Gdy się mieszka w bloku, w dużym mieście dostęp do łona Natury nie jest bardzo łatwy. Spragnieni tego kontaktu ludzie poprzestają na parku i grupowym wdychaniu świeżego powietrza. Warto jednak wybrać się w "dzicz" ze względu na to, co można tam zebrać i zobaczyć. Bez tłumów współzbieraczy i współoglądaczy.
|
Fontanna i tłumy ją podziwiające w Parku Szczytnickim we Wrocławiu |
W maju wiele roślin kwitnie.
Zebraliśmy kwiaty
akacji (właściwie
robinii akacjowej, zwanej też grochodrzewem), z których powstał dżemik i które zjedliśmy w postaci racuchów.
Zebraliśmy kwiaty
dzikiego bzu czarnego, z których zmontowaliśmy sok do herbaty.
Zebraliśmy
rumianek, który przydał się do zrobienia herbatki ziołowej.
|
Czekają na zalanie wrzątkiem: liście poziomki, mięta, macierzanka,
rumianek, płatki róży (tej na konfitury) |
Zebraliśmy poziomki (już są!) - jedni od razu do brzucha, inni pracowicie nadziewali je na trawkę.
|
Skrzyp polny |
Zebraliśmy
skrzyp polny, który suszy się na balkonie i jeszcze nie wiem, co z nim zrobię.
Dziecko z nami zbierało, wąchało, próbowało, mlaskało...
A na początku zbiorów Hania podobno
pocałowała żabę (Dziadek świadkiem). Niestety tym razem to nie był żaden książę.
Zapraszamy na łąkę, zanim te wszystkie cudowności przekwitną...
Przepisy na wymienione tu smakołyki zaczerpnęłam z pięknej i ciekawej książki pt.:
"Na początku było drzewo. Magiczne, lecznicze i smakowe właściwości drzew" (praca zbiorowa, Wyd. Baobab, Warszawa, 2011) i zapisuję tu sobie (i Wam oczywiście Drodzy Czytelnicy) na przyszłe maje.
KONFITURA Z KWIATÓW ROBINII
Składniki:
ok. 1l kwiatów robinii
sok z cytryny
od 1/2 do 1 kg cukru (w zależności od tego jak słodką konfiturę chcemy uzyskać)
|
Przygotowana do degustacji wersja
przed obróbką termiczną |
Świeżo zebrane i oczyszczone z zielonych części kwiaty robinii (czyli
de facto płatki) włożyć do miski, skropić sokiem z cytryny, przykryć i odstawić na 45 minut. Po tym czasie ucierać kwiaty dodając stopniowo cukier. Ręcznie czyni się to w makutrze, my używaliśmy malaksera. Dobrze utarta konfitura nie może być zbyt rzadka, dla zgęstnienia można dosypać cukru). Konfiturę przełożyć do słoików i zakręcić (zawekować).
Bardziej smakuje mi jednak wersja, którą wymyślił Tata - mianowicie całość poddał obróbce termicznej na wolnym ogniu - konfitura stała się szklisto-przezroczysta, nie utarte kryształki cukru zniknęły. Zamknęliśmy w wyparzonych w piekarniku słoiczkach na gorąco. Nie pasteryzowaliśmy.
RACUCHY Z ROBINIĄ (kompilacja 2 przepisów książkowych)
Składniki ("na oko"):
maślanka naturalna
1 jajo
łyżeczka sody oczyszczonej
mąka
skórka otarta z cytryny
jabłko
płatki robinii
olej do smażenia
cukier-puder do posypania
Zrobić ciasto naleśnikowe, troszkę gęściejsze, wsypać płatki akacji, jabłko starte na tarce z grubymi oczkami, skórkę startą na małych oczkach, smażyć na oleju z 2 stron, odsączyć na ręczniku papierowym, posypać cukrem-pudrem. W oryginalnych przepisach do produkcji racuchów zaleca się używać mleko, piwo lub wino musujące, a skórkę z cytryny zastępuje skórka z pomarańczy. Dopuszcza się unurzanie całych kwiatostanów (gron) w cieście i w czasie konsumpcji pozbycie się "ogonka".
SYROP Z KWIATÓW BZU CZARNEGO (do herbaty)
Składniki:
25 baldachów świeżych kwiatów bzu czarnego
sok z 1 cytryny
1-1,5 kg cukru na 1 l wody
Zrobić syrop z cukru i wody. Wrzącym syropem zalać baldachy i pozostawic na 24 godziny. Przecedzić, dodać sok z cytryny i pasteryzować.