wtorek, 30 września 2014

Dotknąć natury

To będzie post dla mam malutkich dzieci. Takich, które dopiero zaczęły poznawać świat. I dostają do ręki rozmaite zabawki. Z czego są one wykonane najczęściej? Ano z plastiku. Często również z gumy. I tego właśnie dotyka Maluch często, już od zarania. Nie mówię tym zabawkom "Nie". Wszelako jesień to bardzo dobry moment, żeby znacząco wzbogacić doznania dotykowe naszych Dzieci. U nas to wygląda tak:


1) Starsze Rodzeństwo zbiera i przynosi do domu:
- kije
- pióra
- kasztany, żołędzie, szyszki...
- kamienie (otoczaki, odłamki, a nawet oszlifowane ze sklepu w Muzeum Mineralogicznym)
- liście, kwiaty

Obiekty te walają się po domu w różnych pudełeczkach, wazonikach, skrzyneczkach i torebeczkach, z których się je często wyjmuje i wkłada


2) Dorośli przynoszą do domu:
- warzywa i owoce - składowane w naszym małym mieszkaniu na balkonie - można tam wleźć i zrobić przegląd
- orzechy i inne nasiona, które suszą się rozłożone w okolicach kaloryfera, lub w ogóle raczej wysoko
- bukiety kwiatów i traw tkwiące w wazonach to tu, to tam, przez cały sezon wegetacyjny



3) Mama daje do zabawy:
- drewniane klamerki (nie polakierowane drewniane klocki, które do złudzenia w dotyku przypominają plastik)
 - kasze, ryż, mąkę - do zabawy nimi przy stoliku, gdzie Najmłodszy je
- pozwala trochę (w granicach rozsądku) pobawić sie jedzeniem, w trakcie posiłku
- kroi warzywa i owoce na wielkiej desce na podłodze, żeby Młody mógł też widzieć i wrzucać do garnka, a nawet próbować pod kontrolą wkładać do buzi
- pozwala wkładać ręce do wody podczas płukania tych warzyw oraz owoców na kompot


4) Na podwórku:
- pozwalamy włazić do piaskownicy, nawet gdy jest dość mokro (dziecko siedzi na stopach mamy, można podłożyć folię, a w ogóle pieluszka to świetny izolator) i bawić się piaskiem BEZ zabawek do piaskownicy
- napastujemy znajome, podwórkowe psy i koty, żeby je pogłaskać
- kładziemy na rączkę małe robale, np. kowale, pająki, gąsienice, biedronki, pokazujemy, że ściskać nie wolno
- pozwalamy raczkować po trawie i glebie w ogrodzie i na placu zabaw (pralka da radę!), nawet gdy jest wilgotno i nie najcieplej (grube portki!)

Sprzątania i prania przy tym sporo, nie przeczę. Mam co robić:)
Ale ileż ma nasz Maluch więcej wrażeń dotykowych w porównaniu z dzieckiem, które zabawia się głównie sklepowymi zabawkami! Gorąco polecam!

I jeszcze posty "po linii": Jak nie zrobiłam pudełka sensorycznego, 
Jak się unurzać w naturze

Za natchnienie w kwestii zabaw z naturą w roli głównej dziękuję Autorce bloga "Emilowowarsztatowo" - zobaczcie sami! Szczególnie zachwyca mnie Naturalny plac zabaw!

Post w ramach projektu

Nowy projekt



poniedziałek, 22 września 2014

Dynia - reaktywacja

Sezon dyniowy nadciąga. Zabawiam się z wypróbowywaniem i wymyślaniem nowych pomysłów na tę urokliwą roślinę. Dzieci małoletnich oraz Ojca Rodu używam do:
a/ dostarczania dyni w okolice kuchni (turlanie)
b/ krojenia, mieszania w garnku i innych czynności produkcyjnych
c/ degustacji
d/ kulturalnego wyrażania negatywnych opinii na temat czyjegoś dzieła kulinarnego (zamiast: "bleeee!")
e/ entuzjastycznego wyrażania opinii o daniach (to wolę:)

Inne nasze wyczyny dyniowe:
Moje dzieci nie lubią dyni
Oswajanie dyni



Szaszłyki z dynią
Na patyczki do szaszłyków nabiłam: plastry kiełbasy, kawałki dyni, kawałki papryki. Opcjonalnie można by dodać pomidorki koktailowe (których nie miałam) oraz piórka cebuli (o czym zapomniałam). Włożyć do rondla, podlać lekko wodą, gotowe po 10 minutach na małym ogniu (nie przedłużajcie, bo wyżej wzmiankowane składniki szybko miękną i zdarzy Wam się tak, jak mi: dynia zrobiła się tak miękka, że zaczęła spadać z patyczków). Zjedli z ryżem.



 













Surówka z kapusty i dyni
Kapustę białą poszatkować, przekonać się, że nie ma w domu marchwi, a jest dynia. Zetrzeć dynię na tarce z dużymi oczkami, wymieszać z kapustą, doprawić wedle własnego uznania (u nas: sól, pieprz ziołowy, sok z cytryny, olej rzepakowy). Można sypnąć pestki słonecznika...















Zupa dyniowo-malinowa na słodko
Z dyni uzyskać mus, rozcieńczyć wodą do pożądanej konsystencji. Dodać do niego:
- cukier
- cynamon (opcjonalnie imbir, ale ostrożnie z ilością!)
- sok z cytryny (dużo! - bardzo równoważy łagodny smak dyni)
- owoce malin (świeże lub mrożone, nie żałować)
- masło
Zagotować, nie gotować zbyt długo z malinami, aby się nie rozpadły, tylko smakowicie pływały w całości).
Dorzucić makaron w ciekawym kształcie.















Muffinki dyniowe (przepis na 12 muffinek)
1 szklanka rozprażonej dyni (pokroić w kostkę, wrzucić do garnka podlewając niewielką ilością wody, zagotować - powinna szybko zrobić się miękka, zmiksować)
2 jaja
1/3 szklanki oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
1/2 szklanki cukru
1 cukier waniliowy
cynamon
1 szklanka mąki
Wymieszać wszystkie składniki w misce, dać Dziatwie łyżki - niech ciasto wlewają do foremek muffinkowych, wytrzeć rozchlapane ciasto, piec w 180 stopniach ok. 20-25 minut.


Racuchy dyniowe
Równie smaczne, jak w zeszłym roku (patrz na linki pod wstępem), ale w nieco innej wersji: do startej na tarce dyni (grube oczka) wbiłam 2 jaja, sypnęłam otrębów, pokruszyłam drożdże, dodałam trochę kefiru i mąki, ale tych dwóch ostatnich składników było zdecydowanie mało, tyle tylko, aby skleić dyniowe wiórki. Placki zjedliśmy tradycyjnie na słodko.



















Księżyce dyniowe w cieście - na słono 

Trzeba mieć małą dynię. Pokroić ją w ten sposób, aby otrzymać kształty półksiężycowate. Do ciasta naleśnikowego, gęstego, dodałam przyprawę do drobiu (czy też kurczęcia lub indyka, nie pamiętam) Kamisa, bez glutaminianu, za to z solą. Wyszły naprawdę smaczne. Trzeba tylko zadbać, aby plastry dyniowe były cienkie, mniej więcej 3-5-milimetrowe, bo grubsze będą twardawe.










Domowy sok "Kubuś" - bez marchewki
Dynię z jabłkami rozprażyć podlewając wodą, zmiksować lub przetrzeć przez sito, dodać cukru i soku z cytryny oraz wody, tak, aby powstał gęsty napój. Mniam!


Nie myślcie sobie, że to koniec:)

poniedziałek, 15 września 2014

Kamieniarstwo

Jurek ma fazę kamieniarską. Zbiera kamyczki przy wielu okazjach. Kolekcje wysypują się z kieszeni przy praniu. Sporo sztuk cichcem wyrzucam. Mimo to kolekcja rośnie i w wielu miejscach naszego domostwa potykamy się o odłamki skalne. Zaanektowana została też mamina kolekcja, którą tworzyłam od wieku wczesnoszkolnego począwszy. Poniżej kilka naszych aktywności z kamieniami. Może kogoś natchną...

Jak zdobywamy kamienie?
- piaskownica osiedlowa
- cmentarz (o zgrozo!)
- wycieczki poza miastem
- giełdy minerałów ("Mamo, czy mogę sobie kupić takiego kamyczka?")
- wizyty w muzeum mineralogicznym (tu kupiliśmy kolejny raz)
- podarunki krewnych i znajomych

Na tym skwerku ćwiczymy odmawianie:

Nie, nie można zabierać do domu tych kamyków. Gdyby wszyscy zabierali, już dawno by ich tu nie było!
Raz pozwoliliśmy zabrać taki kamyk - są one wspaniałe - bielutkie i gładkie - przyjemne w dotyku, można po nich pisać:





 Co zrobić z kamieniami?

 - wyeksponować kolekcję w domu - n.p. wetknąć w masę solną, glinę, masę papierową... Niestety z gliny kamyczki wypadły po jej wyschnięciu, poza tymi, które były naprawdę mocno wciśnięte. Z muszli w glinie zostały ciekawe odciski - zupełnie tak samo, jak przed milionami lat powstawały odciski wymarłych już teraz gatunków.

Początkowo miały być wbite w glinę również tabliczki z nazwami kamieni, ale młodzież tak intensywnie wciskała kamienie, że na tabliczki brakło już miejsca.


- podarować bliźnim ("Mamo, to dla Ciebie")
- malować po nich farbami kryjącymi (nadają się do tego najlepiej duże otoczaki o jednolitej barwie)



- ćwiczyć rzucanie do celu (np. w gruby pień drzewa, wiaderko. Z dala od bliźnich i zwierząt)
- przeprowadzać proste doświadczenia:
1. Można stukać kamieniami o siebie - ruchem trącym. Niekoniecznie skrzeszemy ogień czy zobaczymy iskrę. Można zaraz po stuknięciu powąchać kamienie - powinien być wyczuwalny zapach spalenizny, zwłaszcza przy krzemieniach łatwo się to udaje.
2. Można próbować zarysować kamień innym kamieniem o ostrej krawędzi albo jakimś narzędziem (to dla rodziców o mocnych nerwach lub ze starszymi dziećmi), można też sprawdzić, czy kamień rysuje po asfalcie lub betonie.
3. Polizać kryształ soli. Jeśli nam nie szkoda - próbować rozpuścić w wodzie
4. Potrzeć bursztyn o rękaw swetra i obserwować, jak naelektryzowany kamień  będzie przyciągał małe skrawki papieru
5.  Polać kamień wodą - obserwować zmianę w wyglądzie. Najlepiej to wychodzi podczas pobytu nad morzem i w odniesieniu do otoczaków.

Poza tym ja też lubię kamienie i dostrzegam ich niewątpliwą urodę, choć mam świadomość braków wiedzy w tej materii. Gdzież mnie tam do Tatusia z filmów z cyklu "Oliwka z Tatą na szlaku"

Post w ramach projektu:
http://www.kreatywnymokiem.pl/2014/09/przyroda-pod-lupa-edycja-2.html

piątek, 12 września 2014

Wspomnienia z wakacji

Kochana Haniu, czy rozpoznajesz te miejsca? Zwiedziłaś je w czasie tegorocznych wakacji. Jak się nazywają? Mam nadzieję, że pamiętasz wszystkie nazwy. Przyjrzyj się zdjęciom i powiedz, gdzie zostały zrobione. Ciekawa jestem, które z nich podobało Ci się najbardziej?
P.S. Poproś o pomoc Jurka

 









PS. Dla zainteresowanych Czytelników - odpowiedzi wpiszę w komentarzu:)

poniedziałek, 8 września 2014

Zdjęcia z natury - prezentacja

Do wykonania prezentacji potrzebne są:
1) zdjęcia, które zrobiło dziecko własnoręcznie
2) podkład dźwiękowy wykonany przez dziecko (nagrany w darmowym programie Free Sound Recorder)
3) darmowy program Photo Story 3, którym umie się posłużyć Dziadek
Voila!




ad. 1) Hania dokarmiała koty w ogrodzie Dziadków i spontanicznie zrobiła im sesję zdjęciową. Fotografowała też kwiatki. Z ostrością różnie, ale trzeba na czymś ćwiczyć.
ad.2) Są to etiudy, które H. gra sama na klarnecie. Ale może być też śpiew, klaskanie, bębny, recytacja czy co tam innego w duszy gra:)
ad. 3) bez Dziadka nie dałabym rady- zwolnił mnie po prostu z konieczności bliższego zapoznania się z tym programem:) DZIĘKUJĘ!!!