Nie jemy słodyczy jakoś szczególnie dużo. Ale jemy. Codziennie. Pewnego dnia dzieci pożarły na wizytach po pączku i łosoś wędzony, buraczki duszone (naprawdę smaczne) i przysmażane na maśle ziemniaczki ze szczypiorkiem nie znalazły już miejsca w jurkowym brzuszku. W haninym znalazły miejsce, ale poskutkowało to tym, że brzuch bolał z przejedzenia i trzeba się było ratować medykamentami.
Ogłosiłam
zawody: kto dłużej wytrzyma bez słodyczy? Hania, Jurek, czy mama? Tata się wyłamał - powiedział, że nam pomoże i dokończy napoczętą bombonierkę, żeby nas nie kusiła!!!
Czynniki łagodzące szok bezcukrowy: można jeść
owoce suszone, miód i melasę w niewielkich ilościach (jeśli już nie można się obejść bez posłodzenia), dopuszczalne są
babcine soki do herbatki (malinowy, różany itd.).
Trudności:
- na śniadanie jadamy dość często chleb z białym serem i dżemikiem - i to trzeba było zmienić - udało się!
- w szkole Hania ma umowę z koleżanką z ławki, że codziennie sobie coś słodkiego nawzajem przynoszą i owym małym łakociem się wymieniają - suszone morele i śliwki pomogły, ale na krótko.
- dzieci są częstowane słodyczami, np. przez naszą przemiłą sąsiadkę, która na początku zwaliśmy Panią Krówkową, bo zawsze miała pyszne krówki dla dzieci - co z tym zrobić - nie mam pomysłu.
- w lodówce spoczywają luksusowe bombonierki, które Hania dostała od kochającej rodziny przy okazji komunijnej
- gdy się siedzi wieczorem przed bajką w tv miło jest COŚ chrupać (fatalny nawyk), ale to też nie jest u nas wielkim problemem, bo tata wprowadził codzienne jedzenie jabłek (zimą) czy truskawek (teraz) w ilościach hurtowych. Siadają z miską przed ekranem i jedzą surowiznę i to mi się bardzo podoba!
- gdy jest gorąco lubimy lody
- słodycze są tanie, niektóre zamienniki - dużo droższe, zwłaszcza suszone owoce bez siarczanów
- zamiast słodkości chce się coś podjadać, więc trzeba było zadbać o tzw. "zdrowe przekąski". Czekoladkę po prostu wyjmuje się z lodówki, a wiele zdrowszych rzeczy trzeba sobie przygotować wcześniej.
Lista zamienników, których zorganizowanie jest proste:
- owoce suszone i świeże
- orzechy włoskie łuskane i inne
- marchewka w słupkach, groszek zielony świeży
- wafle ryżowe, chrupkie pieczywo - czasami
- jogurt naturalny, kefir (z grzybków tybetańskich), można do nich dosypać płatki kukurydziane, rodzynki, owoce, amarantus ekspandowany czy coś w tym rodzaju
- kabanosy (byle bez przesady - sól!)
- można zrobić ciastka bez cukru (przepis wkrótce)
Co ułatwia sprawę:
- gdy w domu nie ma słodyczy
- gdy Tata zjada swoje lody ukradkiem
- gdy Młodzież jest zajęta tak bardzo, że nie ma czasu na myślenie o jedzeniu (przy ładnej pogodzie wyjście na podwórko wskazane)
- gdy Młodzież zje porządny obiad i jest najedzona tak, że nie odczuwa potrzeby deseru
- odpowiednia lektura, np. "Walenty i spółka. Kryminał dietetyczny" M. Oworuszko - niestety w naszej bibliotece nie ma części drugiej.
- przetwory Dziadków, które dostaliśmy w prezencie, a do których nie dosypali cukru. Oczywiście zawierają one naturalnie występujące cukry proste, ale są przynajmniej lżej strawne i zawierają dodatkowo inne wartościowe składniki. Niestety trudniej się przechowują.
Pierwszego dnia po powzięciu postanowienia o zawodach Jurek zapytał "Mamo, czy mogę coś słodkiego?" - 4 morele suszone go pocieszyły. Poddał się
drugiego dnia. Na placu boju zostałyśmy ja z Hanią, ale Jurek nie miał lekko, bo ciągle zamiast słodyczy dostawał coś innego. Nawet Tata jakby trochę zmniejszył cukrojedzenie, zwłaszcza, że wszystko, co słodkie musiał podjadać cichcem. Hania poddała się
trzeciego dnia - przy decydowaniu, co zabrać do szkoły - okazało się, że śliwka w czekoladzie dla koleżanki z ławki musi być. Wtedy i ja się poddałam, bo śliwki w czekoladzie bardzo lubię.
Detoks cukrowy skończyliśmy. Ostatecznie ustaliliśmy, że codziennie zjadamy jedną słodkość. Chciałabym wrócić do tematu, ale... trzeba zjeść:)))))))), albo rozdać te wszystkie czekoladki komunijne, bo w domu po prostu nie może być słodyczy. Zabierzemy się za to po zakończeniu roku szkolnego, bo
słodyczowy wpływ rówieśników jest przemożny. Wakacje są dobrym czasem na zmniejszenie ilości słodkiego, bo owoce i warzywa w niskich cenach dopisują.
Są tacy, którzy pozawalają dzieciom
jeść słodycze raz w tygodniu.
Jeśli już dawać słodycze - to
zaraz po zjedzeniu posiłku głównego - wtedy i tak nie ma na nie w brzuszku zbyt wiele miejsca.
A potem
umyć zęby.
Najważniejsza jest
motywacja i przekonanie o słuszności swojego postępowania. Gdy byłam zagrożona cukrzycą ciążową musiałam po prostu przestać jeść słodycze. I przestałam. Gdy okazało się, że jednak cukrzyca mi nie grozi i słodycze mogę jeść - nawet nie miałam na nie ochoty - tak się przestawiłam. I o to właśnie chodzi, żeby
przestawić się na nieopychanie się słodkościami - czego nam i Wam, Drodzy Czytelnicy - życzę.
Aha! Słodycze słodyczom nierówne. Zajrzyjcie tu:
Najbardziej szkodliwe słodycze
Dlaczego cukier szkodzi?
I coś na pociechę:
Czy dzieci powinny jeść słodycze?