Głównym bohaterem książeczki jest Fenek - lisek pustynny, który zwiedza naszą piękną Ojczyznę, a trafia mu się przy tym mnóstwo przygód. Muszę się przyznać, że nie ja go wymyśliłam, ale mądry i pełen humoru Wydawca, który ma na swoim koncie już wiele książeczek o Fenku dla przedszkolaków. Ta "moja" jest przeznaczona dla nieco starszych dzieci, z klas 1-3 szkoły podstawowej.
Książka przyda Wam się na wakacje.
Jest też dobrym prezentem na Dzień Dziecka.
Wiele opisywanych w niej miejsc przetestowałam osobiście i z dziećmi, a miejsca, w których nie byliśmy sprawdzałam pilnie na odległość z użyciem internetu i telefonu. I powiem Wam jedno - pracownicy muzeów w Polsce to najcierpliwsi, najuprzejmiejsi ludzie pod Słońcem. Wiele razy zadawałam durne pytania o rozkład korytarzy, możliwość dotykania eksponatów (czy da się dosięgnąć i na jakiej wysokości to wisi?) i ich precyzyjne datowanie, liczbę i rasę hodowanych w danym miejscu zwierząt itd. Nigdy mnie nie spławiono, a często dokładnie i wyczerpująco odpowiadano na pytania. Gdy się zdarzało, że ktoś czegoś nie wiedział byłam przełączana do innych kompetentnych osób albo sprawdzano rzecz osobiście.
Poza tym, gdy już się pisze książeczkę dla dzieci to własne dzieci domagają się jej przeczytania na głos przez matkę. Pierwsza część jest stosunkowo bezpieczna dla mnie, ale części jest pięć, a w niektórych nasze własne przygody rodzinne, opisane tak, jak ja je zapamiętałam. Ale Młodzież zapamiętać je mogła inaczej. A poza tym czasem dodałam coś ekstra, co mogło się wydarzyć komuś innemu, ale nam się nie przydarzyło. Drżę przed spodziewaną falą krytyki, okrzykami zdumienia i innymi kwestiami, których nie potrafię jeszcze przewidzieć.
Przy okazji tworzenia historii o Fenku dowiedziałam się mnóstwa nowych rzeczy. Już mam kilka typów cudownych miejsc w Polsce, które MUSIMY odwiedzić i kilka takich, do których bardzo chciałabym wrócić z dziećmi, choć byłam w nich kiedyś sama.
W pierwszej części nasz Bohater odwiedza następujące miejsca:
Zajrzyjcie na fenkową stronę, chociażby po to, żeby sobie wydrukować ciekawe pomoce dydaktyczne.
A na deser - fenkowa kołysanka. Bardzo ją lubię:)