Chleb z masłem i z miodem plus kakao (bez słodzenia) są u nas stale na topie. Ale mamy w zanadrzu jeszcze inne przyjemności dla podniebienia, którymi się delektujemy. Poniżej ściąga, może Czytelnicy skorzystają, bo wszystko to jest BARDZO smaczne.
1. Krem kokosowy: Świeżo odpakowane wiórki kokosowe bez konserwantów wrzucić do młynka i wytrwale miksować. Powstaje gładka masa, smarowna i biała. Gdy wiórki są bardzo suche, można dodać troszkę oleju kokosowego, oliwy czy innego tłuszczu płynnego.
2. Masa piernikowa: siemię lniane (ziarenka, nie mielony len odtłuszczony!), wiórki kokosowe, przyprawa piernikowa domowa lub gotowiec, miód. Międlimy do gładkości.
3. Masa orzechowo-daktylowa: orzechy włoskie+daktyl świeży miksujemy na gładko.
4. Smarowidło sezamowo-czekoladowe: Tahini z biedrony+kakao+miód
5. Smarowidło makowe: Tahini+mak mielony, który został po świętach+miód
6. Krem czekoladowy: banan+kakao
7. Rodzynkowy hit: siemię lniane, rodzynki, olej
We wszystkich tych zestawieniach pasuje też słonecznik, pestki dyni i rodzynki, najlepiej po uprzednim namoczeniu ok. 10 min we wrzątku. Podejrzewam, że śliwki suszone/wędzone czy morele suszone też znalazłyby tu zastosowanie, ale nigdy nie dotrwały u nas do momentu przygotowania smarowidła. Do wyregulowania konsystencji pasty używam oliwy. Skromnymi porcyjkami, żeby nie przesadzić. Namoczenie orzechów czy pestek przez noc sprawia, że stają się lżej strawne, a ich składniki lepiej przyswajalne. Oleje też można stosować rozmaite, najlepiej tłoczone na zimno.
Wstawka dietetyczna: mnóstwo tu zdrowych tłuszczów sprzyjających pracy mózgu i przeciwdziałających rozmaitym chorobom, błonnika, kalorii, składników mineralnych i witamin. Nie ma cukru dodanego, konserwantów (o ile nie zafundujecie ich sobie z suszonymi owocami), barwników, aromatów, ulepszaczy itd. Właściwie najlepiej by było pożerać to bez pieczywa. W rozsądnych ilościach. Smacznego - nie żałujcie sobie, bo to i na nastrój powinno wpłynąć korzystnie.
Zdjęć brak, bo nie zdążam.