To będzie post dla mam malutkich dzieci. Takich, które dopiero zaczęły poznawać świat. I dostają do ręki rozmaite zabawki. Z czego są one wykonane najczęściej? Ano z plastiku. Często również z gumy. I tego właśnie dotyka Maluch często, już od zarania. Nie mówię tym zabawkom "Nie". Wszelako jesień to bardzo dobry moment, żeby znacząco wzbogacić doznania dotykowe naszych Dzieci. U nas to wygląda tak:
1) Starsze Rodzeństwo zbiera i przynosi do domu:
- kije
- pióra
- kasztany, żołędzie, szyszki...
- kamienie (otoczaki, odłamki, a nawet oszlifowane ze sklepu w Muzeum Mineralogicznym)
- liście, kwiaty
Obiekty te walają się po domu w różnych pudełeczkach, wazonikach, skrzyneczkach i torebeczkach, z których się je często wyjmuje i wkłada
2) Dorośli przynoszą do domu:
- warzywa i owoce - składowane w naszym małym mieszkaniu na balkonie - można tam wleźć i zrobić przegląd
- orzechy i inne nasiona, które suszą się rozłożone w okolicach kaloryfera, lub w ogóle raczej wysoko
- bukiety kwiatów i traw tkwiące w wazonach to tu, to tam, przez cały sezon wegetacyjny
3) Mama daje do zabawy:
- drewniane klamerki (nie polakierowane drewniane klocki, które do złudzenia w dotyku przypominają plastik)
- kasze, ryż, mąkę - do zabawy nimi przy stoliku, gdzie Najmłodszy je
- pozwala trochę (w granicach rozsądku) pobawić sie jedzeniem, w trakcie posiłku
- kroi warzywa i owoce na wielkiej desce na podłodze, żeby Młody mógł też widzieć i wrzucać do garnka, a nawet próbować pod kontrolą wkładać do buzi
- pozwala wkładać ręce do wody podczas płukania tych warzyw oraz owoców na kompot
4) Na podwórku:
- pozwalamy włazić do piaskownicy, nawet gdy jest dość mokro (dziecko siedzi na stopach mamy, można podłożyć folię, a w ogóle pieluszka to świetny izolator) i bawić się piaskiem BEZ zabawek do piaskownicy
- napastujemy znajome, podwórkowe psy i koty, żeby je pogłaskać
- kładziemy na rączkę małe robale, np. kowale, pająki, gąsienice, biedronki, pokazujemy, że ściskać nie wolno
- pozwalamy raczkować po trawie i glebie w ogrodzie i na placu zabaw (pralka da radę!), nawet gdy jest wilgotno i nie najcieplej (grube portki!)
Sprzątania i prania przy tym sporo, nie przeczę. Mam co robić:)
Ale ileż ma nasz Maluch więcej wrażeń dotykowych w porównaniu z dzieckiem, które zabawia się głównie sklepowymi zabawkami! Gorąco polecam!
I jeszcze posty "po linii": Jak nie zrobiłam pudełka sensorycznego,
Jak się unurzać w naturze
Za natchnienie w kwestii zabaw z naturą w roli głównej dziękuję Autorce bloga "Emilowowarsztatowo" - zobaczcie sami! Szczególnie zachwyca mnie Naturalny plac zabaw!
Post w ramach projektu