Wrocławskie zoo zimową porą bywa równie przyjemnym miejscem, jak latem. Ceny biletów są niższe (chodź i tak moim zdaniem dość wysokie) i nie trzeba się przeciskać między ludźmi, gdy chce się w spokoju pooglądać pływające pod wodą foki.
Zanim podjęliśmy decyzję o wyprawie do zoo bawiłyśmy się w domu.
Najpierw odbyło się poszukiwanie i wycinanie ze starych gazet i książek różnych obrazków ze zwierzętami. Hania już całkiem ładnie wycina....
Teraz czas na przygotowanie tła dla zwierzaków. Dla tych, co żyją w wodzie na osobnej kartce malujemy fale, dla tych, co latają w powietrzu - chmury i słoneczko, te, co wędrują po ziemi dostają osobną kartkę z namalowaną trawką, zaś dla ryjących pod ziemią Hania namalowała czarną glebę (czarnoziem chyba...)
Kolejny etap to przyklejanie obrazków do odpowiednich kartek. (wcześniej zaglądałyśmy do rozmaitych książek o zwierzętach, które mamy w zasobach domowych). Najpierw położyłyśmy obrazki na kartkach "na sucho" i decyzja, gdzie który położyć wcale nie była taka łatwa. Co zrobić np. z krokodylem? ... Albo z żabą? Jest to w każdym razie okazja do rozmowy na temat zwierząt pędzących ziemno-wodny tryb życia. Dla małp dodatkowo Hania narysowała drzewo.
A potem doszliśmy do wniosku, że pogoda nadaje się na wyjście do ogrodu zoologicznego. Pochłonięta oglądaniem zwierzaków zapomniałam o robieniu zdjęć, wyszło nam tylko ujęcie osła-pieszczocha:
Bardzo polecamy wszystkim odwiedzającym wrocławskie zoo wizytę w motylarni, obserwacje kotików, które pięknie "latają" pod wodą. No i liczymy, że jak najszybciej uruchomi się rancho z końmi...
Osiołek to prawdziwy pieszczoszek, jakie zadowolenie w oczach ma :-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Hani i jej Mamy, trzymam kciuki za szybkie otwarcie rancho z końmi :-)
A, dziękujemy :)
OdpowiedzUsuń