Strony

wtorek, 12 czerwca 2012

Chomik

Zamieszkała z nami niedawno. Ma na imię Perełka (vel Masełka, masełko bardzo lubi). Jest samiczką chomika dżungarskiego i kompromisem, bo Hania tak naprawdę chce mieć własnego konia...

Jak zrobimy lepsze zdjęcie - wkleję:)

Od dłuższego czasu wiedziałam, że głaskanie psa na podwórku i kota u Babci nie wystarczy.

Zdecydowaliśmy się na chomika. Jest on dobrym pomysłem na samodzielną hodowlę małego dziecka, bo:
- nie jest kosztowny (chomiczek 10 zł, klatka z karuzelką w środku 50 zł, wiórki starczające na dłuuugo 3zł, a sianko z dziadkowego ogródka - gratis!)
- jest praktycznie wszystkożerny, a je naprawdę niewiele (unikamy rzeczy solonych czy słodzonych oraz wszelkiej chemii w posiłkach:)
- nie jest absorbujący (tzn. zajmuje Hanię przed i po przedszkolu, wszystkie koleżanki Córki go odwiedzają i dokarmiają, ale chomik przetrwa również, a może nawet odetchnie z ulgą, gdy pierwsza fala fascynacji się przetoczy)
- nie wydziela praktycznie żadnej woni, w pokoju pachną jedynie drewniane wiórki, odchody są mikroskopijne
- dobrze znosi nasze weekendowe wyjazdy, a na dłuższy wakacyjny wyjazd szukamy jej dobrego domu
umożliwia ciekawe obserwacje (czyszczenie futerka, napełnianie toreb policzkowych, kopanie itd)
- uczy odpowiedzialności i wrażliwości na potrzeby innych (nie wystarczy karmić i zmieniać ściółki, zwierzak nie brany do ręki dziczeje i gryzie)

Nabyliśmy przez Internet piękną książeczkę Lecha Wilczka pt.: "Chomiki" (Warszawa, Nasza Księgarnia, 1968) - jest w niej sporo ciekawych, choć czarno-białych fotografii i gawędy o chomikach napisane bogatym  językiem. Książkę uzupełniają moje i Dziadków opowieści o chomikach syryjskich, które też miałam, gdy byłam małą dziewczynką.

Perełka na początku była bardzo płochliwa, zwłaszcza, że Jurek chciał ją MOCNO głaskać. Teraz jednak okrzepła w nowej sytuacji, dzielnie zwiedza biurko i tapczan (właśnie przechadza się przed monitorem). Nie gryzie, czym nas straszono. Hania traktuje ją bardzo delikatnie. Sama przypomina też o tym, że trzeba zmienić wiórki (i robi to też prawie sama z moją niewielką pomocą), pamięta o karmieniu i codziennym "wyprowadzaniu" zwierzaka na spacer, czyli poza klatkę. Chomik był też z nami na podwórku, kopał w piaskownicy, myszkował w trawach. Podwórkowy spacer ma swoje ryzykowne strony (np. możliwość spotkania z kotami), ale mimo to jest miły.

Pierwszy zwierzak (zwłaszcza w bloku)? CHOMIK!!!


P.S. małym druczkiem: Gwoli uczciwości trzeba dodać (bo z własnego doświadczenia wiemy), że chomiki owszem przegryzają różne rzeczy, np kable od komputera czy bieliznę pościelową (na przestrzał!), robią sobie spiżarnie w niewygodnych dla człowieka miejscach (np. za meblami kuchennymi, które trzeba odsuwać, gdy szczątki organiczne zaczynają się rozkładać). Żyją krótko (a więc nasze Dziecko oswoi się z tematem odchodzenia, ale za mądrą radą Babci, o krótkim życiu chomików powiedzieliśmy Hance zawczasu).

2 komentarze:

  1. :) Fajny kompromis :D
    Jak byłam w podstawówce mieliśmy w domu hodowlę chomików :D
    Co do żywotność to moje 3 sztuki ( te co były pierwsze w hodowli bo potem ich liczba wahała się między 9-15 bez młodych) dożyły sędziwej starości. Dwa zdechły w wieku 5 lat a jeden 6. Jak na chomiki to sporo :) Ten ostatni na koniec prawie wyłysiał :/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie :-)
    U nas od 2 miesięcy mieszka szynszyla, dzieci są zachwycone :-)

    OdpowiedzUsuń