Strony

sobota, 21 września 2013

Pióra

Ostatnimi czasy moja Młodzież zbiera pióra. Wybór u nas na podwórku niewielki: wróble, gołębie, wrony, sroki... No i pióra bywają najczęściej niezbyt czyste. Ale są też przecież czymś ciekawym i ładnym na dodatek, i warto trochę się nimi pozajmować.

A to piórko chyba zgubił dzięcioł duży

Pióra można kolekcjonować, a kolekcję wyeksponować na  ścianie lub na stojaku z tektury falistej, tak, jak to robiliśmy z trawami. Niestety kolekcja taka jest  (powinna być) raczej trofeum jednosezonowym, bo pióra dość szybko ulegają niszczeniu, strzępieniu i kruszeniu się.

Kolekcja piór Hani (te wbite w piankę z tworzywa sztucznego) i Jurka (przyklejone taśmą klejącą do kolorowej tekturki, a następnie do drzwi)
Jurek przykleił pióra niezbyt równo, ale za to niemalże samodzielnie. Zawisły pod trawami.

Można je obejrzeć przez lupę, a jeszcze lepiej przez mikroskop. Ostatecznie można też zajrzeć do książki, w której w bardzo dużym zbliżeniu narysowano, jak to pióro jest zbudowane. Okazuje się, że wszystkie "pasemka" pióra zaopatrzone są w specjalne haczyki, które pozwalają na następujący eksperyment: należy palcami jak najbardziej zmierzwić powierzchnię pióra. A potem można całkiem łatwo przywrócić je do stanu wyjściowego, tzn. do gładkiej lśniącej warstwy. Dzieje się to właśnie dzięki haczykom, które zaczepiają o kolejne pasma pióra. Kwestia ta dotyczy oczywiście piór konturowych, tych służących do latania.

Pióra puchowe nie mają haczyków, bo też ich funkcja jest inna. Mają grzać. Nadają się też do zabawy w dmuchanie (przydatne logopedycznie:):
a/ dmuchanie do góry (kto wyżej i kto najdłużej utrzyma swoje piórko w powietrzu)
b/ po płaskiej powierzchni (kto pierwszy dodmucha swoje piórko do mety, u nas torem dla piór był stół na całej swej długości - meta pod ścianą)
c/  przekładanie słomką do napojów piórka z jednej miseczki do drugiej - trzeba przyssać piórko do słomki, tak, jak gdyby wciągało się nią napój
d/ Wydmuchiwanie słomką, albo i bez niej, piórek z miseczki. Im wyższe krawędzie naczynia tym trudniej to zrobić. Wersja dla 2 osób: jeden wydmuchuje piórka, drugi szybko wkłada je do miseczki. Wygrywa ten, komu się udaje. Najlepiej wyznaczyć limit czasowy, np 1 minuta, bo to bardzo emocjonujące:)
e/ zdmuchiwanie piórek ze stołu, a potem zamiatanie ich na szufelkę zmiotką

Do zabawy użyliśmy kolorowych piórek kupionych w sklepie


A  w ogóle, gdy już macie te piórka, słomki i miseczki różne zabawy rodzą się spontanicznie - wpisałam tylko te, które mi utkwiły w pamięci, ale było ich więcej!

A czy pióra puchowe naprawdę grzeją można sprawdzić, jeśli się ma prawdziwą puchową pierzynę (obiekt coraz rzadziej spotykany ze względu na częste uczulenia) albo kurtkę.

Można też zanurzać pióra w różnych płynach i obserwować efekty:
a. w wodzie:  woda powinna spływać kropelkami ("jak po kaczce") i nie wsiąkać w pióro. Krople wody tworzą wypukłe półkule i kuleczki. 




b. w wodzie z płynem do mycia naczyń. U nas pióro zostało umyte mydłem przez Jurka przy okazji mycia łap po powrocie ze spaceru. Pióro takie nasiąka wodą. Detergent rozpuszcza tłustą wydzielinę gruczołu kuprowego, która chroni pióro przed zamoknięciem. Mokre pióra sklejają się ze sobą i są ciężkie - latać się z takimi nie da. 
c. w oleju - pióra skleją się. Łatwo przylgną do nich wszelkie paprochy (można spróbować zamieść chodnik "naolejowanym" piórem, od razu będzie widać efekt). Dlatego ptaki wodne, które trafiły na miejsce, gdzie z tankowca wylała się tłusta ropa naftowa, mają posklejane pióra i skrzydła, i nie mogą latać. A zatem nie mogą polować i są skazane na śmierć głodową. O ile nie zostaną wcześniej upolowane, bo i uciekać przed drapieżnikiem jest im trudniej.

PIELĘGNACJA UPIERZENIA
Czasem można obserwować ptaka siedzącego na płocie (gałęzi, latarni) i przeczesującego pióra dziobem. Ptaszek rozprowadza w ten sposób po piórach wydzielinę gruczołu kuprowego.

Ptaki pielęgnują też pióra w kąpieli piaskowej. I taka obserwacja czasem może się przytrafić: ptaki tarzające:) się w kurzu. Pył działa jak puder, a nawet papier ścierny i ułatwia usuwanie z piór pasożytów, rozmaitych żyjątek, które znalazły się na ciele ptaka, a są niepożądanymi gośćmi. Przy okazji usuwany jest też martwy naskórek, połamane fragmenty pióra itpd. Przydatna jest też kąpiel w kałuży. Ale woda spływa po piórach "jak po kaczce", a zatem kąpiel wodna raczej nie myje, a relaksuje:) Zwłaszcza w upały.

Tatuś zmontował również pióro do pisania, sprytnie nacinając dudkę i zamaczając ją w prawdziwym atramencie. Pismo było baaaardzo grube, ale to detal:)



Zerknęliśmy też na pióropusze indiańskie. Zdecydowanie najbardziej ekstremalne są pióropusze południowoamerykańskie, ale na naszą wyobraźnię działają chyba bardziej te produkowane przez Indian z prerii. Polecam archiwalne zdjęcia ze strony First People. Spojrzeliśmy w twarze prawdziwych Indian i kwestia pióropusza stała się jedną z wielu.



1 komentarz:

  1. Przepraszam, już Cię "dokleiłam" :-)
    Nawet byłam tu wcześniej u Ciebie w tym celu, ale coś mnie oderwało...

    http://bajdocja.blogspot.com/2013/09/eksperymenty-9-w-sieci-po-polsku.html

    Uściski :-)

    OdpowiedzUsuń