Glinę kupiłam w pobliskim supersamie. Ma swoje zalety:
- łatwo się spiera
- jest wielokrotnego użytku
- można w niej odcisnąć mnóstwo obiektów nie niszcząc ich przy okazji
- można po niej malować
Ma też wady:
- łatwo się rozprowadza po ubraniach i podłodze, tak, że wszelkie zabezpieczenia ukazują się nieskuteczne
- przyciąga jak magnes i Młodzież zaczyna się zabawiać nią mimochodem i spontanicznie bez porozumienia ze starszymi, a co za tym idzie brudząc bardzo
Zabawy z gliną są okazją do rozmowy paleontologicznej. Dawno, dawno temu powstawały wszelako odciski skóry dinozaurów, liści opadających na gliniastą ziemię, spadających na dno morskie muszli, piór ptasich.
Skamieniałości powstawały nawet z, przepraszam, kupy (skamieniałe odchody to tzw. koprolity)
czy ze śladów stóp (dinozaurów, a nawet przodków człowieka - ślady te niezbicie świadczą o ich dwunożności).
Obiekty te odciskały się w podłożu, a ono wdzięcznie zachowywało ich kształty. Dziś można wiele z nich się do wiedzieć o stworach, które już przecież nie istnieją.
Zrobiliśmy z gliny sztuczne kamyki (Jurek nabierał wprawy w toczeniu kulek), a w każdym z nich odcisnęliśmy po jednym obiekcie.
Odciskaliśmy też w dużym placku glinianym.
Mam taki pomysł, żeby gliną wyłożyć parapet za oknem, na który przylatują ptaki. Zanęcić chlebem. I niech zostawią odciski łapek. Tylko gliny już trochę mało, bo jest intensywnie użytkowana i jakoś znika:)...
Wydobyłam też skamieniałości, które mamy w domu. Jak się okazało Młodzież nie do końca zdawała sobie sprawę, że to właśnie skamieniałości.
Jeśli ktoś z Drogich Czytelników mieszka we Wrocławiu lub okolicach to serdecznie polecam Ogród Botaniczny do podziwiania skamieniałości zarówno na świeżym powietrzu (np. leżący wielki pień drzewa), jak i pod dachem ("Panorama Natury" - jeszcze tam jednak nie dotarliśmy - zawsze jest mnóstwo ciekawszych rzeczy na zewnątrz).
Trafił nam się też "gotowiec" sklepowy - kamienie zakamuflowane w glinianej (?) płytce. Za pomocą dłutka, młoteczka i pędzelka trzeba było je wyłuskać z twardego podłoża. Nie do końca było to po linii paleontologicznej, bo wydłubywaliśmy kamienie szlachetne, ale Młodzież mogła nabrać wyobrażenia, jak wykopaliska wyglądają. Z resztą widziałam w sklepie również podobnie przygotowane do odkrycia autentyczne skamieniałości (mamy nadzieję, że obdarowany nimi Kuzyn już je wydobył) oraz szkielety dinozaurów. Cena ok. 15 zł, czyli niedrogo, a radochy (i sprzątania) mnóstwo.
Właściwie można sobie taki pojemnik ze skarbami zakamuflowanymi w glinie zmontować samodzielnie. Jeśli się ma skarby i glinę:)
Post w ramach projektu:
Oj tak. Z tych biedronkowych "wykopalisk" i moje córy miały sporo radości. A ja dwie godziny spokoju podczas gdy one wydobywały z gipsu kamyki.http://ed.bexlab.pl/drogocenne-kamienie/7881/
OdpowiedzUsuńCena niewielka a radości mnóstwo, szczególnie dla tych dzieciaków co mają już "archeologiczną zajawkę".
OdpowiedzUsuń