Idziemy przez łąkę. Wkoło trawa, obok wije się rzeczka. Owady brzęczą, kukułka kuka, nawet jakaś żaba zarechoce od niechcenia. Wiatr, słoneczko, błękitne niebo, kocyk. W zasadzie w tych realiach nasza młodzież wsparta przez trójkę znajomych dzieci zajmuje się sama sobą, ale trzy zabawy od ręki wymyśliłam, głównie po to, żeby na chwilę było ciszej:)
1
Przez chwilę milczymy i nikt się nie odzywa. Za to bacznie nasłuchujemy wszystkich dźwięków. Potem powiemy, co było słychać. Zobaczymy, kto zapamiętał jak najwięcej odgłosów i czy potrafi je dobrze rozpoznać, tzn. czy wie, co to za dźwięk, jaki obiekt go wydaje.
2
Dorosły zbiera w okolicy kilka pospolitych roślin, których nazwy zna i podejrzewa, że dzieci (przynajmniej niektóre) też nazwy znają. Ja miałam kwiat mniszka, liść poziomki, liść ostu, pęd zarodnionośny skrzypu (tego akurat nie znali, ale chciałam im pokazać, bo to ciekawe - nie jest w ogóle zielony), pokrzywę i przytulię czepną. Które dziecko zna nazwę prezentowanej rośliny podnosi szybko rączkę w górę, pytamy tego, który był najszybszy, a jak zgadnie prawidłowo - dostaje roślinę do ręki. U nas szanse były wyrównane, każdy coś wiedział, a jak błądził, został naprowadzony, tak, że wszyscy dostali po roślince.
3
Na wyciszenie. Zatrzymujemy się i uspokajamy. Stajemy z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała i głęboko wdychamy i wydychamy powietrze 5 razy. Można zamknąć oczy. Przewietrzamy w ten sposób płuca, napełniając je czystszym powietrzem od tego, które mamy pod blokiem. Koniec. Właściwie trudno to nazwać "zabawą" i u nas przeszło połowicznie, bo młodzież zaraz pobiegła dalej - pomyślałam, że i tak się dotlenią w ruchu, a wyciszanie... No, cóż - jak odbiegli - zrobiło się ciszej:)
Piękne, wydaje się że dzikie okolice. Mieszczuch uwielbia takie wyciszenie i takie zabawy :)
OdpowiedzUsuńO tak, matka mieszczucha też. Bardzo:)
OdpowiedzUsuń