Chodzenie boso podobno może pomóc w hartowaniu organizmu. Jest to naturalny masaż stóp, a przez nie - całego cielska. Jest to doznanie pobudzające zmysły. Nie szkodzi, że lato już ma się ku końcowi - jeszcze jest czas, żeby pochodzić na bosaka, gdy nadarzy się taka okazja. Może w parku? Może w ogrodzie? Może na samotnym (lub grupowym) spacerze bladym świtem? We własnych czterech kątach też można. U nas bywało tak:
Nad morzem:
W kałużach:
Na trampolinie:
W basenie:
Po rosie o poranku:
Tu mi nogi uciekły - godzina 8 rano. |
Do częstego chodzenia na bosaka trzeba się przyzwyczaić. Stopy wydelikacone chodzeniem w butach i skarpetkach niechętnie się rozbierają. Działa to jednak również w drugą stronę: obserwuję, że dwuletni Jacek przyzwyczajony w czasie wakacji do biegania na boso - zdejmuje sobie w domu skarpetki sam i do butów też ich sobie nie życzy, choć gdy wychodzimy rankiem z domu - jest dość chłodno.
A kiedyś zbudowaliśmy ścieżki sensoryczne dla bosych stóp - pod dachem i na zewnątrz - zajrzyjcie!
Och, moje dzieci urodziły się do biegania boso. Ja tez lubię, choć nie wszędzie daję radę.
OdpowiedzUsuńZ tym dawaniem radę, to chyba tak, jak ze wszystkim - trzeba najpierw się wysilić zanim coś się stanie naturalne i nawykowe. U nas regres w tej dziedzinie. Wróciliśmy do mieszkania w bloku i rano trzeba biec do przedszkola i szkoły - nie ma warunków, żeby sobie skakać jak po rosie, jak u Babci i Dziadka:( Mam nadzieję, że i tak złapaliśmy trochę odporności przez chodzenie boso, teraz tylko w domku biegamy po podłodze na bosaka.
OdpowiedzUsuńA znasz http://vod.tvp.pl/audycje/podroze/boso-przez-swiat ?
OdpowiedzUsuńMy pożyczyłyśmy od M. kasety o Afryce. Pasjonujące! A prowadzący rzeczywiście boso (nawet prowadząc samochód terenowy po wertepach).
Tak, znamy! Najwięcej razy oglądaliśmy "Bananerę" (odechciewa się jeść bananów), "Hacjendę" (bo dużo o koniach) i "Życie codzienne w Amazonii" (jakoś bez związku, ciągle na to trafialiśmy i wszyscy chcieli). Mamy też odcinki w ogóle nie obejrzane.
Usuńchyba każde dziecko uwielbia wodę w każdej postaci, a najlepsze, ze my dorośli przy nich możemy sobie także na takie dziecięce szaleństwo pozwolić i np. skakać w kałuży do bólu :)
OdpowiedzUsuńczy właśnie bose bieganie po porannej trawie przed domem :)
UsuńTak właśnie u nas się zadziało - ktoś musiał dzieciom to pokazać i pobiegać z nimi na początku. nie wiem, czy bez dzieci wynalazłabym w sobie motywację. A tak: chciałam ich odgonić od porannego zalegania przed telewizją.
UsuńUwielbiam chodzić boso. Odkąd się wyrwałam spod jurysdykcji rodziców i terroru kapciowego, odkąd chodzę boso gdzie chcę i kiedy chcę (po domu prawie zawsze po podwórku kiedy pogoda na to pozwala) pozbyłam się płaskostopia. Wyrobiłam w sobie przekonanie, że to buty, kapcie i więzienie w nich stopu jest jego przyczyną. Poza tym chodzenie boso jest takie przyjemne. Ciepły piasek, miękka trawa, chłodna woda... Ech. Dobrze, że moje córki podzielają moje zdanie. Mąż nie i nadal ma płaskostopie :P
OdpowiedzUsuń"Terror kapciowy" utrwalił mi się bardzo. Muszę się napracować nad sobą, żeby nie kazać dzieciom chodzić ciągle w kapciach po mieszkaniu. Jeszcze teraz łapie się na tym, że właśnie chciałam powiedzieć "Załóż kapcie, bo zimno w stopy". A gdy się domacam u najmłodszego zimnych - zakładam...
Usuń