Tak nazwałam dużą plastikową skrzynkę, w której posialiśmy rośliny, tak aby chomik na przednówku mógł się cieszyć niepryskanymi nowalijkami. Węgielek ma jednak własne wizje chomikariów i wytrwale je realizuje, o ile tylko nadarzy mu się okazja.
Hodowla roślinna założona została precyzyjnie, z wykorzystaniem zeszłorocznych nasion, które podarował nam Dziadek. Do wyboru mieliśmy groch, cukinię, rzodkiewki, buraki, marchew, sałatę... A zatem rośliny wschodzące w różnym tempie i rozmiarze. Podzieliliśmy grządki sznurkami na poletka i zasialiśmy nasiona. Do podlewania używany jest spryskiwacz, żeby siewek nie uszkodzić i nie przemieścić nasion. A poza tym spryskiwanie to czynność, którą wszyscy uwielbiają. Poza tym pryskać mogą tylko nad wanną:)
Po pewnym czasie roślinki zaczęły wschodzić i można było zaobserwować, które z nich są najszybsze w tej czynności.
Gdy już prawie wszystkie rośliny objawiły się na powierzchni wpuściliśmy chomika. Okazało się wtedy, że woli on kopać zamiast jeść. Potem jednak zdecydował się również na konsumpcję i tu znowu była okazja do obserwacji, co wybierze. Pożarł buraczki i ściął równo wszystkie groszki, lekko skubnął rzodkiewek, a cukinię zaszczycił uwagą dopiero w kolejnym podejściu. Nie martwimy się tym wcale, bo wzgardzoną roślinę dostał nasz patyczak.
Gdy chomik zdemolował całą hodowlę dosypaliśmy nową partię nasion, tym razem dość chaotycznie - za parę dni będzie miał znowu co jeść.
Węgielek w międzyczasie opanował sposób wydostawania się z pudła i gdy już mu się znudzi kopanie i skubanie roślin nie ustaje w wysiłkach, żeby opuścić pudło.
A jak już mu się uda - pędzi do chomikarium, które sam sobie obrał, a mianowicie pod regały z książkami, gdzie jest małe wejście, ciemno (a więc bezpieczniej), nie ma licznych rączek, które mogłyby go głaskać i zawracać z obranej drogi, jest za to wielka powierzchnia, po której można bezkarnie siusiać, podgryzać meble i zakładać spiżarnie.
Drugim chomikarium, które Węgielek szczególnie sobie upodobał jest nasz śmietnik. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia chomika śpiącego w łupinie po zjedzonym grejpfrucie, który to obrazek ujrzeliśmy pewnej niedzieli z rana.
Właściwie rozumiemy pobudki Węgielka. Czasem jego poczynania są dla nas jednak źródłem stresu. Któregoś dnia, gdy nie mogliśmy znaleźć chomika zaistniało podejrzenie, że został wyniesiony ze śmieciami. Hania już zaczęła pochlipywać, gdy odezwało się znajome skrobanie pod regałami z książkami.
Gdy ze 2 doby nie wyłaził spod nich - Hania znowu miała wizje, że się biedak odwodni albo padnie z głodu. Była bliska wtykania sałaty pod meble. Złapaliśmy zwierzaka trzeciej nocy do pułapki tatusiowej, która już wcześniej okazała się skuteczna przy chwytaniu Perełki.
Mam nadzieję, że któregoś dnia futrzak nie podgryzie kabla z Internetem, a regały książkowe nie runą z łomotem nadwątlone w wyniku wytrwałego podgryzania.
Tak krociutko- hodowla czy uprawa. Dylemat mam. Hodowla to zwierząt a uprawa roślin... Nie żebym się czepiala ale chciałabym wiedzieć. Pozdrawiam Przyrodniķów:) Ciekawie u Was i baaaardzo często zaglądam. Magda
OdpowiedzUsuń