1. Wybrać się do sklepu i poszukać zielonych jarzyn. W najbliższym supermarkecie Hania znalazła ich mnóstwo, między innymi takie rzadko używane przez nas rośliny, jak roszponka czy seler naciowy. Od razu powtórzyłyśmy wszystkie nazwy, a kilka zieloności kupiłyśmy.
Na ekranie tej wagi trzeba znaleźć nasze warzywo, a metka z ceną wydrukuje się sama. |
2. Zrobić sobie zgadywankę jarzynową. Z zamkniętymi oczami Hania rozpoznawała warzywa. Tu znowu jest okazja do powtórzeń nazw roślin, chociaż kapusta pekińska i kapusta włoska nie są łatwe do rozróżnienia i nazwania. Szczypior można rozpoznać pomagając sobie węchem. Dla utrudnienia dodałam bez uprzedzenia kilka niezielonych obiektów... Potem przetestowano mamę.
3. Wykonać zieloną surówkę i zjeść ją na kolację. My wykonałyśmy zestaw: kiełki słonecznika, ogórek, szczypior, sok z cytryny, sól, olej. Posiekać, wymieszać. Pycha!
Oczywiście zostały nam jeszcze różne inne zielone jarzyny, więc będziemy robić i inne surówki. Rzeżucha została pożarta na śniadanie. Jakoś mało jej było, więc chyba posiejemy jeszcze raz.
Hania już ma ochotę na wycieczkę do sklepu po jarzyny czerwone. Bieda w tym, że pomidory o tej porze roku mają nader podejrzany kolor, zostaje nam papryka i ...co jeszcze?
A ja z mojej strony polecam zabawe w ocienie zieleni - my ją przeprowadziłyśmy latem: poprosiłam Kalinę, gdy byłyśmy na łące, o zerwanie kilku zielonych rzeczy ale tak by każdy zielony był inny. Porównywałyśmy sobie różne zielone, omówiłyśmy a potem zrobiłyśmy zielony kolaż używając dodatkowo farb i kredek (oczywiście zielonych) :)
OdpowiedzUsuńA z czerwonych pozostają jeszcze rzodkiewki i jabłka :)
Rzeczywiście, fajnie by było wymyślić jeszcze coś z kolorami...
OdpowiedzUsuńI marchewka .... i papryka :-)
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy w czerwone :-)