Gdy Jurek był noworodkiem zabawiałyśmy się z Hanią w chromatografię bibułową dla dzieci. Teraz trzeba by i Jerzyka z nią zapoznać, ale filtrów do kawy nie używamy i w domu ich nie było. Przetestowaliśmy inne podłoża:
1/ chusteczki higieniczne
2/ wilgotne chusteczki dla niemowląt
3/ wilgotny papier toaletowy
4/ stare prześcieradło bawełniane
Owe materiały naciągnięte zostały za pomocą gumek-recepturek na kubkach. Malowaliśmy po nich różnymi mazakami, wkrapialiśmy na kolorowe plamy wodę (a potem także spirytus, a co tam!). Zabawa się udała - plamy się zmieniały, rozrzedzały, "wędrowały" po powierzchni materiału, a nawet znikały:)
Rozdzielił się ładnie barwnik z mazaka czarnego, no i trochę z zielonego (wydzieliła się frakcja żółta). Mimo, że pozostałe rozdziałowi nie uległy (przynajmniej dla oka nieuzbrojonego) i tak dostarczyły sporo rozrywki. Przy okazji ćwiczyliśmy też pipetowanie za pomocą słomek do napojów.
świetne!! też wypróbujemy!
OdpowiedzUsuńAntos ostatnio tez sie tak bawil. Packal mazakami po reczniku jednorazowym, po czym stwierdzal, ze ma tecze :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, jaka praca naukowa:)
Usuń