Jeśli wirus jesienny zamknie Was w domu z trzylatkiem - dajcie mu do zabawy tacę z nasionami, najlepiej smacznymi. Zajmie się na długo i przy okazji uzupełni sobie składniki pokarmowe wrzucając je w swój schorowany organizm.
Na tacy umieściłam to, co było pod ręką:
- musli gotowe
- pestki dyni
- pestki słonecznika
- amarantus ekspandowany
- orzechy włoskie
Wszystko jadalne i wyłuskane, w osobnych pojemniczkach.
Rozpoczęło się mieszanie nasion i próbowanie ich w różnych zestawieniach. Dziecko kazało sobie dosypać rodzynek, co uczyniłam oszczędnie.
Dostało też do ręki łyżkę i dodatkowe, plastikowe pojemniki.
Potem doszła oddolna inicjatywa - wożenie nasion w autach różnych rozmiarów, bez przerywania podjadania.
Nie mogłam się powstrzymać od uwagi: "Kochanie - gryź dokładnie i powoli, żebyś się nie zakrztusił". Może Wy się powstrzymacie, Drodzy Czytelnicy.
W tym czasie pozostając w temacie nasion wykonałam mleko owsiane, a z niego budyń czekoladowy natchniona ciekawym przepisem z trochę innej cukierni. Nasiona górą! Mleko krowie to przeżytek:)
I jeszcze propozycja na śniadanie: gruszka z miodem i orzechami. Na kanapce z masełkiem, rzecz jasna:)
Świetny pomysł. Niestety, moja dwulatka by nie doceniła. Ona uwielbia tylko suszoną żurawinę i rodzynki, ziarna służą do rzucania do celu :) Na szczęście starszaki bardziej doceniają i dostają codziennie zestaw do szkoły :) Szczególnie dynię polecam, bo pomaga pozbyć się ewentualnych pasożytów powakacyjnych :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie sie zastanawiam, jak to jest z tą dynią - wyczytałam, że przeciwpasożytniczo działają ŚWIEŻE ziarna, czyli takie wyłuskane z tegorocznej dyni, bo te z marketu - wysuszone gotowce - już skuteczne chyba nie są.... A może by tak zrobić takie ciastka, w których byłyby sklejone ziarna i żurawiny z rodzynkami. I wtedy Dwulatka podje i jednego i drugiego?
Usuń