Sprzątamy. Walczymy z kurzem, który nagromadził się przez zimę w rzadko odwiedzanych zakątkach. Robimy przegląd w szafie, na półkach i wszędzie, gdzie się da, usuwając rzeczy zbyteczne. Poniżej kilka ciekawostek wybranych pod kątem tematyki bloga.
Nadchodzi czas na odświeżanie roślin. Młodzi zwykle lubią zabawiać się z ziemią. Dostają łyżki stołowe do przesypywania gleby, a potem i tak wszystko robią ręcznie. Doszłam do wniosku, że wyścielanie stołu gazetami nie ma sensu, bo grunt zawsze wydostaje się poza gazety i to obficie.
Przycięłam geranium i czekam aż "góra" rośliny puści korzenie. Stary "dół" wyrzuciłam, zaś pozostałe liście zostały użyte w wannie. Naczytałam się mnóstwo o ciekawych właściwościach tej rośliny.
Liście wrzuciliśmy do wieczornej kąpieli (pocięte nożyczkami), jako, że mają korzystnie wpływać na skórę. Przyszłościowo będę jednak robić napar liściowy i wlewać do wanny, bo szorstkie kawałki w załomach ciałka kłują. Można też dodawać liści do herbaty. Spróbujcie!
Wyrzuciłam odwieczną hodowlę kryształów soli (jaką sól "hodowaliśmy" przeczytajcie TUTAJ). Wcześniej jednak skłoniłam Ojca Rodu, żeby zrobił jej zdjęcia w powiększeniu. Wyglądają efektownie - sami zobaczcie:
Utylizacji doczekał się także podręczny zbiór nasion, które walały się po kuchni (nie, nie sadzimy ich tym razem - na parapetach panuje zbyt wielki tłok). Zapytałam wcześniej Młodych, czy pamiętają z jakich owoców pochodziły te nasiona. Okazało się, że tak całkiem wszystkiego nie wiedzieli, a myślałam, że to dla nich oczywistość. Zbiór mieliśmy taki:
A Wy, Drodzy Czytelnicy, wiecie czyje to pestki? |
Na kartkach zapisałam nazwy miejsc pokazanych na obrazkach. Dzieci mają intuicyjnie dopasować nazwy do obrazków, tak, jak im się wydaje poprawnie. Następnie należy dokonać korekty poprawności ze "ściągą" w ręku. Na końcu odszukać miejsca z obrazków w atlasie geograficznym. Można do tego celu użyć również "dziecinnej" mapy ściennej - karteczki z nazwami położyć tam, gdzie na mapie leżą TE miejsca. Do tej zabawy ciągle się przymierzam, bo inne rzeczy nas zaprzątają.
A potem - kalendarz na makulaturę.
Bez sentymentów.
Mam jeszcze jeden kalendarz. Duże reprodukcje obrazów Vermeera.
Ale jak tu wyrzucić "Dziewczynę z perłą"?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz