Najpierw Ojciec rodu puścił mi film o aluminium, który jest straszny (wklejam na końcu posta dla dociekliwych), a potem zaczęliśmy sprawdzać, czy to co mówią grobowym głosem w filmie rzeczywiście jest możliwe. Jest. Poniżej efekty prac badawczych.
Zawinąć ogórka kiszonego w folię aluminiową. Zostawić na parapecie kuchennym na kilka dni. Po tym czasie rozwijamy folię, ogórka wyrzucamy i oglądamy dokładnie folię, a wygląda ona tak:
Kwas z ogórka rozpuszcza folię aluminiową. Nie tak od razu. Potrzeba na to 5-10 dni, ale za to skutecznie, bo folia ma dziurki i jest bardzo krucha. Co się stało z jonami Al? Podejrzewamy, że utkwiły w ogórku. A zatem można zaryzykować twierdzenie, że owijanie posiłku, zwłaszcza kwaskowego, w folię aluminiową nie jest najlepszym pomysłem, bo jony glinu wprowadzimy sobie do organizmu, a jest to raczej toksyczna sprawa.
Jeszcze gorszym pomysłem jest ułożenie posiłku na metalowym półmisku i okrycie folią aluminiową, bo wtedy robimy sobie baterię. Jony biegną między michą, a folią. Dobrze, że nie mamy metalowego półmiska, a ryż z jabłkami i pestkami dyni zapiekałam na szkle.
Sprawdziliśmy, jak to jest z tą baterią i czy można uzyskać z niej prąd? Powstała konstrukcja następująca:
Najpierw wsadziliśmy srebrny łańcuszek do podziurawionej rurki plastikowej.
Rurkę z łańcuszkiem umieściliśmy w cylindrze z aluminium i całość zalaliśmy solanką. Przyrządy pomiarowe wykazały, że owszem prąd między metalami płynie, choć nie wielki.
Na tyle jednak duży, aby wywołać efekt dźwiękowy w głośniczku podłączonym do takiej baterii. Wystarczy drapanie po folii, które jest słyszalne przez głośnik.
Folię aluminiową stosuje też nasza Ciocia do oczyszczenia sczerniałego łańcuszka srebrnego: do miski wkładamy na dno folię aluminiową, wlewamy wodę, wsypujemy sól i w tym umieszczamy łańcuszek. Działa! Wszyscy widzieliśmy czarny, a potem jasny łańcuszek. Niestety nie przyszło mi do głowy zrobienie zdjęcia z tego ważkiego eksperymentu.
Jak już obejrzycie film (dzieciom nie pokazujcie), to w ogóle dojdziecie do wniosku, że aluminium używać nie można, bo jest to wysoce nieekologiczne i dla organizmu bardzo niezdrowe, nawet jeżeli tylko połowa filmu jest prawdą, a reszta teorią spiskową.
Tak czy siak - dezodorant bez związków aluminium można kupić, ceny różne (7-40 zł), folię aluminiową można zastąpić pokrywką szklaną czy ze stali nierdzewnej, względnie emaliowaną, garnków aluminiowych nie mamy.
Na blogu "Nowa Alchemia" wyczytałam jeszcze kilka innych informacji:
- że aluminium w szczepionkach dla dzieci nie jest takie straszne, bo jest go w nich bardzo mało (no i ma swoją funkcję, ale ciągle wierzę, że można by je wyprodukować i bez Al, tylko moim dzieciom jeszcze to nie będzie dane)
- że lepiej nie wkładać folii aluminiowej do środka do czyszczenia toalet (nawet rozcieńczonego),
a na dodatek poznałam całą prawdę o ałunie.
Zmobilizowałaś mnie. Dzięki :-)
OdpowiedzUsuńhttps://bajdocja.blogspot.com/2018/01/czyscimy-srebrne-pierscionki.html
Oooo!
OdpowiedzUsuńI ciąg dalszy:
OdpowiedzUsuńhttps://bajdocja.blogspot.com/2018/01/cyburki-ciasteczka-owsiano-kakakowe.html
;-)
Ale to jest taka prowokacja, tak? Że jednak są takie sytuacje, w których folia aluminiowa jest niezbędna?:)
UsuńNie mówię, że niezbędna. Mówię, że zainspirowałaś nas :-)
UsuńInspiratorką być - to jest zawsze miłe:)
Usuń