Strony

środa, 13 marca 2013

Co można robić na spacerze...

... gdy śniegu już nie ma, choć zimno, huśtawki też są mokre i żadnych dzieci na spacerze nie spotykamy? Sytuacja wydaje się trudna i nudnawa, ale trzeba sobie radzić.

- karmimy ptaki

- wiosną poszukujemy patyków, którymi świetnie można dłubać w błocie

- zbieramy zieleninę dla chomika (mniszek i świeża trawa rosną tam, gdzie pod ziemią przebiega jakaś ciepła rura)

- zaczepiamy i głaszczemy psy sąsiadów oraz podwórkowe koty

- robimy "płotową orkiestrę" - trzeba znaleźć solidny kijaszek i iść wzdłuż płotu przeciągając nim po szczebelkach. Najlepiej to wychodzi na ulicy z domkami jednorodzinnymi, bo każdy płot (a zmieniają się często) wydaje inny dźwięk. Kiedyś ktoś nas pogoni.

- włazimy do wszystkich kałuż, sprawdzając, jaką mają głębokość i jak woda się rozpryskuje po tupnięciu (gdy trafi się suchy chodnik można zrobić ślady wychodząc z kałuży)

- dzieci wchodzą na pochyły sumak i udają, że to huśtawka, względnie koń

- robimy bieg slalomem między drzewami

- zbieramy amunicję (co się trafi: kamyczki, szyszki, patyki) i trenujemy rzucanie do celu

- bierzemy ze sobą dyżurną szmatkę, której używamy do wytarcia mokrej huśtawki, po czym z huśtawki też korzystamy (Jurek lubi głównie wycieranie)

- codziennie staram się wybrać nieco inną trasę

- staram się unikać wchodzenia do sklepów, gdzie każdy wnosi swoje zarazki, ale czasem nam się jednak trafiają, jeździmy też tramwajem i odwiedzamy bibliotekę (bo blisko)

- bawimy się piłką (kopanie, rzucanie, aportowanie:)

- rysujemy kredą po asfalcie, płotach, drzewach... oraz palcem po karoserii zakurzonych samochodów (rękawiczki do prania, ech...)

- czasem dzieci wchodzą między gęsto rosnące krzaki i udają, że przedzierają się przez dżunglę

- zabieramy ze sobą wiatraczek i podziwiamy, jak pięknie się kręci na wietrze (szczerze mówiąc była to czynność jednorazowa, bo nie wytrzymał spotkania z kałużą)

Ale najfajniejsze wydają mi się zabawy detektywistyczne. Idea jest następująca:

W domu przygotować kartkę - planszę z rysunkami/zdjęciami obiektów, które chcemy znaleźć na spacerze.

Z Tominowa wzięliśmy pomysł na poszukiwanie kolorów (choć stosowałyśmy wersję prostszą: "Kto pierwszy dotknie koloru... niebieskiego?!"). W blogu "Wczesna Edukacja Antka i Kuby" znaleźliśmy gotową kartę z markami samochodów (choć zaliczyłyśmy sporo aut - nie udało się znaleźć wszystkich)

Kartkę z wzorami zabieramy ze sobą. W czasie spaceru należy znaleźć wszystkie obiekty z kartki. Obiekt znaleziony oznaczamy krzyżykiem lub pierwszą literą imienia osoby, która obiekt znalazła. Najlepiej, gdy bawią się co najmniej 2 osoby (ale jeszcze lepiej, gdy jest ich więcej), bo wtedy jest współzawodnictwo i można wyłonić zwycięzcę: najbardziej spostrzegawczego i z najszybszym refleksem. Każdy musi mieć wtedy swoją kartkę!

A gdy już wszystko co miało być znalezione się znajdzie - z kieszeni wyciągam nagrodę, np. cukiereczka z witaminami:) Albo w domu pijemy sobie herbatkę i jemy ciasto. Trzeba się jakoś nagrodzić za trudy poszukiwań...

I jeszcze jedna zabawa spacerowa. Wymaga przejścia wcześniej obraną trasą i sfotografowania charakterystycznych obiektów - najlepiej takich, które dziecko zna. Na spacerze z Jurkiem przygotowałam taką trasę:



Dla pewności zapisałam ręcznie przy zdjęciach cyferki od 1 do 12. Hani się spodobało. Bardzo ładnie znalazła właściwą trasę - przy okazji ćwiczyła czytanie i objaśniłam jej, co oznaczają znaki drogowe.
Najlepiej, żeby na końcu trasy znajdowało się coś ciekawego czy miłego, np. huśtawki. U nas: "Biedronka" z gumą do żucia.

2 komentarze:

  1. Świetne pomysły! :) Właśnie pomału zaczyna mi ich brakować na spacerach, gdy na placach zabaw inny dzieci brak... Za to kapsli również pod dostatkiem niestety... :) Myślę, że moja 3-latka z chęcią pobawi się w ich poszukiwanie :) Zabawy detektywistyczne rewelacja i też na pewno wykorzystamy! :) Pozostałe zabawy stosujemy bardzo podobnie lub tak samo jak Wy :)) Pozdrawiam, znakomity blog! :)
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kapsle nawet ja się wciągnęłam, a dziecko pochwaliło się w szkole, że ma kolekcję kapsli. Pani wychowawczyni powoli już sobie tworzy w wyobraźni obraz naszej patologicznej rodziny, w której kolekcja kapsli króluje:)

      Usuń