Zawaliłam sprawę. Siedziałam sobie na ławeczce i pstrykałam zdjęcia, patrząc, jak Pociechy zabawiają się z Tatusiem w rzucanie. I nie powiedziałam: "Popatrzcie, jak Wasze kamyczki zmieniają wodę!". A zmieniały! Co rzut - to nieco inny wzór z fal i zmarszczek, przenikających jedna drugą, nakładających się na siebie, krzyżujących się. A Młodzież rzucała dalej...
Przetestowali:
- rzucanie kamieniami różnych rozmiarów, z piaskiem włącznie i nasłuchiwanie efektów dźwiękowych rzutów
- konkurs: kto rzuci dalej (Tata przerzucił kamień przez stawek)
- rzucanie kamyka w górę (spadał w wodę pionowo) i po skosie
- puszczanie "kaczek" (niestety było trudno o kamienie płaskie)
- mycie rąk
- wkładanie nóg
- robienie "zupy" i "herbatki" i gotowanie tychże nad iluzorycznym ognichem
Teraz przemyśliwuję nad tym, jak i kiedy zapoznać dzieci z urokami pieczenia kiełbasek nad ogniskiem, takich nabitych na kij. Jak się mieszka w bloku, w dużym mieście i wszędzie są zakazy palenia ognisk (a grillowania nie!) to jest to trudne. Dziadkowy ogródek jest podstawowym kandydatem do tego typu działań:)
Polskie prawo zabrania palenia czegokolwiek na wolnym powietrzu bez zezwolenia. Ognisko u dziadka również może się skończyć telefonem uprzejmych sąsiadów do policji albo straży pożarnej i mandatem. Paranoja.
OdpowiedzUsuńO, nie - podobno zezwala się palić ogniska na działce w terminie od ... do ... (oczywiście tego ważnego elementu nie pamiętam), w celu spopielenia odpadów działkowych - liści, gałęzi itpd. I to mnie pociesza:)
UsuńOstatnie zdjęcie odbicia drzew w wodzie - cudne. A ognisko - w Stołówkach;)
OdpowiedzUsuńO tak, jak już palić to na całego, np. w parku narodowym:)
UsuńSuper są właśnie takie zabawy, obserwowanie tego co jest dookoła.
OdpowiedzUsuń