Dziadek zarządził ścięcie wierzb, które dawały za dużo cienia. Jak można było tego nie wykorzystać? Powstał szałas oraz rozmaite dodatki.
Wierzbowe gałęzie oparliśmy o poziomo rosnący konar brzoskwini.
Wnętrze Hania ozdobiła suszącym się pęczkiem mięty i czarnymi porzeczkami nawleczonymi na trawę. Wejście zabezpieczyła zasłoną z pasm kory zawiązanych na kiju.
Jest też wieszak z rozgałęzionego patyka (dlaczego po okorowaniu, dnia następnego stał się różowy? - oto jest zagadka). W ogóle odkorowywanie wierzby jest miłą czynnością, patyki po tym śliskie w dotyku, włókna kory zmuszają do myślenia: co można z nich upleść?
Dla wytrwałych (ale w tym przypadku nie dla nas) znalazłam jeszcze w sieci informacje: jak wykonać instrument muzyczny z wierzbowej kory oraz naczynia z kory wierzbowej.
Przeciwgorączkowego oddziaływania kory na organizm też na szczęście jeszcze nie musimy testować.
Do szałasu wierzbowego potrzebny jest odpowiedni, ekologiczny strój:
- wierzbowy wianek (z liśćmi wyszedł ładniejszy, niż w linku, zdjęcia zrobić zapomniałam)
- trawiasto-kwiatowa ozdoba fryzury (maskuje niedociągnięcia w wykonaniu fryzury:). Hania dała się na nią namówić tylko raz, a ja tak lubię ją w upiętych włosach!
- spódniczka z trzciny (nawlec przycięte trzciny na nitkę-dratwę z igłą, jako przerywnik między trzcinami użyłam kawałków rabarbaru), wyszła raczej ciężka i szybko się rozpadła (bo użyłam zbyt cienkiej nici), ale modelka była zadowolona
Jest też ozdoba na stół.
A do kopert z pozdrowieniami z wakacji dla haninych koleżanek włożyłyśmy suszone kwiaty i trawy. Może Mamy nas nie przeklną, gdy to wszystko wyleci z koperty na dywan:)
swietny pomysl :) super szalas
OdpowiedzUsuń