Nadmanganian potasu kupuje się w aptece (Dla zainteresowanych: Jak trafić do dobrej, legalnej apteki przez Internet). Ma postać małych różowych tabletek, choć zapewne można spotkać też kryształki. Roztwór nadmanganianu potasu jest używany, jako środek "odkażający do przemywania skóry, ropiejących ran, owrzodzeń, a także rąk", "do płukania błon śluzowych gardła i jamy ustnej" (cytaty z ulotki załączonej do opakowania).
Poniżej kilka rozrywkowych doświadczeń dla dzieci.
Poniżej kilka rozrywkowych doświadczeń dla dzieci.
W wodzie małe tableteczki nadmanganianu rozpuszczają się łatwo ciągnąc za sobą różową smużkę, w czym pomaga mieszanie. Szybciej rozpuszczą się w cieplej wodzie niż w zimnej. Szybciej, gdy są rozdrobnione (jeśli dziecko ma chęć można poeksperymentować z prędkością rozpuszczania i samo dojdzie do tych wniosków).
Przyjemne jest przelewanie i rozcieńczanie - można otrzymać różne odcienie różu zależnie od stężenia roztworu.
1. Gdy dosypiemy kwasku cytrynowego i zostawimy na pół godzinki mieszanina znowu stanie się absolutnie przezroczysta (odbarwia się najpierw na żółto, a potem stopniowo blednie, aż do całkowitej przezroczystości). My wsypałyśmy kwasek wieczorem i poszłyśmy spać zawiedzione, że nic się nie dzieje. A rankiem Hania zobaczyła, że różowy kolor znikł!
2. Do kolorowego roztworu nadmanganianu potasu dolać można olej. Mieszać w zamkniętej butelce lub słoiku. Oczywiście się nie wymiesza, co dla Malucha nie jest takie oczywiste. Widziałam onegdaj wersję z roztworem niebieskim, wrzucaniem do niego rybek i różnych morskich stworów. W ten sposób otrzymywało się ocean w butelce (dwufazowy:). Tylko nie pamiętam, w którym blogu to było... Jeśli Szanowni Czytelnicy mi podpowiedzą - zalinkuję.
3. Do różowego roztworu z warstwą olejową wsypać hojnie sól - warto od razu pół łyżeczki. Sól pociąga za sobą na dno powietrze, a ono "uciekając" do góry ciągnie za sobą barwnik. W warstwie olejowej pojawiają się różowe bąble, wyglądające jak lawa wulkaniczna. Czynność z wsypywaniem soli dziecko powtarza do woli. (Z bloga Warsztat Mamy)
4. Do wysokiego szklanego naczynia (my mamy cylinder miarowy) wlać wodę utlenioną, a następnie wrzucić jedną tabletkę nadmanganianu potasu. Zachodzi burzliwa reakcja, a jej efektem jest "dym" unoszący się nad roztworem niczym mgła.
5. Do wysokiego naczynia wsypać łyżeczkę sody oczyszczonej, zalać olejem (warstwa na 3 palce). W osobnym naczyniu zrobić roztwór z wody i łyżeczki kwasku cytrynowego (lub większej ilości, można sypnąć na oko) i zabarwić go na różowo dodając tabletkę nadmanganianu potasu. Różowy, kwaśny roztwór wlać do naczynia z sodą oczyszczoną i olejem. Przedostaje się on przez warstwę oleju, burzliwie reaguje z sodą, a różowe bąbelki buzują w warstwie olejowej, co jest nader widowiskowe.
Samorzutnie dolałyśmy wody utlenionej, która została z poprzedniego doświadczenia i wszystko zrobiło się żółte!
Ważne uwagi:
Nie pić!
Nie dotykać tabletek mokrymi paluchami, bo zabarwią się mocno i na długo, a wrażliwców podrażnią.
Druga część naszych rozrywek z nadmanganianem potasu w poście "Nadmanganian potasu - jeszcze jedna odsłona"
Wypróbujemy ;-)
OdpowiedzUsuńJest 17 lutego, w czytniku rzeczywiście Twoje wpisy się nie uaktualniają, teraz jako ostatni wpis pokazuje się "Jajkologia" z listopada.
Długo trwało, zanim ...
Usuńale już
http://bajdocja.blogspot.com/2012/11/nadmanganian-potasu-i-kwasek-cytrynowy.html
Pozdrawiam :-)
O rety, a ja myślałem, że tu się nic nie dzieje, a to po prostu brak było info na czytniku. Mam więc zaległości czytelnicze do odrobienia.
OdpowiedzUsuńZabawy z nadmanganianem są super, pamiętam z dzieciństwa :-)
A teraz moje 3 grosze :-) Manganian (VII) potasu to właśnie nadmanganian potasu, tylko w innej nomenklaturze. Brązowe plamy na dłoniach - nieodłączny efekt tych zabaw, można odbarwić właśnie kwasem cytrynowym.
Znam jeszcze 2 ciekawe doświadczenia z nadmanganianem.
1. Kropelkę stężonego roztworu wkraplamy do dużego słoika z wodą, tworzą się niesłychanej piękności ulotne fioletowe kształty.
2. Drugie jest ciut niebezpieczne (ogień), więc nie wiem czy mogę tu napisać :-)
Zachęciłaś mnie do działania, dzięki :-)
Aaaa, no to juz poprawiam moje nieuctwo i nanoszę poprawkę w poście. A opis doświadczenia z ogniem poproszę, jeśli to możliwe. Pewnie z Hanią teraz nie zrobię, ale może w przyszłości, albo może ktoś inny zrobi... Tak czy siak jestem bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńWidać Was już w aktualizacjach blogowych :) Chyba się odblokowało! Oby na stałe :)
OdpowiedzUsuńDobra :-)
OdpowiedzUsuńRobiłem to z nadmanganianem w kryształkach, ale z tabletkami też pewnie się uda. Otóż do odrobiny nadmanganianu leżącego na czymś niepalnym (!!!) dodajemy kilka kropel gliceryny. Po niedługim czasie, mieszanka zacznie się dymić i zapali się. To taki przykład na utlenianie, który ma swoje zastosowanie praktyczne i co ciekawe, związane z gaszeniem pożarów. Widziałem to w jakimś dokumencie o strażakach. Otóż plastikowe kulki wielkości piłeczek pingpongowych, wypełnione były właśnie nadmanganianem potasu. Potem strażak wstrzykiwał do nich strzykawką glicerynę i zrzucał z samolotu lecącego nad lasem. Była to taka prosta chemiczna bomba zapalająca z opóźnionym zapłonem, a strażacy wypalali w sposób kontrolowany fragment lasu, aby opanować pożar.
Ja też widzę wpisy w aktualizacjach :-)
Chyba nie wytrzymam i zrobię to doświadczenie! Dziękuję!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że już nas widać w aktualizacjach blogowych, już wiem, co się robi z tym problemem!
Na pewno wypróbujemy ;-)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za inspirację :-)
Ewa i spółka;-)
Aktualizujesz się ;-) Hura. Buziaki ;-)
OdpowiedzUsuńSuper pomysły.
OdpowiedzUsuńMuszre kiedyś spróbować!
A zatem miłego próbowania :)
OdpowiedzUsuńJako chemik, pozwolę sobie napisać co nieco o barwach związków manganu. Wyjściowy w opisywanych wyżej doświadczeniach, nadmanganian potasu to ciemnofioletowa substancja krystaliczna, w której mangan występuje na swoim najwyższym stopniu utlenienia, czyli VII - stąd wspomniana już nazwa systematyczna manganian(VII) potasu. Jego wodne roztwory są, w zależności od stężenia, różowe lub fioletowe. Właściwości chemiczne tego związku (silnie utleniające) sprawiają, że można łatwo zredukować (zmniejszyć) początkowy stopień utlenienia, demonstrując widowiskowe doświadczenia polegające na zmianie lub zaniku barwy. Uzyskiwany efekt zależy od tego, czy roztwór nadmanganianu ma odczyn zasadowy, obojętny czy kwasowy. Przez rozpuszczenie nadmanganianu w czystej wodzie uzyskuje się roztwór obojętny. Wprowadzając trochę sody oczyszczonej lub granulek do udrażniania rur, otrzymuje się roztwór zasadowy, natomiast dodając octu, dostaje się roztwór kwasowy. Właściwym czynnikiem redukującym (powodującym reakcję) może być woda utleniona - spowoduje ona:
OdpowiedzUsuńa) zmianę barwy fioletowej na zieloną w przypadku roztworu zasadowego (redukcja do VI stopnia utlenienia) - tak stało się w "zupie odczynników" z doświadczenia nr 5,
b) zanik barwy fioletowej i wytrącenie brunatnego osadu w przypadku roztworu obojętnego (redukcja do IV stopnia utlenienia),
c) zanik barwy fioletowej i powstanie klarownego bezbarwnego roztworu w przypadku roztworu kwasowego (redukcja do II stopnia utlenienia) - doświadczenie nr 1 to powolna wersja tej opcji.
Pozdrawiam serdecznie,
Piotrek
Niezależna Grupa Popularyzatorów Nauki EKSPERYMENTATORZY
Cóż, ten blog nie jest aż tak ambitny, aby pisać o tak wielu szczegółach (jest przeznaczony mniej więcej dla przedszkolaków), ale są one niezmiernie ciekawe i dziękuję bardzo za komentarz :)
OdpowiedzUsuńNie jestem przedszkolakiem, a z przyjemnością oddaję się lekturze Pani bloga :)
OdpowiedzUsuńJeden z celów edukacji przyrodniczej (także na poziomie dzieciaków przedszkolnych) stanowi kształcenie umiejętności wyciągania prawidłowych wniosków z obserwowanych zjawisk. Wyżej nakreśliłem instrukcję dla ambitnych rodziców i wychowawców dotyczącą zmyślnego eksperymentu, który młody człowiek mógłby podsumować tak:
"Fioletowa ciecz ulega różnym fajnym zmianom podczas wlewania wody utlenionej. Zależą one od tego, czy dodaliśmy wcześniej kwaśnego kwasu lub gorzkiej zasady."
"... czy dodaliśmy wcześniej kwasku cytrynowego czy sody" - tak może by powiedziało moje dziecko. Wymagałoby też pewnego naprowadzenia na ten wniosek, ale to jest pewnie kwestia indywidualnych zdolności. Z praktyki szkolnej pamiętam, że wnioskowanie słabo dzieciakom z podstawówki wychodzi. Jest to umiejętność, którą jakoś za rzadko się ćwiczy na lekcjach. A może za późno. Może nowa podstawa programowa to zmieni.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wniosek. Poeksperymentowanie z kwasami i zasadami oraz porozmawianie o nich pozwoliłoby w przyszłości uogólniać interpretacje zjawisk.
OdpowiedzUsuńTraktowanie edukacji przyrodniczej jako zła koniecznego powoduje, że generalnie zdolności dedukcyjne w narodzie nie powalają. Znani mi czynni dydaktycy szkolni krytycznie wypowiadają się o nowej podstawie.
O tej nowej co ma byc od wrzesnia czy o tej co juz jest?
OdpowiedzUsuńNowa podstawa programowa została już wdrożona w klasach I - III szkoły podstawowej i gimnazjum. Na pozostałych poziomach będzie wprowadzana systematycznie aż do roku 2017. Chyba największe wątpliwości budzi podejście do kształcenia przyrodniczego na IV etapie edukacji (czyli w szkołach ponadgimnazjalnych).
OdpowiedzUsuńPodstawa programowa dotycząca przyrody dla klas 4-6 (czyli to, czego uczę) wydaje mi się sensowna, podoba mi się - kładzie nacisk na praktyczne umiejętności.
OdpowiedzUsuńA ćwiczenie wnioskowania u własnej córki powinnam nadrobić, rzeczywiście. Często tak się skupiamy na tym co robimy i jak (bo to jest najzabawniejsze), że może za rzadko pytam: "jak myślisz, dlaczego?" oraz "co z tego wynika?".
A teraz coś z zupełnie innej beczki (no, może nie całkiem innej). Pod wpisem pada uwaga o zabarwianiu się mokrych paluchów w wyniku kontaktu z nadmanganianem potasu. Powstające plamy nie są fioletowe (jak nadmanganian), ale brunatne. Trudno się je usuwa przy użyciu samej wody. Tutaj postawię frapujące pytania dla wnikliwych przyrodników:
OdpowiedzUsuń1. Czym właściwie są te zabrudzenia?
2. W jaki sposób można szybko i bezboleśnie się ich pozbyć?
Życzę miłego wnioskowania. Podpowiedź w moim pierwszym komentarzu :)
Odp na pyt 1: eeee, właściwie przyznam się, że mam z tym problem. Jakaś reakcja z naskórkiem? Jak się pozbyć zapisano już w drugim komentarzu (Mariusz pisze o kwasku cytrynowym), ale przyznam się, że nie próbowałyśmy. Proszę (szybko:)! odpowiedź na pyt. pierwsze, bo mnie dręczy.
OdpowiedzUsuńProszę zwrócić uwagę na podpunkty b) i c) mojego komentarza. Na mokrej dłoni mamy środowisko prawie obojętne. W takich warunkach nadmanganian, reagując ze związkami chemicznymi (głównie "organiką" pochodzącą ze skóry i wody wodociągowej), redukuje się do IV stopnia utlenienia, czyli tlenku manganu(IV) - brunatnej substancji trudno rozpuszczalnej w wodzie. Usuwanie zabrudzeń polega de facto na spowodowaniu dalszej redukcji do II stopnia utlenienia, czyli praktycznie bezbarwnych kationów manganu(II), które z wieloma anionami tworzą rozpuszczalne sole. Trzeba tylko użyć reduktora (np. nadtlenku wodoru - substancji czynnej wody utlenionej) i kwasu (np. kwasu octowego obecnego w occie). Kwas cytrynowy pełni obie role, ale działa nieco wolniej (jako dość złożony związek organiczny).
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc, widok znajomych szorujących szczotami ręce i szkło po doświadczeniach z nadmanganianem jest bezcenny :)
Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję - życie w realu mnie wciągnęło. Dziękuję za objaśnienia - są bardzo klarowne, po prostu nie zastanowiłam się. Albo muszę poćwiczyć wnioskowanie:) Ciekawam jakąż to "organikę" mam w wodzie z kranu. Zakładam, że związki powstające na palcach przenikają przez wiele warstw zrogowaciałego naskórka, wnikają między jego warstwy i stąd plamy są trwałe - żeby się doczyścić samą wodą można sobie zetrzeć naskórek :) W ogóle temat rozmaitych plam i ich wywabiania jest bardzo ciekawy...
OdpowiedzUsuńno coś bombowego!nawet chyba mam go w domu :) na pewno wypróbujemy, akurat mam przedszkolaka ;))
OdpowiedzUsuńDzięki za zestawienie tych eksperymentów
OdpowiedzUsuńDopiero trafiłam na ten wpis czytając archiwum Twojego bloga. My też eksperymentowaliśmy z nadmanganianem - dla mojego synka połączenie z wodą utlenioną to była prawdziwa eksplozja. Opowiadał o tym przez tydzień :) Tutaj fotki, zapraszam :) http://zabawyizabawki.blogspot.com/2013/08/buuum-eksperymenty.html
OdpowiedzUsuńDziękuję, zaglądałam już do Was, gratuluję udanych eksperymentów.
UsuńBlog jest bardzo fajny ale czy mogłabym prosić o sprecyzowanie ilości składników do reakcji?
OdpowiedzUsuńNie da rady - większość rzeczy robiliśmy "na oko", z przedszkolakami nie ma mowy o dokładnym odmierzaniu, bo wszystko chcą robić szybko. W kilku wypadkach podałam informacje o ilościach (1 łyżeczka, 1 tabletka itpd.) Najlepiej samemu przetestować. Życzę miłej zabawy!
Usuń