Nie ma się co ociągać, tylko używać ile wlezie, zwłaszcza jeśliście mieszczuchami. Chodzi mi o wędrówki po szeroko pojętym "Łonie Natury", które może być bardzo blisko. Wystarczy zerknąć na mapę i znaleźć na niej fragmenty pomalowane na zielono, najlepiej w okolicy fragmentów niebieskich. Oto ciekawostki, które "zaliczyliśmy" przy polnej drodze. Może i Wam sie trafią Drodzy Czytelnicy?
Przykładowe rośliny, których liście można rozetrzeć w palcach i powąchać:
Wrotycz - jeszcze nie kwitnie, ale pachnie mocno (gdyby miało się czas można zaobserwować, jak mrówki opiekują sie mszycami, ale to nie u nas...) |
Bylica, też jeszcze bezpieczna dla alergików pyłkowych (uwaga w sierpniu!), a nawet gdy zakwitnie to i niespecjalnie dekoracyjna. Za to zapach intensywny. |
A oto dziurawiec - i tu czekamy na kwiatki, ale warto zwrócić uwagę na liście, żeby dowiedzieć się, skąd pochodzi nazwa rośliny. Widzicie "dziurki" w liściach?
Gdy nazbieracie nasiona traw i zamkniecie je w dłoni i dmuchnijcie tak, jak na poniższych obrazkach. Niekoniecznie w bliźniego swego - lepiej w siną dal:)
Przytulia czepna to ostatnio nasza ulubiona roślina. Delikatnymi haczykami przywiera do ubranek.
W czasie, gdy jedni intensywnie badają naturę - inni robią im kawały wtykając kwiatki, gdzie się da.
Gdy przyjrzycie się liściom drzew - można na nich czasami zauważyć dziwne wyrostki, w rozmaitych kształtach (zależnie od gatunku drzewa), czasem mogą być nawet czerwone czy żółtawe... Są to wyrośla - wewnątrz nich rozwijają się owady. Zajrzeliśmy do wyrośli na wiązie, a tam było tak:
Na owadzie - futerko! To chyba bawełnica! |
I o bukiecie polnego kwiecia nie zapominajcie! Albo o zielniku!
Z zasad Przydrożnego Zbieracza Zielska:
- nie wolno wkładać palców do oczu i ust
- zachować ostrożność, jeśli roślina posiada włoski (mogą być parzące albo nieprzyjemnie kłujące)
- założyć odzież, której nie boimy się zniszczyć, bo zielone plamy nie zawsze łatwo schodzą
- buty zakładamy kryte
- przy spacerze przez wysoką trawę przodem puszczamy dorosłego, żeby wypłoszył stwory, które mogą chcieć kłuć lub kąsać
- zabezpieczyć sie przeciwko kleszczom, a po powrocie do zacisza domowego obejrzeć ciało od stóp do głów (ciekawie o kleszczach i zapobieganiu zbyt bliskim spotkaniom z nimi poczytajcie w Tominowie)
Tak naprawdę w polskiej florze niewiele jest gatunków, które przy dotyku będą niebezpieczne. Kolce każdy zobaczy, pokrzywę większość ludzi uczy się rozróżniać właśnie w najmłodszych latach, a barszcz Sosnowskiego, nie jest znowu taki częsty. Jeśli się go obawiacie - nie tykajcie baldaszkowatych. Jeśli ktoś nie jest alergikiem warto przydrożne zielsko zbierać na bukiety, rozcierać w palcach, wąchać, układać z nich płaskie kompozycje na ścieżce, zakładać zielniki, fotografować, rysować, odciskać w ciastolinie... Inspiracji szukajcie właśnie w tym blogu w postach wiosenno-letnio-jesiennych traktujących o roślinach.
PS. Zajrzyjcie jeszcze do posta "Botanika podblokowa - krótki kurs" - to te same klimaty i ta sama tematyka.
DziĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘki! :-)
OdpowiedzUsuńJa też dziękuję - szkoła się kończy - czas zacząć poznawać przyrodę organoleptycznie z dostępem do wifi i z Frajdą:)
OdpowiedzUsuńProszę uprzejmie - po prostu nie mogę się nazachwycać, jaka wielka jest różnorodność zielska, jakie kształty i faktury, zapachy.... Zasuszenie tego w zielniku i potem oglądanie w styczniu tych suszów, to nie będzie to samo.
Usuńnaprawdę fajnie prowadzony blog, z dystansem, bez napinki, a sporo wiedzy - gratuluję, dołączam do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, dziękuję, zapraszam:)
Usuń