Nie, nie i jeszcze raz nie, zwłaszcza z dziećmi. Ale zanim doszłam do tego wniosku pozwoliliśmy się nabrać na wrocławską wystawę roślin owadożernych. Rośliny były piękne, ale cóż z tego?
Niestety żeby je podziwiać przybyło mnóstwo ludzi. I to nasi bliźni, wcale nie złośliwi, ani głośni, ani agresywni, jeno przytłaczający w swej ilości stanowią problem, zwłaszcza, gdy wybieramy się z dziećmi. Moje najmłodsze dziecko miało rośliny przed nosem, na wysokości wzroku. Ale poza tym musiało się przeciskać przez ciżbę osób dużo wyższych, co raczej nie jest miłe, nawet gdy się trzyma członka swojej rodziny za rękę.
Cieszę się, że kupiliśmy bilet przez internet, bo przynajmniej nie musieliśmy stać w kolejce po bilet. Gdy opuszczaliśmy imprezę odkryliśmy, że wtedy już nawet do wejścia z biletem samodzielnie wydrukowanym trzeba było stać w bardzo długiej kolejce. Nie wyobrażam sobie, jaki ścisk musiał zapanować na wystawie, gdy cała ta kolejka ludzi weszła do środka.
Poza tym masowa impreza=masowy handel. Tylko niewielki fragment bezinteresownie eksponował rośliny. Cała reszta ekspozycji miała metki z cenami. To była po prostu jedna wielka giełda, a żeby móc kupować, trzeba było kupić bilet wstępu za wcale nie małe pieniądze. To tak, jakby sprzedawano bilety wstępu do Biedronki czy innego Kauflandu.
Dzieci miały swoje portfeliki i od razu odczuły imperatyw opróżnienia ich. Zamieszkały zatem z nami nowe rośliny, wcale niełatwe w hodowli, zwłaszcza, gdy przyjdą wakacyjne wyjazdy, a one lubią stać w bagienku. Kot nam ich nie podleje dwa razy dziennie, oj nie.
W tym czasie świeciło cudowne Słońce.
A my tkwiliśmy w zamkniętych, zatłoczonych pomieszczeniach.
A we mnie wzbierała frustracja i myśli, jak cudnie jest teraz w lesie.
Dobrze, że dzieci nie zdążyły zgłodnieć, bo gdybym miała jeszcze stać w kolejce po niezdrowe kalorie - stałabym się chyba agresywna.
A gdyby ktoś z Was, Drodzy Czytelnicy, chciał pooglądać we Wrocławiu rośliny owadożerne - niech się uda do Ogrodu Botanicznego, gdzie jest piękna kolekcja na wolnym powietrzu, a tak tłumnie, jak na rzeczonej wystawie nigdy nie bywa.
Zanim wybierzecie się na imprezę masową z dziećmi zastanówcie się, czy warto. A gdy już musicie - przeczytajcie jeszcze o naszych poradach po wizycie we wrocławskim zoo, gdzie też bywa bardzo tłoczno. O czym pamiętać przed następną wizytą w zoo.
Na pociechę mamy zdjęcia:
Storczyki też były:
To ja tylko dodam, że podobnie sytuacja wygląda podczas Festiwalu Kwiatów na Zamku Książ. O ile dekorację floralne są imponujące, to tłumy nie pozwalają w pełni cieszyć się ich widokiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wyobrażam sobie. Zwłaszcza, że widziałam kolejkę do zwiedzania zamku w weekendowy dzień w wakacje.
Usuń