czwartek, 12 kwietnia 2012

Hodowla owsa w rozmaitych warunkach

Gdy Dziecko zaczyna zabawę w hodowanie roślin - bardzo polecam rzeżuchę albo hydroponiczną hodowlę fasoli. Tym razem Hania posiała owies w kilku pojemnikach i zaczęłyśmy sprawdzać, co się stanie, gdy zapewnimy mu różnorodne warunki wzrostu.



1. Hodowla kontrolna - bez żadnych udziwnień. Owies wsiany do ziemi, stał na parapecie (dostęp światła) i był umiarkowanie podlewany. Temperatura pokojowa.

2. Nasionka od zarania przykryte kloszem z papierowego kubka owiniętego folią aluminiową. Trochę za mały był ten kubek i czasami spadał, ale jego obecność mimo to odbiła się na kondycji owsa.

3. Gdy roślinki podrosły owies obróciłyśmy bokiem, a on musiał zmienić kierunek wzrostu, co uczynił nader niechętnie (nie wszystkie roślinki się poddały). Geotropizm ujemny (wzrost pędu w kierunku przeciwnym do działania siły grawitacji) obserwujemy na co dzień w każdej roślinie, ale obrócenie pojemnika bokiem pozwala go lepiej zauważyć.



4. Roślinki rosły w zakręconym słoiku, a zatem w warunkach szklarniowych. Początkowo rzeczywiście rosły szybciej niż pozostałe (było im cieplej i bardziej wilgotno), ale gdy wierzchołki osiągnęły przykrywkę wiodło im się znacznie gorzej - niektóre pożółkły, listki się powyginały, a po odkręceniu słoja okazało się, ze wiele z nich zaczęło gnić w miejscu styku z pokrywką. W "hodowli słoikowej" można dokładnie obejrzeć rosnące korzenie (nawet te bardzo cieniutkie, tzw. włośnikowe oraz wodę wdzięcznie skraplającą się na liściach).

Hodowla w słoiku nie była podlewana przez cały czas trwania obserwacji.



5. Do kolejnej hodowli dodałyśmy płynu do mycia naczyń. Jedna łyżeczka nie zrobiła na owsie wrażenia, dopiero druga spowodowała żółkniecie niektórych roślin. Sporo było takich, które się nie poddały!

Gwiazdką oznaczony jest owies zalany 2 łyżeczkami płynu do mycia naczyń. Więcej nie dolewałyśmy.  Obok - próba kontrolna, czyli owies wyrosły bez dodatkowych "atrakcji".

6. Można by jeszcze włożyć jedną próbkę do lodówki (chłodniej i na ogół ciemno), ale o tym nie pomyślałam. Hania wsypała jednak ukradkiem kilka nasion do balkonowej donicy i te owsy rosną najpiękniej i są najbardziej jędrne, podczas, gdy parapetowe hodowle ciężko przeżyły nasz wyjazd świąteczny.



Bardzo mi się podobało to całe hodowanie owsa. Musiałam trzymać ręce na wodzy, bo chciało mi się samodzielnie wszystko zrobić. A zostało mi tylko wytarcie stołu i podłogi po radosnym sianiu. Pilnujcie się Dorośli, aby nie poddać się tej chęci (siania, nie wycierania)!

Przed każdą czynnością pytałam Hanię: "Jak myślisz, co się stanie, gdy..." (dolejemy płynu do mycia naczyń, przykryjemy kubkiem, zakręcimy pokrywkę, obrócimy pojemnik bokiem). Odpowiedzi miały rożną trafność, ale sądzę, że to pytanie jest bardzo ważne, bo zmusza do zastanowienia się nad konsekwencjami  działań. 

Zaistniał też chwilowy opór przeciwko zrobieniu roślince krzywdy. "Zaszkodzimy im!" - powiedziała Hania, gdy zaproponowałam dolanie owsowi płynu do garów.  Ponieważ dziecko trafnie przewidziało wynik eksperymentu byłam gotowa zrezygnować, ale Młoda powiedziała wtedy: "Spróbujmy, może nie będzie mu tak źle". No i dolała. I miała rację!

I jeszcze uczniowska praca naukowa dla zainteresowanych  tematem.  


7 komentarzy:

  1. O! My założyłyśmy uprawę słoneczników, żeby je potem trochę "pomęczyć" czynnikami stresowymi, tylko musimy jeszcze poczekać. Ale zboża chyba są lepszym obiektem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas działa główny czynnik stresowy: skleroza, :) zapominamy notorycznie podlewać!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Taa, nasza hodowla soczewicy i rzodkiewki juz nastepnego dnia zostala tak podlana ze sie utopila i wszystko wyladowalo w koszu. Zreszta rozstade wykielkowanych co pomidorow tez musialam szybko ratowac z powodu powodzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Acha, czyli dwie skrajności.
    Chyba jednak podlanie w nadmiarze jest lepsze - zawsze można jednak coś uratować (ja bym nie wyrzucała...) i dowodzi to wielkiego zaangażowania emocjonalnego w hodowlę, czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
  5. a my właśnie przygotowujemy ogródek - znaczy ja przygotowuję, kiedy Chłopaki używają weekendowych rozrywek z tatą i chętnie będę od Was kopiować pomysły! :)

    to taki eufemizm - w praktyce bezczelnie zerżnę od Was, to co zrobiłyście, bo aż tak mi się spodobało ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się zaszczycona, że chcecie od nas zżynać. I to bezczelnie na dodatek :)

      Usuń