wtorek, 28 kwietnia 2020

Kwiaty drzew i krzewów owocowych - fotki z ogrodu

Młody człowiek może zabawiać się z własnym aparatem na różne sposoby. Jedni chcą utrwalać członków rodziny, inni tworzą kolekcje samochodów różnych marek. Właśnie serie zdjęć na określony temat (przyrodniczy, oczywiście) są u nas na topie. 



Ptaki już widzieliście.
W krótkim czasie można też zrobić serię zdjęć roślin, które kwitną wiosną dość krótko.  
Za tydzień już ich nie będzie.
Kto przegapił tulipany różnych kolorów, niech zwróci swe oko w stronę jabłonek i innych drzew owocowych. Można sfotografować kwitnącą gałązkę i wrócić do niej latem.  Wtedy policzymy, ilu kwiatom udało się zawiązać w owoce (Ach! Zrobić zdjęcia różnym smacznym owocom!). Można też zlekceważyć kwiaty i zacząć czyhać na przylatujące do nich owady zapylające. Dopiero, gdy się je fotografuje zauważamy, że te wszystkie bzyczące cuda to nie tylko pszczoły, a i trzmiele mogą się różnić od siebie, bo mamy ich sporo gatunków. A może komuś uda się trafić na CZARNĄ PSZCZOŁĘ?
Poniżej zdjęcia Naszej Latorośli. Pomagają się nauczyć, jak wyglądają kwiaty drzew owocowych. Grusza i brzoskwinia są łatwe, ale  pozostałe trudniejsze...

Najpierw zakwitła brzoskwinia:

Widziana od dołu, bo drzewo jest spore, a dziecko dużo niższe


Śliwa

Grusza
 
Czereśnia
 
Nietypowa wiśnia - 6-płatkowa
  
  W tym czasie jabłonka wyglądała jeszcze tak:


 Ale teraz jest piękna:






Czekamy jeszcze na pigwę, która zakwitnie później.



sobota, 25 kwietnia 2020

Do pobrania i drukowania

Jeśli macie drukarkę w czasach zarazy to jesteście do przodu. Nasza szwankuje, ale od czasu do czasu robi "Dzień dobroci dla właściciela" i daje radę. Zobaczcie, co proponują do druku niektóre polskie wydawnictwa dla dzieci. Coś nieszkolnego:)


Zaczynam od moich ulubionych wydawnictw (dlatego ulubionych, że wydały moją książkę i moją książkę:).

Media Rodzina - tutaj przydały nam się zebrane w jedno miejsce zaklęcia Harrego Pottera (str. 24 w scenariuszu Nocy Książek), ale zadań z różnych książek jest sporo, podobają mi się zwłaszcza zabawy Wesołego Ryjka.

Przygody Fenka - znajdziecie tu materiały dla przedszkolaków, w tym do nauki czytania - wybór rozmaity.

Bardzo ciekawe i obfite materiały proponuje Wydawnictwo Adamada - nie przegapcie japońskich łamigłówek!

Podobnie obfite są propozycje Dwóch Sióstr, a w nich sporo fragmentów z rysunkowych książek przyrodniczych, w tym gry.

W Wydawnictwie Hokus Pokus znajdziecie labirynty i wykreślanki (po 3, ale jak ktoś lubi to mu się przyda, prawda?).

Znacie książkę "Co robią mrówki?"?  Można sobie pobrać ilustracje z niej do pokolorowania. I to jest, jak na razie, jedyna oferta do druku Wydawnictwa "Nasza Księgarnia", na którą trafiłam. A liczyłabym na więcej ze strony wydawcy, który uchodzi za tak znaczącego i nobliwego...

A jeśli ktoś, tak, jak ja, lubi ilustracje Pana Daniela de Latour niech zajrzy na jego stronę i znajdzie coś, co mu się przyda (może portret Karola Szymanowskiego lub Fryderyka Chopina? - te są poważne, ale pogrzebcie śmiało, a na pewno traficie na te z humorem).

Jeśli lubicie Piotrusia Królika Beatrix Potter (Książki! A nie ten spłycony i prymitywny  film!) - TUTAJ znajdziecie urocze ilustracje i zadania do druku

Dla tych, którzy lubią książki Pani Małgorzaty Musierowicz - bukiet wdzięcznych ilustracji. Czemuż by sobie nie wydrukować czegoś miłego z tego zbioru?

Jest to coś innego niż zadania szkolne i u nas sprawdziło się w weekendy.  Wszelako teraz można wyjść na łono natury i to jest cudowne, czyż nie? Ona przecież tworzy najpiękniejsze ilustracje.

Skrzyp polny - kłos zarodnionośny






środa, 22 kwietnia 2020

Pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego

Pożary w Biebrzańskim Parku Narodowym są zjawiskiem corocznym. W tym roku panuje wyjątkowa susza i pożar rozszalał się na dobre.




Czytałam głośno wiadomości o pożarze i nasze Dziecko podjęło decyzję, że wpłaci ze swoich własnych pieniędzy 15,00 zł na ratowanie Parku. Przelałam. Wiem, że to niewiele, ale dla dziewięciolatka wiele i odruch szlachetny. Gdyby ktoś z Czytelników też chciał wesprzeć ratowanie, niech się nie zastanawia.

Najgorsze jest to, że trwa wiosna, giną małe rysie, wilki i łoszaki oraz ptaki przy gniazdach. Młodym, które się uratują grozi głód, bo na pogorzelisku nie ma co jeść.  Doprawdy - niewesoło jest w Ojczyźnie w Dniu Ziemi.

Poniżej - tegoroczna praca plastyczna naszego drugoklasisty "Ziemia Naszych Marzeń". Cóż, obecność Homo sapiens nie została uwzględniona. 





czwartek, 16 kwietnia 2020

Kolory ziemi

Można czekać na akwarele, które mają przyjść pocztą i czekać, i czekać, i czekać... Można też olać czekanie i wziąć sprawy w swoje ręce w babcinym ogródku.


 Barwniki, które sprawdzają się na białej kartce z bloku to:
- roztarta na proch cegłówka (samo rozwalenie i roztarcie cegły na chropowatym kamieniu też jest fajne)
- gleba z różnych zakątków ogrodu
- popiół
- węgiel drzewny z ogniska
- trawa i zielone łodygi
- aktualnie kwitnące kwiaty
- woda się przyda

Narzędzia do malowania:
- tradycyjny pędzel, ale nie trzymajmy się go kurczowo
- palce, własne najlepiej, w upały mogą być całe dłonie lub stopy
- patyczki do uszu
- paca*
- patyki o rozmaitych końcówkach


A jeśli nie możesz wyjść do ogródka i tkwisz w mieszkaniu w bloku wypróbuj do malowania przyprawy w proszku (np. kurkuma, papryka, cynamon) oraz rośliny doniczkowe. Przetestuj pastę do zębów i butów:) Porzuć kredki i flamastry! Nie zawężaj się do plakatówek!


 Posta zgłaszam do projektu międzyblogowego Bajdocji 

 

A TUTAJ linki do pozostałych uczestników projektu.

* Skąd nam się wzięła paca? Z filmiku Jonny Jinton, która tworzy jednak większe formaty. Do A4 użycie pacy jest trudniejsze i nie zawsze sie sprawdzi, może na tło... Rzućcie okiem ok. 7-8 minuty:




wtorek, 14 kwietnia 2020

Dla tych, którzy marzą, żeby zobaczyć sowę...

Bardzo byśmy chcieli oczywiście. "Noc sów" się nie odbyła i każdy zainteresowany sowami na pewno poczuł się zawiedziony. Sowom na pewno to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie - nie płoszone przez spacerowiczów na pewno czują się świetnie. My sobie możemy tylko poteoretyzować. A mamy do tego natchnienie -  książkę.



Przyszła do nas pocztą "Noc sów" Pana Jacka Karczewskiego. Dzieci od razu rzuciły się oglądać obrazki (zdjęcia różnych autorów są naprawdę piękne), a ja do tekstu. A tekst jest dobry. Nie zachęca do niego jedynie wstęp z poglądami fejsbukowiczów na sowy oraz wszelkimi ich popularnymi skojarzeniami. Za to właściwa treść książki jest bogata, ciekawa i szczegółowa.

Opowieści o poszczególnych gatunkach sów żyjących w Polsce przeplatają się w niej z rozdziałami wyczerpująco poruszającymi poszczególne "sowie zagadnienia". Dokładnie opisano upierzenie sów i wszystkie jego cudowne cechy o wielostronnych funkcjach. Przystępnie wyjaśniono działanie sowiego oka i ucha. Opowiedziano wyczerpująco o sowich polowaniach i relacjach między- i wewnątrzgatunkowych oraz wielu innych wydarzeniach w życiu sowy, o których przeciętny śmiertelnik nie ma pojęcia.



Informacje o naszych krajowych gatunkach podano obszernie i dokładnie. Nie są to tylko suche dane, jakie znajdujemy np. w kluczu do oznaczania gatunków, ale bogate opowieści z ciekawostkami, informacjami o zachowaniu ptaka, jego liczebnością w Polsce i na świecie oraz refleksjami z osobistych spotkań Autora z daną sową. Jest to właśnie jeszcze jeden z atutów tej książki - emocjonalny stosunek Autora do ptaków i jego głębokie, humanistyczne podejście do tematu. Nie brak tu poezji i humoru. Od razu chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś o Autorze. Można, owszem, a nawet należy, gdyż przedstawia się ładnie na swojej stronie i blogu.
A  jest to przecież jeden z inicjatorów Nocy Sów w Polsce! Na blogu trafiłam na ciekawy tekst o dropiu, no i dowiedziałam się o innej, wcześniejszej  ptasiej książce, na którą mam ochotę. Zobaczcie sami!

Można tę książkę zaproponować już licealistom o zainteresowaniach przyrodniczych, jako cenną lekturę uzupełniającą. Zwłaszcza, że liczne przyrodnicze zagadnienia, które powinno się znać, aby lepiej zrozumieć treść książki, są przystępnie wyjaśnione w przypisach.




Co u nas w związku z sowami?

Wydrukowałam dzieciom obrazek z naszymi lęgowymi gatunkami. Gdy już się je mniej więcej kojarzy można zagrać w wisielca, do zgadywania przeznaczając nazwy gatunkowe sów. Przeglądamy też zdjęcia sów z myślą o malunkach akwarelowych, ale sowy są trudne do malowania...
Wynalazłam na stronie Sowy Polski gry dla dzieci dotyczące sów, całkiem udane.
Na razie pozostaje nam tylko delektować się książką i jej pięknymi ilustracjami i czekać, aż będzie nam dane choć usłyszeć sowę na wycieczce czy spacerze. Z wakacji przywieźliśmy wypluwki (tak, i taką można przywieźć pamiatkę z wakacji:) oraz sowie piórko, płomykówkowe bez wątpienia i bardzo miękkie...
Na razie sowy mają spokój i to się liczy, prawda?
 

P.S. Jeśli chcecie posłuchać głosów sów można zajrzeć na stronę Stowarzyszenia Ochrony Sów

piątek, 10 kwietnia 2020

Ile wytrzyma jajeczna skorupka?

Po badaniu naukowym już wiemy, że wytrzymuje 22 książki, co stanowi 13 kg. Właściwie tyle wytrzymują 4 skorupki jajeczne, równo ucięte (Dremelem) i położone na podłodze na planie prostokąta. Na tak spreparowanych czaszach ułożyliśmy książki zaczynając z grubej rury...



... a mianowicie od "Ksiąg Jakubowych" Naszej Noblistki, dokładając spory słownik ortograficzny, gawędy Wajraka, piękną "Noc sów" Jacka Karczewskiego, a całą miłą resztę, wyszperaną u Babci zobaczcie sobie na obrazkach:



Dzieła Juliusza Słowackiego okazały się ostatnim dołożonym tomem. Pod jego ciężarem dało się słyszeć trzask i skorupki uległy  zmiażdżeniu.


 Dla porządku zważyliśmy całość, żeby się dowiedzieć, jaki ciężar wytrzymały.

Nie, kocur nie zmieścił się na wadze i nie zafałszował wyniku. Ocierał się tylko o całą piramidę grożąc jej zawaleniem.


Zdążyłam jeszcze chyba przed ostatecznym zakończeniem projektu  'Matematyka na Święta" w Bajdocji. Niewiele tu matmy, 6-latek liczył książki, a waga sama pokazała ich ciężar, ale może nas przyjmą? Wypadałoby raczej wyjaśnić, jak to się dzieje, że cienka skorupka jajeczna jest tak wytrzymała, ale tu brak mi wiedzy z fizyki. Dość powiedzieć, że od środka jest łatwiejsza do rozwalenia niż od zewnątrz, a wykluwający się pisklak, choć sam tak delikatny, ma specjalnie wzmocniony dziobek, aby podołać trudom wydostania się na zewnątrz.

Link do filmiku z Centrum Nauki Kopernik: "Wykluwanie się pisklęcia" wklejam Wam w prezencie świątecznym Drodzy Czytelnicy. Pomyślcie, jak Natura cudownie odżyje bez szwendających się wszędzie dwunożnych, głośnych, śmiecących przedstawicieli gatunku Homo sapiens. Wyobraźcie sobie te puste plaże, szlaki górskie i lasy, w których lęgi przebiegają bez zakłóceń. No, prawie, ale może i co rozsądniejsi myśliwi wreszcie zostaną w domach dając spokój biednym dzikom...

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Szkice węglem

Węgiel drzewny znany jest ludziom od tysiącleci. Jasne, że jest świetny do grilla, ale ponieważ nie czas teraz na towarzyskie wykorzystanie węgla - używamy go twórczo, a najpierw sobie go zrobiliśmy.


W starej puszce Tata nawiercił otworki, tak, aby powietrze miało do jej wnętrza swobodny dostęp.

 

Do puszki weszły patyczki na opał, po czym zrobiliśmy w jej wnętrzu małe ognisko. Gdy się już zdrowo rozhajcowało do puszki powędrowały suche, równe patyczki, które miały stać się węglem do rysowania.
Teraz puszka została umieszczona w większym od niej glinianym garnku (takim do kiszenia ogórków małosolnych), a następnie odcięliśmy dostęp tlenu glinianą pokrywą.

 

Całość pozostawiliśmy do następnego dnia. I mamy:



Stopień zwęglenia patyczków jest różny, ale można spośród nich wybierać takie, które dają radę rysować dobrze. Znalazły się u nas też resztki węgielków grillowych (do rysowania po twardym chodniczku ogrodowym), a jak byście chcieli tworzyć dzieła profesjonalnymi węglami, to zamówcie wysyłkowo takie coś:


Oczekując na przesyłkę można pooglądać w internetach, jak inni szkicują, a potem próbować samodzielnie. U nas wielkim wzięciem cieszyły się abstrakcje.
Tutaj pierwszy pomysł - tata i synowie malują wspólnie obrazek - każdy ze swojej strony, ale tak, żeby je połączyć w całość:


A tu już cała galeria - kotu też się podobała:




Ze względu na czerń węgielną posta tego zgłaszam do międzyblogowego projektu Bajdocji, który zwie się "Pod kolor".



A TUTAJ linki do pozostałych uczestników projektu.


piątek, 3 kwietnia 2020

Co można zobaczyć przez okno?

A można, można i to wiele! Trzeba po prostu wyglądać przez to okno. Zaraz pokażę Wam, co zaobserwowaliśmy i opowiem o kilku pomysłach zaokiennych.



Sensację wzbudził bocian, który przybył wprost przed okno w ostatnich dniach marca. Taki prezent od Matki Natury na dobry początek wiosny. Pospacerował trochę i w chwili, gdy już zaczęliśmy dochodzić do wniosku, że pewnie chciałby coś zjeść i rozważać, czy zjadłby kocią karmę - zdecydował się polecieć dalej.

Mniej więcej w tym samym czasie we Wrocławiu można było obserwować pierwszy tej wiosny (oraz zimy, szczerze mówiąc), ŚNIEG!!!

Dopiero kilka dni później ocknęłam się, że skoro starsza Dziatwa dostaje zadania ze szkoły, to może przedszkole też jakoś nas uszczęśliwia naukowo? I co? Oczywiście! Temat na bieżący tydzień: "W marcu, jak w garncu", choć już kwiecień nastał, ale on, jak wiadomo też "poprzeplata, trochę zimy, trochę lata". Zadano nam "Przedszkolny kalendarz pogody" (taki sam, jaki miała kiedyś starsza siostra!). Nasz sześciolatek ma już kalendarz i dzielnie rysuje słoneczka i chmurki oraz zapisuje temperaturę. Ból tylko taki, że nasza Babcia nie ma termometru zaokiennego, tylko elektroniczny czujnik, który wyświetla cyferkami temperaturę na zewnątrz oraz w środku, dodając wilgotność i inne bajery. No tak, odczytywanie temperatur na zwykłym termometrze będziemy musieli odłożyć na potem...

Z okna widzieliśmy też inne ptaki. J. spędził długie chwile przy kuchennym oknie, lekceważąc zadanie z jęz. angielskiego i ciasto czekoladowe. Zobaczcie, co upolował:


Kopciuszek

Zięba

Rudzik

Mazurek

Grzywacz

A jeszcze kosy, szpaki i inne upierzone cuda...

A jak ktoś ptaka nie widzi proponuję, żeby go sobie przywabił. Najlepszy jest łuskany słonecznik. Sikory nie przylecą już do niego tak ochoczo, gdy na zewnątrz objawiła się chmara owadów, ale inne żarłoki powinny dać się złapać. Nasze gołębie zaokienne uwielbiają ryż...

Przed naszym oknem wrocławskim zwykle sroki o tej porze postanawiają budować gniazdo, a następnie zarzucają ten pomysł, ale ciągle na drzewie przed oknem można je oglądać z materiałami na gniazdo w dziobie. Obserwowaliśmy też srocze bójki o gniazdo i rabunek patyka przez wronę siwą.

I jeszcze inspiracja dla przedszkolaków-samochodowców. W określonym czasie, np. 5 minut, liczymy auta przejeżdżające za oknem, w obydwu kierunkach lub w jednym. Można ich ilość zanotować cyferką, porównać ruch o poranku z tym popołudniowym. Można nawet sporządzić tabelkę dla obserwowanych aut. Wiem, pachnie desperacją, ale, jak się lubi auta, to już tak nie wygląda. No i nie znając jeszcze liter można się dość szybko nauczyć nazw i symboli podstawowych firm kurierskich w Polsce. Gdy wreszcie coś podjeżdża pod własny dom, wtedy się wie, czy to Pocztex czy InPost od razu:)