piątek, 22 maja 2020

Natura science-fiction

Jak można gromadzić swoje obserwacje przyrodnicze? Robić zdjęcia i rysunki, opisywać ciekawostki, zapisać się do grupy na FB, która też się pasjonuje ulubionym tematem. 



Mamy na koncie Zielnik.

Przynależność do grupy na FB też nie jest nam obca (100 gatunków na 2020, a wcześniej na 2019).

Zrobiliśmy też już zeszyt z rysunkami i nazwami obserwowanych gatunków.

To ten sam smok, który widnieje powyżej, lecz w wersji młodszego brata. Jota w jotę, rzekłbyś...

Hm, a gdyby tak zmontować bestiariusz ze smokami? Taki właśnie cel przyświeca moim Synom, którzy są wielbicielami filmu "Jak wytresować smoka" oraz wszelkich jego kontynuacji, nawiązań i ciągów dalszych (na razie bez gier). Jak się okazuje wymyślony na potrzeby filmu świat smoków można opisywać podobnie, jak prawdziwe okazy przyrodnicze. Podać wagę, pożywienie, zwyczaje smoka. No to co, że wymyślone? Młodzież ćwiczy sobie zatem rękę pracowicie szkicując, kolorując i opisując smoki. Podziwiam kreatywność twórców filmu i całej tej, bardzo bogatej i różnorodnej smoczej rodziny. Podobne to w swej dokładności i rozmachu do przyrody pokazanej w filmie "Avatar". A wszystko to naśladuje prawdziwą naturę i zabawiamy się wychwytywaniem tego, co ściągnęli artyści z rzeczywistej przyrody. Właściwie zainteresowania Młodzieży mogłyby jeszcze pójść w kierunku archeologii i Wikingów. Ale u nas wyszło smoczo:)



Gdybyście potrzebowali smoczych inspiracji, to ich obfitość znajdziecie TUTAJ.



A dla spragnionych piękna i profesjonalizmu w ciekawej materii utrwalania uroków przyrody - proponuję - zajrzyjcie na stronę "się rysuje", a tam opis: jak założyć Nature journal!


środa, 13 maja 2020

Altana wierzbowa - trzecie podejście

Ach! Naoglądaliśmy się takich żywych altan mnóstwo - i w realu, i w TV, i na jutubach. Czyż żyjący, roślinny tunel, altanka, ławeczka to nie jest miły pomysł? Jest! I dlatego próbujemy taką uzyskać już po raz kolejny. O upadkach i wzlotach poczytacie poniżej.



Należy mieć:
- miejsce pod altankę (mamy; nieużytek naprzeciwko babcinego domu)
- sadzonki wierzby (patyki wierzbowe można przyciąć na długość około 20-30 cm i pomóc im się ukorzenić, o czym poniżej) z okolicznej wierzby
- czas
- wodę (z tym krucho, zwłaszcza w realiach obecnych zmian klimatycznych)
- dzieci do pomocy
- sznurek, kijek, łopatę, sekator lub ostry kozik do cięcia wierzbowych gałązek

Nie zdało egzaminu:
- wtykanie patyków w ukorzeniacz i potem mokrą glebę w końcu sierpnia (wyschły, zmarzły)
- wtykanie patyków wiosną w wilgotną glebę bez korzeni i ukorzeniacza (wyschły)
- podlewanie raz w miesiącu lub rzadziej, gdy ktoś sobie przypomniał (wyschły)

Poniewczasie dochodzimy do wniosku, że wierzbowe patyki na altankę potrzebują dodatkowego podlewania, bo deszczu bywa za mało. Wczesną wiosną przycięliśmy je i włożyliśmy do wody, a one wypuściły sporo korzeni i listki.



Takie sadzonki włożyliśmy z pomocą Dzieci do dołków w ziemi, Młodzież podlewała ochoczo i obficie wężem i wiadrem. Kopała łopatą mniej ochoczo, bo ziemia twarda i sucha, a po deszczu wilgoć sięgała może do głębokości 2 cm. Teraz na szczęście przyszły opady i mamy nadzieję, że altana nabierze rozpędu.

Najpierw trzeba wyznaczyć półokrąg za pomocą kijka i sznurka


Potem kopiemy rowek na sadzonki. Przydatne jest wskakiwanie na łopatę.

Aby podlać można używać węża ogrodowego (wszyscy chętni) lub nosić wodę wiadrem (nikt nie chce)

Na pociechę przypominamy sobie wycieczkę zeszłego lata do Nowego Tomyśla, gdzie znajduje się piękne Muzeum Chmielarstwa i Wikliniarstwa, a tam, również na wolnym powietrzu, rozmaite plecione cuda, np. taki żywy tunel:



P.S. Jeśli chcecie pokazać dziecku, jak patyk wypuszcza korzenie i liście, a eksperyment odbywacie zimą to wierzba jest do tego celu świetna, gdyż łatwo i szybko wypuszcza, co trzeba. Sprawdziły się też gałązki porzeczki, iglaste - wręcz przeciwnie. Ale wiosną właściwie wszystko chce wypuszczać korzonki, bo rośliny już odbyły swoją porcję czasu w uśpieniu. Najlepiej popróbować z patykami różnych gatunków.


niedziela, 3 maja 2020

Filtr do wody dla przedszkolaków

Jacek dostał zadanie z przedszkola: oczyścić wodę z użyciem własnoręcznie wykonanego filtra. Najwięcej radochy dało brudzenie wody:) Opis filtra poniżej - dla wszystkich przedszkolaków, którzy chcieliby spróbować. Dorosły jest przydatny do przecięcia butelki - resztę dziecko da radę zrobić samo. Miłej zabawy!



Najpierw brudzimy wodę w słoiku: wrzucamy ziemię, paprochy, płuczemy w niej pędzle po malowaniu farbkami... Można pobrać wodę z kałuży, rzeczki, oczka wodnego, zależnie, co się ma w okolicy. 

Do wykonania filtra potrzeba następujących przedmiotów:
- plastykowa butelka PET (po mleku lub innym napoju), co najmniej 1-litrowa
- woda w słoiku litrowym
- składniki brudzące wodę, jako to: farbki, ziemia, trawa, liście, kocia sierść...
- gaza lub cienki bandaż
- gumka recepturka
- węgiel drzewny (do grilla), alternatywnie tabletki węgla aptecznego, lekko rozdrobnione
- żwirek
- piasek

Wykonanie:
1. Butelkę przecinamy na 2/3 wysokości. Górna część o kształcie lejka będzie służyła, jako pojemnik na filtr, zaś dolna, jako pojemnik na przefiltrowana wodę. Łatwo przeciąć butelkę nożyczkami podgrzewając na palniku kuchenki gazowej jedno ostrze nożyczkowe przez 1 minutkę. Wtedy właściwie topi ono butelkę w miejscu gdzie zaczynamy cięcie, co znacznie ułatwia całą sprawę.

2. Górną część butelki obracamy odpływem w dół. Na szyjce mocujemy gazę lub bandaż (3-6 warstw) wzmacniając ją od zewnątrz za pomocą gumki. Nie zdało egzaminu włożenie gazy na dno szyjki, gdyż impet wlewanej wody spowodował jej wypchnięcie w dół i destrukcję filtra. Gumka pełni tu zatem ważną rolę.

3. Do filtra osłoniętego od zewnątrz gazą wrzucamy kolejno (od dołu) węgiel drzewny, żwirek i piasek.



4. Filtr umieszczamy na zbiorniku na przefiltrowaną wodę.

W trakcie wlewania brudnej wody trzymamy pojemnik, aby całość się nie przewróciła.
Lejemy powoli, nie zbyt grubym strumieniem.
Na dnie słoika zostawiamy trochę brudnej wody dla porównania z tą odfiltrowaną.



Woda po odfiltrowaniu jest zdecydowanie bardziej czysta!

Można ją teraz pozostawić w spokoju na co najmniej dobę. W tym czasie drobinki brudu, które jeszcze się w niej unoszą opadną na dno i można będzie wodę zlać znad osadu, co zwie się fachowo dekantacją. Wtedy woda będzie jeszcze bardziej czysta. Perfekcjoniści posiadający filtry do kawy, watę, chusteczki higieniczne, ligninę mogą próbować filtrować dalej, na domowym lejku. Nie porwaliśmy się na to (eksperyment odbywał się na trawniku przed domem), jak również na picie, a Wy gdybyście chcieli pić - lepiej rzecz całą przegotujcie. Czytałam, że można też uzdatniać wodę dodając do niej stężony  ekstrakt z pestek grapefruita, jeśli się go ma...

Dla starszych uczniów opis ambitniejszego filtrowania znajdziecie na blogu Przyroda na 6 - post: Rozdzielanie mieszanin- chromatografia i absorpcja.