Niby wiosna, a jednak infekcyjnie w dalszym ciągu. Niniejszym zapisuję przepis na syrop z buraka czerwonego - taki, jakiego my używamy i o którym zarozumiale myślimy, że jest "the best". Dla pamięci i stosowania w przyszłości, bo w teraźniejszości - owszem, używamy i to z dobrym skutkiem.
Przepisów na syrop buraczany jest w internecie mnóstwo. Odrzucam te, które zakładają dodanie cukru - miód zdrowszy i lepszy. Ze względu na miód i możliwość niszczenia składników syropu pod wpływem wysokiej temperatury - rezygnuję też z obróbki termicznej.
Podaje się, że syrop ten ma działanie przeciwkaszlowe, wykrztuśne, rozrzedzające nadmierną wydzielinę dróg oddechowych. U nas kaszel suchy przeszedł w mokry produktywny bardzo szybko, a potem w ogóle szybko minął. Może pod wpływem syropu z buraka, a może tak to miało być? Cóż, nie miałam drugiego, identycznie kaszlącego osobnika, którego pozbawiłabym napoju buraczanego:)
Przejdźmy do sedna.
Trzeba kupić dobrych buraków - nie pleśniejących, jak najmocniej czerwonych.
Umyć i obrać, a następnie zetrzeć na tarce z grubymi oczkami.
Wkładać łyżkami do dużego słoika przekładając miodem i wciskając w to sok z cytryny. (dzięki niemu całość nie jest mdła, ale uwaga - może podrażnić wrażliwców, zacznijcie od małych porcji, żeby to sprawdzić).
Zamieszać, zakręcić słoik i wstrząsnąć nim trochę, tak, aby składniki się wymieszały (nie przejmujemy się, jeśli miód był raczej stałego stanu skupienia - dalsze wstrząsanie słojem wystarczy).
Włożyć słoik do ciepłej kąpieli wodnej - nie przekraczać 40 stopni Celsjusza, żeby nie skasować wszystkich cudownych właściwości miodu. Wkładam nasz słoik do garnka do gotowania mleka, bo ciepła woda w nim wolniej stygnie.
Po ok. 2 godzinach wydzieli się sporo soku, który podajemy łyżką.
Nie trafiłam na żadne wiarygodne, drukowane źródło, w którym podane jest dawkowanie. Nawet Bonifratrzy mnie zawiedli. W źródłach niepewnych podaje się, że można dawać dziecku (ale w jakim wieku?) po kilka łyżek kilka razy dziennie. Czyli dużo. Tak na chłopski rozum dawałabym roczniakowi, bo młodsi mają nie jeść miodu. Nasz 2,5-latek wciągnie każdą ilość. Hamuję jego zapędy ze względu na fakt, że jest to specjał mocno słodki i może skasować apetyt na obiad. Daję po jedzeniu, pozwalam popić wodą, jeśli taka wola. Pijemy już dobrych parę dni i będziemy pić jeszcze.
Po wypiciu całego soku i wyciśnięciu resztek - zalewam to co zostało niewielką ilością wody, mieszam, odcedzam i wypijam duszkiem:)
O buraku czerwonym była już u nas mowa - tam też ściąga z buraczanych walorów odżywczych ("Mój Buraku, mój czerwony...").
Ciekawy jeszcze wydał mi się przepis, z użyciem wyciskarki - tam też podano dawkowanie.
Mmmm, przepyszny ;)
OdpowiedzUsuńTylko z miodem, cukru też nie lubimy ;-)
My lubimy, ale wiemy, że niezdrowy, więc staramy się używać jak najmniej, gdy naprawdę inaczej się nie da.
UsuńBrzmi ciekawie, będzie trzeba przetestować :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńMoże i działa jednak mój dietetyk olkusz by sie przeżegnał gdyby zobaczył że to jem. Niestety to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńA co? Cukrzyca?
UsuńTego jeszcze nie miałem okazji spróbować
OdpowiedzUsuńTaki syrop jest na pewno niesamowicie zdrowy. Podobno syrop z buraka pomaga na problemy z trawieniem. Przydałyby się jakieś badania na ten temat przeprowadzone przez rzetelną instytucje. Macie coś takiego?
OdpowiedzUsuńNie mamy nic takiego.
OdpowiedzUsuń