Zapowiedziałam, że żelków już więcej nie kupię. Zdołowana Dziatwa urobiła Ojca do zakupu surowców niezbędnych do zrobienia własnych żelków. I zrobili. Nawet nie protestowałam, bo były smaczne i bez słodzenia. Może i Drogim Czytelnikom będzie się chciało pobawić?
Najpierw obejrzeli filmik, na You Tube, który rzecz wyjaśnia bardzo wyczerpująco:
Po obejrzeniu filmiku wszystko już wiecie i tylko kilka zdjęć i komentarzy od nas.
Robienie tych żelków z Dziećmi wiąże się z tym, że wszystko chcą cały czas degustować i sprawdzać, czy będzie dobre. Doszło do gorszących scen przy wylizywaniu garnka.
Jak już żelki są wykonane - następuje bolesny czas oczekiwania aż stężeją. Najlepiej zrobić żelki wieczorem, umieścić w miejscu nie rzucającym się w oczy i zarządzić mycie i spanie. Gdy dziatwa już śpi rodzice mogą sobie ewentualnie przetestować już prawie gotowe żelki we własnym zakresie - nie, tego nie zrobiliśmy, ale była taka pokusa.
Nasze żelki zrobione zostały z 1 sztuki mango, rozprażonych jabłek ze słoika (dzieło Dziadków - bez cukru, a słodkie) oraz soku z cytryny. Reszta, jak na filmie.
P.S. Hania pracowicie spisała z Internetu inne przepisy na żelki. Planuje herbaciane, ale one jednak z cukrem, więc będę nalegała na inne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz