poniedziałek, 11 stycznia 2021

Prezent inkrustowany

Dostałam go na Gwiazdkę. Jest to wisiorek na szyję (a właściwie wisiorki są dwa) i jest prezentem zbiorczym. 

 


Najpierw Dziadek znalazł w lesie nadwyrężoną mocno sarnią czaszkę z różkami w niezłym stanie. Pomyślał, że podaruje ją wnuczętom zainteresowanym przyrodą. Wnuczęta zainteresowały się znaleziskiem, owszem, ale orzekły, że pod jednym dachem z kośćmi biednego zwierzęcia spać nie będą. Tatuś dostał wolną rękę co do rożków, ale chwilowo nie miał na nie pomysłu.

Pomysł się znalazł, gdy wleźliśmy na stronę Pana Krzysztofa Mikundy, na którą często zaglądamy, jako, że podziwiamy tam zdjęcia przyrodnicze, nader udatne. Okazało się, że Pan Krzyś założył był sklep z nożami przydatnymi prawdziwym mężczyznom, z biżuterią przydatną prawdziwym kobietom (oraz z kubkami, workami i innymi ciekawymi rzeczami). No i ta biżuteria przykuła moją uwagę. W pamięci mając szczątki sarenki podsunęłam Ukochanemu Mężczyźnie natchnienie. Chodziło mi o to, aby zainkrustował różki sarnie. W czasie, gdy my lepiliśmy pierogi, uszka i pierniczki tatuś przygotował dla mamusi piękny prezent. Przebywał w tym celu w samotności, w piwnicy, wśród pyłu kościanego o niemiłej woni, wśród narzędzi, drucików miedzianych i innych niezwykle miłych szpargałów, unikając przedświątecznego rozgardiaszu, a potem pod choinką znalazłam to:

 


Rzemień skórzany różowy dodała mi Córka. No i mam. Wieszam z dumą na szyi. Nie sprzedam:)



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz