Wiele jest sytuacji w życiu, kiedy niespodziewanie nadarza się okazja do obserwacji przyrodniczych. Na przykład zakup opału na zimę.
To dla nas nowość, bo do tej pory byliśmy zblokowani. Drewno i węgiel jednak przyjechały do naszego nowego domu i trzeba je było wrzucić do piwnicy. Pewnie w następnych latach nie będziemy już tak uważni, ale ponieważ w tym roku ta czynność to dla nas nowość - obejrzeliśmy dokładnie drewno i węgiel.
Drewno pochodziło z różnych gatunków drzew. Ułożyliśmy kawałki w rządku porównując korę i zgadując przynależność gatunkową drzew.
Potem ułożyliśmy szczapy według kolorów drewna. Powstała prawdziwa drewniana tęcza, to nic, że z kolorami spoza tęczy:)
Wygoniliśmy z drewnianych klocków trochę zwierzaków, które zamierzały wśród nich spędzić zimę. Królowały wije różnych wersji. Za to jedno polanko zostawiliśmy w kątku ogródka z myślą, że coś pod nim jednak przezimuje.
Węgiel też jest ciekawy. Jako mieszczuchy po raz pierwszy zobaczyliśmy, jak wygląda tona węgla. Niegroźnie. Czuje się ją w kręgosłupie dopiero po przewaleniu jej do piwnicy. Worki są 20-kilogramowe, więc przy wrzucaniu węgla dzieci już nie zatrudniamy, pamiętając, że jedno z nich waży mniej więcej tyle, co jeden węglowy worek.
Dla mnie trudne jest to, że ta tona węgla jest tak mocno spowita w plastik. Pomaga to w jej transporcie i bez tego byłoby nam o wiele trudniej przenieść węgiel do piwnicy, ale jak ktoś jest sympatykiem zero waste - źle to znosi. Ogólnie rzecz ujmując - mieszkaniec bloku jest o wiele bardziej ekologiczny, jako jednostka, niż właściciel własnej chaty. Za to cieszyłam się patrząc na zaróżowione policzki dzieci pracujących przy wrzucaniu drewna do piwniczki. Jeszcze nie wszyscy przeszli szkolenie z siekierką, ale i to nadejdzie. A potem ciasto drożdżowe z cynamonem, światło świec i po prostu hygge:)
PS. Gdy wstajemy wczesnym rankiem jest jeszcze ciemno. Próba zapalenia górnego światła budzi sprzeciw dziatwy, bo światło zanadto bije po oczach. Ostatnio używamy świec. Postawiona wysoko nad stołem rozjaśnia mroki poranka nie kłując oczu. Bardzo polecamy to rozwiązanie. Kolacja przy świecach jest passe. Pomyślcie o śniadaniu przy świecach, zwłaszcza w kontekście nadchodzącego kryzysu energetycznego. Teraz świeczka o poranku do dla nas miły bajer...
PS2. Prowadzimy też obserwację spalania drewna, ładnie się pali i grzeje.
No i mamy do dyspozycji popiół drzewny. Dobry jest do posypywania oblodzonej ścieżki, a w każdym razie bardziej ekologiczny niż żrąca sól. Testuję używanie go, jako środka do szorowania garnków po przesianiu przez drobne sitko. Nawet nieźle się sprawdza. Są i tacy, którzy robią z tego mydło. Do tego jednak jeszcze nie dojrzeliśmy, ale miło jest sobie pooglądać.