"Sprawdź, czy możliwe jest, by ziemniak wypuścił jednocześnie korzenie i liście." Kwestia ta zaczerpnięta jest z segregatora - pracy zbiorowej Wydawnictwa Wilga p.t.: "365 super eksperymentów" (edycja 2012). No to sprawdzamy.
Ziemniak należy umieścić na rusztowaniu z symetrycznie wbitych czterech wykałaczek, które opierają się o brzeg szklanki z wodą. W ten sposób dół ziemniaka pozostaje zanurzony stale w wodzie, a reszta wręcz przeciwnie. Całość stawiamy na parapecie*
* na którym zmieściliśmy już hodowle kryształów soli (3 pojemniki, bo każdy musi mieć swój), piramidę pokarmową z przychodni oraz jej wersję własną, jabłka, świeczki z wosku pszczelego, bukiety wiosennych kwiatów w kieliszkach na jaja (w różnym stopniu rozkładu) oraz lornetkę teatralną.
Już po pierwszej dobie widoczne były efekty, objawiły się małe korzonki, a z "oczek" na górze ziemniaka zaczęły wyłaniać się mikroskopijne zieloności. Po prawie 2 tygodniach na parapecie nadal nie są one imponujące. Ale są. Moim zdaniem powinny być większe i ładniejsze, coś im wyraźnie przeszkadza w rozwoju. Podejrzewam, że ziemniak jest zadany środkiem hamującym kiełkowanie, żeby nie puszczał łętów w markecie, gdyż właśnie stamtąd pochodzi.
Co nam pozostało:
- wykonać ten sam eksperyment z alternatywnym ziemniakiem (np. nabytym na targu u Babci - bardzo obficie wypuszczającym łęty)
- przebić się z pomysłem na rozkrojenie ziemniaka i zobaczenie, jak wygląda w środku po dwóch tygodniach na parapecie (na razie nie śmiem nawet proponować) - jest mocno zielony od zawartej w nim solaniny, jestem ciekawa, czy w głębi zieloność również występuje
- obejrzeć z Dziatwą podręcznik pokazujący ogólny pokrój całej rośliny (to właśnie mogę zrobić o tej porze roku, zaś o innej fajnie byłoby mieć oryginalną roślinę w całości)
- namówić Tatę, żeby zrobił swoim sprzętem zdjęcia ziemniaka makro. Voila!
W ziemniaku wystawionym na światło powstaje solanina - oznaką tego jest zielone zabarwienie bulwy. Nie można jeść zazielenionych ziemniaków, bo solanina jest toksyną. Z Wikipedii: "Spożycie znaczących ilości solaniny może spowodować poważne zaburzenia żołądkowo-jelitowe. Objawy zatrucia, to głównie mdłości, wymioty, kolka, biegunka i w ciężkich przypadkach może wystąpić depresja ośrodkowego układu nerwowego, śpiączka, napady drgawek i obwodowa niewydolność krążenia"
A to łęty u nasady, a nie ślimaki morskie:)
Właśnie obejrzeliśmy z synem wyniki eksperymentu - podobało nam się. A kwiaty ziemniaka takie piękne :) może się doczekacie?
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że regularna spożywanie warzyw i owoców z supermarketu źle wpływa na zdrowie - no tak, ta dodatkowa chemia nam nie służy. Pozdrawiamy.
Oj, chyba kwiatów ziemniaka się nie doczekamy, ale babciny sąsiad sadzi ziemniaki na grządce, wiec może tam...?
UsuńCudne - zdjęcia też!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDzięki. Będziemy robić ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w doborze ziemniaka!
UsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńU nas z parapetem kuchennym podobnie :) kwiaty w małych słoiczkach- aktualnie mniszki w różnym stopniu rozwoju :P, lubimy jak na noc się zwijają a rano otwierają... sadzonki bratków, słonecznik w miniszklarni, inne sadzonki... miejsca brak, ale wasze ziemniaki zachęcają! :) :) zwłaszcza przepiękne zdjęcia- łętom nigdy się nie przyjrzałam na tyle by dostrzec
Sadzonki bratków! Słonecznik! Inne sadzonki!!! No to u nas jeszcze chyba zbyt ubogo:)
Usuń