Hodowla kryształów soli to standardowa atrakcja w szkole podstawowej i przedszkolu. Jak założyć hodowlę soli już pisałam na blogu "Przyroda na 6" i tam też odsyłam spragnionych instrukcji. U nas krótki fotoreportaż z wariacji hodowlanych.
Każde dziecko musi mieć swoją własną hodowlę, nie ma mowy o wspólnej, a zatem każda z nich nosi na sobie piętno działalności "właściciela".
Jurek hodował w szerokiej szklanicy, z której woda wyparowała w tydzień nanosząc na kredkę i nitkę obfity osad z bardzo drobnych kryształków solnych. Na dnie szklanicy osadziły się większe kryształki. Pracowicie zdrapane i przechowywane w pudełku po jajku-niespodziance wzbogaciły kolekcję jurkowych skarbów przyrodniczych powoli wysypujących sie już z za małej szafki.
Hania hodowała w wysokiej, wąskiej szklance i jest to taktyka lepsza dla uzyskania dużych, pięknych kryształów, ale wymagająca cierpliwości, bo parowanie zachodziło dużo wolniej, niż w jurkowej szklance i Hania miała chwile zwątpienia, czy w ogóle coś na jej nitce powstanie. Powstało, zobaczcie sami:
Jacek hodował w wąskiej szklance, jak Hania, ale ze względów których już nie pamiętam - nie było tu nitki powieszonej na kredce. Za to Jacek zanurzył w solance kolorową bibułę uzyskując roztwór różowy, nie pozwalając wyjąć bibuły. Na niej zatem powstały kryształy, wielce udane, choć estetyczna strona zagadnienia pozostawia wiele do życzenia.
Teraz muszę jakoś zachęcić Młodych do skasowania hodowli soli, bo czeka nas, zadana przez szkołę Hani, hodowla fasoli. Tradycyjnie już mam chęć namówić Młodzież do porównawczej hodowli grochu, ciecierzycy i innych motylkowatych, co przedsiębraliśmy już kiedyś, ale chłopcy byli za mali, żeby to pamiętać.