Niezupełnie to o nas, bo od czasu do czasu jeszcze podjadamy mięcho, aby całkowicie nie zestresować babć strwożonych o dobrostan wnuków. Ale, gdy się jest w dziczy, a najbliższy sklep nie ma wiele do zaoferowania w kwestii jakości wędlin - radzimy sobie inaczej.
Hit tegorocznego sezonu - ciasto na patyku. Jest to ciasto drożdżowe, na słono. Toczymy z niego grube wałeczki, które oplatamy wokół kiełbasianego kijka. Najpierw trzymamy je niezbyt blisko ognia, tak tylko, aby urosły, a potem bliżej - aby się już upiekły. Próbowaliśmy wersji z mąki ciemnej i białej, i niestety opcja białomączna, choć ideologicznie mniej słuszna, jednak wygrywa. Do ciasta dobrze jest dodać ziół, w najprostszej wersji - prowansalskich. Można jednakże pokusić się o próby dodania czegoś z okolicznych łąk i lasów - suszonego oregano, krwawnika, pokrzywy. My się na to nie zdobyliśmy, bo mi się zwyczajnie nie chciało. Ale można by przecież, prawda?
Bardziej wypasiona wersja na filmie. U nas by się nie powiodła, bo ciasto bardzo przylegało do kija:
Do upieczonych świderków warto natomiast podać pastę wegetariańską do smarowania. Mieliśmy różne gotowce, najbardziej lubimy te z Sante oraz Take it veggie z Kauflandu. Szczerze powiedziawszy inne nam w ogóle nie wchodzą. Aha! I jeszcze masło czosnkowe okazało się tu super dodatkiem.
Inne ogniskowe opcje wegetariańskie są bardziej znane, ale przytoczę je tu dla wzbogacenia treści i przypomnienia:
- jabłko/gruszka na patyku
- ziemniaki pieczone w żarze
- chleb na patyku opieczony do zrumienienia (uwaga! Łatwo zwęglić!), w porywach opiekany w towarzystwie żółtego sera, można też potrzeć go przekrojonym ząbkiem czosnku
- desperaci przegryzali kabanosy roślinne od Tarczyńskiego, same w sobie bardzo udane, choć nieogniskowe
- na wrześniowej, szkolnej wycieczce integracyjnej Syn mój wystąpił z kiełbaską wegetariańską, grubszą, przeznaczoną na grilla. Poza tym, że grill był brudny i dymiło się ze szczątków organicznych tkwiących na kratownicy - kiełbaska okazała się jadalna. Nie chciałam, żeby robił za dziwadło wśród mięsożerców, ale okazało się, że w klasie 20-osobowej było jeszcze dwoje dzieci, które nie jedzą kiełbaski w ogóle. Pobudek nie znamy.
Tymczasem można się zapisać w Greenpeace na Tydzień Bez Mięsa, podjąć wyzwanie i przez 7 dni nie tykać białka zwierzęcego. Myślę, że to fajny i słuszny pomysł, nawet jeśli ktoś nie jest entuzjastą tej organizacji, dlatego polecam go zupełnie bezinteresownie.
-