niedziela, 26 czerwca 2011

Burza

Wielu ludzi boi się burzy, nie tylko dzieci, ale nawet dorośli. Sezon burzowy sprzyja oswojeniu tych lęków.

Rozmawiałyśmy o tym, skąd wiemy, że zbiera się na burzę. Ustaliłyśmy wspólnie, że:
- robi się ciemniej - nad ziemią gromadzą  się szare chmury
- zrywa się wiatr, czasem niesie ze sobą kurz, wysuszoną ziemię, piasek
- zaczyna padać deszcz, a może nawet grad
- wreszcie pojawiają się błyskawice i grzmoty

Przed deszczem jaskółki i jerzyki rzeczywiście niżej latają. A to dlatego, że przed deszczem wilgotność powietrza rośnie. W wilgotniejszym powietrzu owady, na które polują ptaki, poruszają się na mniejszych wysokościach - powietrze stawia im większy opór i trudniej im wzbić się wyżej.



Dlaczego najpierw widać błysk, a potem słychać grzmot? Bo światło biegnie szybciej niż dźwięk (dźwięk: z grubsza nieco ponad 300 m/s, światło: ok. 300 tys. km/sek) - tak naprawdę oba mają to samo źródło. Tata zabrał Hanię na balkon i liczyli sekundy od momentu błysku do grzmotu.

Na spacerze szukałyśmy na budynkach piorunochronów. oczywiście wyjaśniłam Hani, że zbierają one ładunki elektryczne uwalniane przez chmury, są połączone metalowym przewodem z ziemią i do niej odprowadzają ładunki elektryczne. Dzięki temu możemy się czuć bezpiecznie w naszych mieszkaniach w czasie burz - wiemy, że uderzające pioruny zostaną "schwytane" przez piorunochron i nie mogą nam zaszkodzić.

Jak powinniśmy postępować podczas burzy?
- nie zbliżać się do otwartego okna (najlepiej zamknąć, żeby uniknąć przeciągu i gwałtownego zatrzaśnięcia)
- unikać przebywania na otwartej przestrzeni i pod samotnym drzewem
- zejść z wysoko położonych miejsc (dachu, szczytu góry, masztu, wieży)
- wyłączyć z kontaktu urządzenia zasilane prądem (przyznam się, że tego nie robimy...)

A co nam zostaje po burzy? Połamane drzewa, zbite zboże na polu i podtopione albo spalone budynki. Świetne kałuże, miły zapach w powietrzu i...

...tęcza

wtorek, 14 czerwca 2011

Zielsko

Z dziadkowego ogródka dostałyśmy rozmaite zioła: pietruszkę, koper, miętę, melisę, szczypior, czosnek, lubczyk, a nawet sałatę. Bawiłyśmy się jak zawsze tzn. oglądałyśmy i wąchałyśmy powtarzając nazwy.


Potem Hania zgadywała co jest czym z zamkniętymi oczami. Następnie pokroiłam ziółka i fruuuu.... na kanapkę z białym serem i  solą.


Pokroiłam ją w podłużne kawałki zwane u nas "smyczkami". Młoda zjadła całą pajdę z zielskiem (szczerze mówiąc: zaczęła wydłubywać pietruszkę przy przedostatnim "smyczku").



Normalnie nie jada zielonego, więc się ucieszyłam, że tym razem jej weszło. Niestety chęć jedzenia zieleniny była krótkotrwała, przy następnej próbie posypania kanapki  szczypiorkiem Hania zażądała całej zabawy od nowa. Niestety nie zawsze jest na to czas...

Zabawę roślinną z nazywaniem i zgadywaniem powtarzamy co jakiś czas, niekoniecznie z roślinami jadalnymi.  Hania ma okazję osłuchać się z nazwami rozmaitych roślin. Wierzę, że z czasem jej się utrwalą i będzie umiała odróżnić trochę gatunków. No i ćwiczymy sprawność pamięci...

Zjedliśmy też kwiaty czarnego bzu w cieście naleśnikowym. Do ciasta można dodać troszkę proszku do pieczenia (a może nawet drożdży?), jeśli ktoś lubi wersję pulchniejszą. A że na dodatek trwa sezon truskawkowy, pokroiłam na wierzch truskawki i oprószyłam cukrem-pudrem.



W cieście naleśnikowym macza się całe kwiatostany, odcinając nożyczkami (już na patelni) twardawe łodyżki, tak, aby można było placuszek obrócić na drugą stronę. Zapewne delikatniejsza byłaby wersja, w której same kwiatki miesza się z ciastem i z tej mieszanki piecze placuszki-racuszki. Można je wtedy zrobić znacznie mniejsze i zgrabniejsze. Placuszek z jednego kwiatostanu potrafi zająć pół patelni...


Więcej o dzikim bzie czarnym w Przyrodzie na 6.
Więcej zabaw zielarskich: Do dzieci z pasją.

czwartek, 9 czerwca 2011

Konie

Hania lubi konie. Przy każdej możliwej okazji odwiedzamy stajnie i, jeśli to możliwe, wsadzamy ją na konia. Wierzę, że obcowanie z tym zwierzęciem przyniesie wiele korzyści każdemu - i dorosłemu i maluchowi. Nie na darmo konie wykorzystuje się w terapii z osobami bardzo chorymi.

Oswajanie z koniem: 


Głaskanie z mamą

Głaskanie samodzielne


I wreszcie...przytulanie, fot. Karolina Naglak


Na podstawie obserwacji mojego własnego dziecka mogę stwierdzić, że kontakt z koniem:
- wycisza i uspokaja, uczy panowania nad emocjami i empatii  - wtedy, gdy dziecko wie, że przy zwierzęciu nie powinno głośno krzyczeć czy wykonywać gwałtownych ruchów, bo koń może się spłoszyć, wystraszyć i np. kopnąć

- pozwala zobaczyć świat z innej perspektywy - można z góry spojrzeć na mamę, tatę i całe otoczenie
- umożliwia pokonanie własnych słabości czy lęków (koń jest fascynujący, ale jest też baaardzo duży, trzeba trochę się przemóc, żeby takiego wielkiego konia pogłaskać, czy nakarmić marchewką. To "przemaganie się" odbywa się w ogóle bez udziału rodzica. najpierw mama głaszcze konia i dziecko tylko to ogląda, a potem samo się ośmiela, próbuje, próbuje i wreszcie pogłaszcze. A potem to już głaszcze na całego....)
- poszerza słownictwo :) - Hania już dawno wie, co to woltyżerka, maneż, popręg, koń kary czy srokaty.

Karmienie z mamą

A to przecież tylko początek. Z całą pewnością korzyści znajdzie się o wiele więcej, gdy będzie to regularny kontakt z oswojonym już zwierzakiem.

Poniżej kilka linków do miejsc na Dolnym Śląsku, w których miło spędziliśmy czas z końmi głaszcząc je, karmiąc czy oglądając, jak współzawodniczą ze sobą. W niektórych z nich Hania miała okazję wsiąść na konia.

Ośrodek Jeździecki w Morawie koło Strzegomia - niestety odmówiono nam oprowadzenia dziecka na koniu. Dostępna była tylko opcja półgodzinna za  40,00 zł. Spędziliśmy tam jednak miłe chwile na głaskaniu i podglądaniu konia przy myjce, podkuwaniu, czyszczeniu i pleceniu warkoczyków na grzywie, również z okazji Dnia Dziecka, który w tym roku zorganizowano. Bardzo widowiskowy jest coroczny Wszechstronny Konkurs Konia Wierzchowego, który się tam odbywa.

Tu miało miejsce pierwsze spotkanie Jurka z koniem. Dokładnie się obwąchali...
Stajnie przy zamku Kliczków  - jazda była długa, wcale nie 5-minutowa, jak zapisano na stronie internetowej. Koń dotarł pod zamek i z powrotem, niestety kawałeczek drogi wiedzie wzdłuż szosy, po której jeżdżą samochody. Koń się nie spłoszył, samochody grzecznie zwalniały, ale to chyba był trochę lekkomyślny wyczyn z naszej strony pozwolić Hance jechać  w tych warunkach.

Koń w Kliczkowie. Warto pamiętać o toczku lub kasku na głowę.
 
Stado Ogierów przy Zamku Książ - stajnie mają piękną architekturę, można tu też oglądać dawne pojazdy zaprzęgane w konie, w deszczowy dzień widzieliśmy trening koni na krytym maneżu, jest też miła kawiarenka, a w kasie (za zwiedzanie zamkowych stajni płacimy) można kupić ładne widokówki z końmi i zamkiem.


 Rancho Panderoza w Dusznikach-Zdrój - koń był wielki, ale bardzo spokojny i nazywał się Daria. Po jeździe zjedliśmy pyszne, świeże pierogi w nastrojowym wnętrzu i dostaliśmy pocztówkę z Darią. Okolica jest przepiękna i choć udało nam się dotrzeć do niej samochodem kombi, to jednak samochód terenowy byłby tu lepszy (droga gruntowa, miejscami mocno pod górę i w dół)



Leśna Chata - gospodarstwo agroturystyczne w Parowej w Borach Dolnośląskich. Bardzo mili gospodarze, piękna okolica,  pyszne jedzenie. Konie huculskie przebywały na pastwisku po drugiej stronie wsi, dojeżdżaliśmy do nich samochodem. Trawa na pastwisku wysoka, teren podmokły, kleszcze (przydają się kalosze), a koniki lubią skubnąć głaskającego. Za to możliwy kontakt z koniem nie przez płot, dało się przytulić, pogłaskać, karmić...



Rancho we wrocławskim Ogrodzie Zoologicznym - dużo koni i wielki osioł do głaskania. Można się przejechać na kucu, choć trasa bardzo krótka, dobre dla maluszków,  które jadą pierwszy raz.


 
Ciekawe programy z serii "Zwierzowiec", które Hania lubi oglądać:
O tym, jak oswajać dziecko z koniem: "Małe dziecko i koń"
Odcinek pokazujący jazdę w damskim siodle i woltyżerkę: "Wyższa szkoła jazdy"
I dla zainteresowanych tematem: "Hipoterapia"

A może ktoś z Szanownych Czytelników zechciałby polecić sprawdzone miejsce, w którym małe dziecko może przyjemnie spotkać się z koniem?