czwartek, 28 lipca 2011

Śmieci


Aby segregować śmieci trzeba wyrobić sobie taki NAWYK. To tak, jak z myciem zębów czy rąk. A dzieciństwo jest dobrym okresem do wyrabiania w człowieku dobrych nawyków. Gdy ja byłam mała nikt nie słyszał u nas o segregowaniu śmieci, ale udało mi się tego nauczyć, bo wierzę, że jest to czynność słuszna.

Rozmawiałyśmy też o tym, po co segregujemy śmieci i co można z nich zrobić.

Trzeba też segregować umiejętnie - nie każdy plastik nadaje się do wrzucenia do kontenera na plastiki, a z butelki po soku trzeba zdjąć etykietę i pozbyć się metalowej zakrętki.W przeciwnym wypadku segregowanie nie ma sensu.  Jest tylko zaśmiecaniem tego, co ktoś wcześniej posegregował. Niby o tym wiemy, ale nie zawsze to robimy. Dlatego przeczytałam Hani, co jest napisane na kontenerach, np:




Śmieci przed wrzuceniem do kontenera trzeba zmiażdżyć. W ogóle warto miażdżyć śmieci, aby zajmowały mniej miejsca. (Miażdżenie to fajna zabawa...)


Segregujemy, wyjaśniamy, miażdżymy, czytamy, co napisano na kontenerach, a potem wybieramy się na wakacyjny spacer. A tam...

Wrocław, niedaleko CH "Magnolia"

czwartek, 21 lipca 2011

"I spy" (prawie) przyrodnicze

Za natchnienie do zabawy dziękuję Autorce bloga Nasza Dolina Tęczy.



Powyższy obrazek trzeba sobie wydrukować (można ofoliować jeśli ma dłużej służyć, np. jeździć w samochodzie) w formacie A4 lub A5. Idea jest taka: dziecko ma za zadanie jak najszybciej znaleźć na obrazku obiekt, którego nazwę poda inna osoba (np. rodzic czy drugie dziecko). W zabawie może brać udział kilkoro dzieci (zadają sobie nawzajem wyszukanie jakiegoś przedmiotu). Dla młodszych wykonujemy wersje prostsze, dla starszych - z większą liczbą elementów, również drobnych.

Można zaangażować dziecko najpierw do zebrania wszystkich przedmiotów do zabawy. Zrezygnowałam z tego w przypadku Hani, bo byłoby to dla niej dużym ułatwieniem, a chciałam, żeby trochę popracowała intelektem.

Na naszym obrazku widnieją głównie twory natury i kilka pułapek, czyli wytworów człowieka. Niektóre obiekty przyrodnicze są umieszczone kilkakrotnie (np. 2 rozgwiazdy, 3 ziarenka kukurydzy) albo w różnych wersjach (różne ziarenka fasoli i strąk fasoli, ogórek: bardzo malutki i plasterek większego, muszelki i "jeżyk" zrobiony z muszelek).

Starszemu dziecku zaproponowałabym "I spy" tematyczne, np. z samych owoców, kamieni, kwiatów czy liści. I takie plansze zamierzam stworzyć.

Bardzo mi się podoba ta zabawa jako ćwiczenie spostrzegawczości i utrwalanie nazewnictwa.

Dla zainteresowanych nowy post: "I spy" przyrodnicze - reaktywacja. Zapraszam do czytania:)

poniedziałek, 18 lipca 2011

Zabawy na podwórku z przyrodą w tle


Zabawy są przeznaczone dla 2 lub większej ilości dzieci.

 Uwaga! Przed zabawą należy dzieci dokładnie zapoznać z jej zasadami, od początku do końca.


1.Każde dziecko powinno znaleźć 5 różnych liści (5 czyli tyle, ile paluszków w ręku). Mogą to być liście drzew, krzewów czy roślin zielnych, również traw.  

Układamy liście w rządkach na płaskiej powierzchni, np. na ławce i porównujemy. Odkładamy na bok liście należące do tego samego gatunku rośliny.   
Pułapka: liście roślin tego samego gatunku mogą się różnić, np. liście mniszka lekarskiego (popularnie zwanego mleczem) mogą być bardziej lub mniej powcinane, a czasem nawet całobrzegie.  

Wygrywa to dziecko, które ma najwięcej liści, jakich nie znalazł nikt inny.

Teraz dzieci powinny usunąć liście z ławki, na której leżały, bez użycia rąk. Najlepiej to zrobić - dmuchając!



To zadanie można wykonać w wersji alternatywnej - porównując kwiaty, jeśli mamy do dyspozycji kwiecistą okolicę.

2. Dzieci zbierają suche patyczki znajdujące się w okolicy (nie wolno zrywać gałązek!). Patyki mogą mieć rożną długość, ale być dłuższe niż palec i krótsze niż cała ręka. Dajemy dzieciakom na poszukiwania określoną ilość czasu np. 3 minuty.

Potem każdy maluch układa swoje patyki w rządku, jeden obok drugiego. Liczymy patyczki (mogą też policzyć w języku, którego aktualnie się uczą). Wygrywa maluch, który znalazł najwięcej patyków. 

Następnie patyczki układamy w rządku, jeden za drugim, tak, aby utworzyły jeden ciąg. Wygrywa dziecko, którego "pociąg" jest najdłuższy.

Z patyczków można teraz układać litery lub inne znaki graficzne, np. strzałkę, krzyżyk, gwiazdkę, domek, figury geometryczne....

Można też patyki ułożyć w ten sposób, aby dzieci mogły przez nie skakać (na jednej nodze, na dwóch, co drugi) lub chodzić po nich wzdłuż, jak po linie.

3. Na dłuższym spacerze w parku, lesie lub ogrodzie dzieci mają zebrać kolekcję ciekawych okazów pod tytułem "Skarby przyrody". Mogą to być opadłe liście czy kwiaty, szyszki, nasiona, owoce, muszle, grzyby, kamienie itpd.

Uwaga! Trzeba dokładnie określić, co dziecko może zrywać, np. trawę czy kwiatki na łące, a co nie (np. liście z drzew), lub całkiem zakazać zrywania, szczególnie w Ogrodzie Botanicznym!

Na końcu spaceru każde dziecko pokazuje swój zbiór, opowiada, co znalazło i układa go ładnie na płaskim podłożu. Robimy zdjęcie kolekcji, drukujemy w kolorze, w formacie A4 i wieszamy na ścianie.

W kolekcji mogą się znaleźć czasem obiekty nieoczekiwane np. gumowa uszczelka lub kapsel. Jest to okazja do wyjaśnienia dziecku, co jest częścią przyrody, a co wytworem człowieka.


To są skarby z naszego podwórka


Może się też zdarzyć, że Młody Człowiek zechce kolekcję zabrać ze sobą do domu. Decyzja należy do Was, Drodzy Rodzice i od Waszych umiejętności pertraktacji...

4. Relaks. Dzieci zamykają oczy i kładą się na trawie. Wymieniają wszystkie dźwięki, które słyszą. Można też uskutecznić turlanie i czołganie się po trawie, chodzenie na bosaka, a gdy rodzic współpracuje - zamienić go w konia:



Jesienne zabawy z liśćmi
Zabawy nad kałużą

wtorek, 12 lipca 2011

Hobby mamy

Dzisiaj ja się pochwalę obrazkami z suszonych roślin, które robiłam, gdy Hania nie była jeszcze przedszkolakiem i chodziła spać o 19.00 wieczorem. Produkcja obrazków była właśnie moim zajęciem na długie zimowe wieczory. Za to zbieranie i suszenie roślin było naszym wspólnym - moim i Hani - zajęciem na długie, letnie dnie. Zachęcam do zbierania roślin teraz, latem. Bardzo piękne są rozmaite chwasty czy inne zielsko, które rośnie przy płocie czy na placu zabaw. Wystarczy się im bliżej przyjrzeć. A nawet poszukać nazwy w książce z obrazkami. Można się przy tej okazji dowiedzieć co nieco o właściwościach danej rośliny. Tak właśnie Hania towarzysząc mamusinemu hobby uczyła się wielu nazw i ćwiczyła wrażliwość na piękno natury...









Po pewnym czasie obrazki niestety blakną. Nie widać zieleni, różów i pomarańczów, choć i takie mają swój urok...



Można sobie zrobić kolorowe ksero, gdy jeszcze są ładnie wybarwione... albo nowy obrazek!

Więcej o suszeniu roślin i ich zastosowaniu: Wakacyjne zielarstwo część 1
Wakacyjne zielarstwo część 2

sobota, 9 lipca 2011

Uwagi o robieniu baniek mydlanych

Bańki mydlane są dobrą rozrywką w każdej porze roku, nawet zimą. Zimą niestety nie można kupić w supermarkecie litrowych butli z gotowym płynem. A szkoda, bo podobno można bańkę mydlaną zamrozić! (na ten eksperyment poczekamy do zimy)

Jedną z lubianych przez Hanię zabaw bańkowych jest produkcja wielkich baniek za pomocą specjalnego sprzętu: plastikowe koło na trzonku, które moczy się w płynie mydlanym nalanym do tacki.



W domu można się cieszyć bańkami kładzionymi na stole.



Warto spróbować wykonać kilka półkul mydlanych położonych jedna w drugiej. Nasz rekord to 3! Każdą nową bańkę próbujcie w miarę możliwości ustawiać na środku większej, nie mogą się dotknąć, bo wtedy większa bańka wchłania tę mniejszą, albo się rozpadają.




Mydło zmniejsza napięcie powierzchniowe wody, a ta tworzy błonkę rozszerzającą się wokół powietrza. Im dłużej dmuchamy, tym błonka jest cieńsza - w końcowej fazie pojawiają się na niej tęczowe refleksy, wirujące tak szybko, jak szybko przepływa wewnątrz wydmuchiwane przez nas powietrze.



Największe bańki i półkule udają się wtedy gdy dmuchamy powoli, z wyczuciem. Maluchowi jednak trudno to zrobić - jak zauważyłam Hania dmucha bardzo mocno, mimo, że próbuje to robić delikatniej. Wtedy łatwo udaje się zrobić dużo drobnych baniek, a trudniej jedną wielką. Używałyśmy zwykłej rurki, zapomniałam o rozcięciu jej na czworo. Takimi bańkami "stołowymi" można się zająć w czasie deszczu.

Jeśli macie do dyspozycji łatwo wyginający się drucik  można z niego zrobić rozmaite kształty, np. kwadratu, trójkąta i przez takie "oczka" puszczać bańki. Wcześniej zapytajcie dziecko, jakich kształtów się spodziewa. Wszystkie bańki będą zawsze kuliste. Mydlana błona wokół powietrza przyjmuje zawsze taki kształt, któremu przy danej objętości powietrza odpowiada najmniejsza powierzchnia zewnętrzna.

Bardzo podoba mi się też pomysł na kolorowe malunki bańkowe, takie jak w Naszej Dolinie Tęczy

Więcej o napięciu powierzchniowym i jeszcze jeden eksperyment w Przyrodzie na 6.

niedziela, 3 lipca 2011

Ślimak


Ostrzeżenie: Jeśli
- na spacerze znajdziecie muszlę ślimaka,
- poleży ona u Was w domu kilka dni,
- przewieziecie ją samochodem ok. 100 km
- wrzucicie do pudełeczka, jako ciekawostkę zebraną na spacerze,
to może się okazać, że to jednak nie tylko muszla. Miała lokatora! Była bardzo lekka i nie było widać w niej żadnego życia, dlatego z uporem tłumaczyłam Hance, że to tylko muszla. A to był wstężyk (ślimak ogrodowy). Dostał sałaty (Hania mu dała hojną ręką. Jadł!), pomieszkał z nami przez 2 dni i w końcu Tatuś dał mu wolność w ogródku.

Nasz ślimak zamieszkał w tzw. pojemniku przyrodnika, który jest dołączony do magazynu "Świnka Peppa. Na kempingu" nr 5/2011, lipiec. Świnka ze swoim prymitywnym, krzywym ryjkiem nie wzbudza mojego zachwytu (ach, gdzież są piękne rysunki J. M. Szancera?), ale pojemnik przyrodnika jest nader przydatnym gadżetem - ma przesuwaną lupkę i załączoną pęsetkę. No i dziurkowaną pokrywkę, więc ślimak mógł swobodnie oddychać. Fajna sprawa. Szkoda tylko, że nie jest troszkę większy.

Więcej o ślimakach, innych mięczakach i muszlach w Przyrodzie na 6.