niedziela, 18 grudnia 2011

Mój Buraku, mój czerwony...

Podobno dawnymi czasy panny na wsi smarowały sobie policzki burakiem dla uzyskania efektu pięknych rumieńców. Spróbowałyśmy. Hania nie zawężała sobie pola działania tylko do policzków...



Okazało się ponadto, że burak świetnie nadaje się na pieczątki oraz do celów daktyloskopijnych.



Babcia wspomniała, że syrop z buraka podawano jej w dzieciństwie na kaszel. Tego też spróbowałyśmy: trzeba z dużego buraka odciąć "górę", wydrążyć w środku nożem i/lub łyżeczką i w wydrążoną dziurkę wsypać łyżeczkę cukru. W oryginale piecze się toto na piecu, a w warunkach blokowych w piekarniku (u nas przy okazji pieczenia muffinek). Rodzicom sok smakował, Hani nie za bardzo...


Doszłam do wniosku, że najlepiej jednak posłużyć się sokowirówką i wypić świeży sok (do buraka dodałam jabłka, marchew, selera...)

Przepis na kwas buraczany, który robiłyśmy kiedyś (warty wypróbowania przy okazji świątecznej - do produkcji barszczu oczywiście) można znaleźć w Przyrodzie na 6: Jak zaprząc bakterie do roboty?.

Zobaczcie, co wyczytałam o zaletach buraka w różnych mądrych źródłach:
- zawartość witamin: C, B1, B2, B3, B6, B12, E, K, PP, P, prowitamina A
- zawiera: potas, wapń, żelazo, mangan, magnez, kobalt, pierwiastki śladowe: stront, lit, rubid
- pomaga zwalczać anemię, pobudzać odporność, podobno nawet unieszkodliwia bakterie chorobotwórcze, ułatwia usuwanie toksyn z organizmu, korzystnie wpływa na ciśnienie krwi i na trawienie (dzięki zawartości błonnika i pektyn), działa antyrakowo, odkwasza organizm (dlatego jest dobry jako towarzysz potraw mięsnych, np. w zestawieniu z chrzanem), dodaje energii (utrzymując wysoki poziom cukru we krwi) i odstresowuje! (ciekawe jak?). Podobno bywa też przydatny w leczeniu bezsenności i gruźlicy. Przydaje sie przy obstrukcji, gdyż rozluźnia stolec. Same rewelacje!!!

sobota, 10 grudnia 2011

Kiperem być...

1. Kupić owoce cytrusowe w najbliższym sklepie (grejpfrut, pomelo, cytryna, limonka, pomarańcza, mandarynka)



2. Już przy zakupach wymieniać nazwy (jeśli ktoś chce może z rozpędu po angielsku).
3. Wycisnąć sok (dziecko może poćwiczyć ręczne wyciskanie i wlewanie do kieliszków (w tym wieku nie ma się skojarzeń wódczanych, zwłaszcza, jeśli kieliszków używa się w domu tylko z mamą do wykonywania doświadczeń)



4. Na kieliszkach nakleić na wszelki wypadek nalepki z pierwszą literką nazwy owocu (p-pomelo, c-cytryna itd.).



5. Porównać kolor, posmakować, a potem próbować rozpoznać po kolorze i smaku (można z zawiązanymi oczami) co jest czym. Następnie dziecko testuje Tatusia zanosząc mu próbki soków do sąsiedniego pokoju i rozlewając po drodze (cała podłoga się klei...). W dalszym ciągu można ćwiczyć nazwy angielskie, zwrot "this is..." oraz nazywanie kolorów.
6. Wymieszać wszystkie soki, dodać miodu (nie zdążyłam) i wypić przez słomkę (nie zdążyłam wyjąć słomki). Smacznej zabawy!

PS. Oczywiście na początku powiedzieć dziecku kto to kiper.

sobota, 3 grudnia 2011

Koński album

Oto prezent urodzinowy Hani - piękny Album na cudowne chwile, który ręcznie (!) zrobiła utalentowana Ciocia Agnieszka.



Dziecko zapragnęło od razu zakleić wszystkie strony zdjęciami... koni. Po pewnych modyfikacjach tego pomysłu osiągnęłyśmy kompromis do albumu wklejając zdjęcia z urodzin, zaś na konie mama zrobiła inny albumik, a Hania z lubością wkleiła pocztówki z kopytnymi oraz obrazki, które Dziadek wydrukował jej  z Internetu.


Album na konie to po prostu kolorowe kartki z bloku technicznego przecięte na pół, podziurawione dziurkaczem i zawiązane rafią. Strona tytułowa powstała dzięki stronce Bazgroszyt - można tam napisać dowolny tekst, a potem wydrukować literki zapisane kropeczkami - dziecko może sobie ćwiczyć pisanie po śladzie...

Nasz album jest nader prosty, ale myślę, że to dobry pomysł na kolekcję przedszkolaka, czymkolwiek by się nie interesował.


To nie koniec naszej pasji pocztówkowej. Zapisałam się do Międzynarodowej Wymiany Pocztówkowej Postcrossing. To na razie początek: dotarły do nas już kartki z Japonii (aż 2!), Alaski, Holandii (2), Ukrainy (2), Łotwy, Niemiec i Białorusi. Nie mogę się doczekać następnych. Hania ogląda to, co na tych pocztówkach widnieje (znaczki też są piękne!), a ja ćwiczę języki. Oglądamy też co wysłali i dostali inni - jakież piękne okazy pocztówek sie trafiają!. Zachętą do tej zabawy była lektura bloga Podróże w czasie i przestrzeni.(tam też  ogólne objaśnienie w języku polskim jak to działa).