wtorek, 28 maja 2013

Co chomik lubi...?

...jeść. Im zwierzątko bardziej ruchliwe, tym chętniej podjada. Poniżej podsumowanie naszych obserwacji i wniosków na ten temat.

Test 1 - przypadkowy
Na suchą karmę literatura fachowa zaleca dać chomikowi pojemnik stabilny, aby się nie przewracał łatwo i miał wysokie ścianki, aby się nie zanieczyszczał łatwo ściółką. A zatem zrezygnowawszy z zakrętki słoikowej umieściliśmy w klateczce wytwór haninych rąk - pojemnik gliniany wykonany na Zielonym Przedszkolu. Chomiczka zlekceważyła ziarenka i zjadła kawał miseczki, co Hania przyjęła raczej nerwowo. Zabraliśmy z klatki nadwątloną glinę (zapewne bogatą w niezbędne zwierzakowi składniki mineralne) i włożyliśmy szkło, którego chomik już zmóc nie może.

Test 2 - biurkowy, również przypadkowy
Wieczorową porą, gdy Dziatwa śpi chomik bywa wypuszczany przez mamę aby sobie pobiegał po biurkach w zasięgu wzroku. Chomik lubi umknąć z biurka na dół, ale Tatuś go łapie w swoją przemyślną pułapkę. Natomiast na biurku próbuje chętnie: papierowych dokumentów i dziecinnych malowanek, makowca, ciasteczek Babci, (tych kruchych, na piwie, z mielonymi orzeszkami), jogurtu naturalnego, twarożku ze szczypiorem i inszych pokarmów, które bywają konsumowane o tej porze. Dzięki temu można zrobić zdjęcie pod tytułem: "Sztuka mięs na talerzu":



Test 3 - celowy, roślinny
Zebraliśmy na podwórku rozmaite zielsko, żeby sprawdzić, co chomik najchętniej zje. Zaczął od tasznika (jeszcze zielone nasionka w kształcie serduszek, które Hania z poduszczenia rówieśników też podjadała, J. Mowszowicz w "Przewodniku do oznaczania krajowych roślin zielarskich" pisze, że tasznik jest OK i człowiek też może go jeść, a nawet się nim leczyć:), potem przerzucił się na prawoślaz, a potem zdecydował się pozostać przy babce lancetowatej na dłużej. Kolejno skosztował jeszcze mniszka i trawy, pomijając zdecydowanie krwawnik (który obstawiałam), koniczynę, jasnotę, dziką różę i bodziszek. Następnego dnia dostał też pokrzywę (przywiędłą, w trosce o to, aby go nie poparzyła), którą zlekceważył. A prawoślaz je nawet wysuszony! Podaliśmy mu też kwiaty koniczyny i przy tej okazji powstał pomysł kwiatowy - aby w ten sam sposób przetestować, które kwiaty z podwórka będzie jadł najchętniej. Ten test jeszcze przed nami.



Test 4 - Agaty
To właśnie hanina koleżanka - Agata - odkryła, że chomik lubi jeść ziarenka słonecznika podawane prosto z ręki. Zabawiamy się od tej pory tą miłą czynnością. Pestki dyni czy orzechów chomik omija. Z ręki - tylko słonecznik łuskany!

Test 5 - krwiożerczy
Nasze małe, miłe, futerkowe stworzonko, o łagodnych oczkach (jak czarne koraliki), okrągłych uszkach i niewinnym wyrazie pyszczka baaaaardzo chętnie zjada tłuste larwy, wijące się robale, gąsienice itpd. Zaczyna od głowy, trzymając wdzięcznie w obu łapkach wijące się trofeum. Zdjęcia brak, bo za każdym razem patrzymy na to pilnie z mieszaniną fascynacji i odrazy. Jadł już różne gatunki. No cóż, literatura fachowa i o tym fakcie uprzedzała...

Ach, gdybyż w środku był smaczny ślimak!
 Ślimaków nie lubi - sprawdziliśmy:)

Po testach kulinarnych chyba czas sięgnąć po testy na inteligencję:)


wtorek, 21 maja 2013

Przyrodnicza nauka literek

Litery można poznawać na różne sposoby. Nie mam ambicji, aby ogarnąć je wszystkie. W przedszkolu Hani stosuje się np. glottodydaktykę. Ale Pani Przedszkolanka zadała nam wspieranie dziecka w nauce (zwłaszcza głoskowania) i wspieram tak, jak mi przychodzi do głowy. Oto kilka przykładów:

1. Na początku wyszukaliśmy obrazki ze zwierzętami i powiesiliśmy na ścianie  Ćwiczyliśmy nazwy tych zwierzaków, jeśli przyszły mi do głowy jakieś ciekawostki o nich - opowiadałam. A potem Hania miała wyszukać literkę, na którą zaczyna się nazwa zwierzaka. Mamy takie literki z książki otrzymanej w spadku po koledze, który już umie czytać.



2. Innego dnia mieliśmy inne zwierzaki, inne o nich ciekawostki i Hania układała już całe nazwy zwierząt i przyklejała je do zdjęć.

PS. Właściwie główną motywacją była u mojej Córki chęć używania samoprzylepnej masy mocującej, która:
- wygląda  jak guma do żucia, 
- kosztuje dużo drożej niż równie dobra do naszych celów przezroczysta taśma klejąca,
- zostawia trwałe ślady na białej ścianie
- Jurek naprawdę myśli, że to guma i chce ją jeść 
Ale była czymś nowym...

3. Używałyśmy kartek z Postcrossingu. Hania spośród 7 kartek wyszukiwała odpowiednią pocztówkę wg moich wskazówek, np. "Na kartce z Niemiec jest wysoka wieża" itpd. A po znalezieniu każdej pocztówki zapisywała na taśmie malarskiej nazwę kraju, z którego pochodziła. Ja dyktowałam po literce - H. zapisywała. Przeważnie drukowanymi:)



Masa mocująca:
-  nie zostawia śladów na drewnianym łóżku piętrowym, 
- Jurek tam nie dosięga, a zatem nie próbuje jej jeść
- nie chce się odklejać od pocztówek, a zatem moje ulubione egzemplarze (w tym japoński unikat z Haloween) zostały bezpowrotnie naznaczone

4. Codziennie (no, prawie!) na małej karteczce wypisuję pisanymi literkami 5 nazw i ćwiczymy ich czytanie i składanie liter w jedną całość. Staram się, żeby te 5 słów miało jakiś związek ze sobą, np. są to same owoce, warzywa, naczynia, imiona itd.

Jeszcze nie łączę literek w całe wyrazy, bo wtedy trudniej je odczytywać

5. Ćwiczymy czytanie szyldów na sklepach czy dużych napisów w gazetkach reklamowych, które nam wciskają do skrzynki na listy.

6. Detektywistycznie: wymieszałam obrazki zwierzaków z karteczkami na których widniały ich nazwy. Trzeba było połączyć je w pary i przykleić (na drzwiach, masą mocującą oczywiście)

7. Detektywistycznie 2: dziesięć liter "e" rozmieść w domostwie i dziecko ma za zadanie je znaleźć, przy czym są to rozmaite wersje litery - małe, duże, drukowane, pisane, wycięte z gazet... A potem inna literka. Masą mocującą, rzecz jasna.

Ciągle wymyślam coś nowego, niekoniecznie przyrodniczego, albo znajduję w różnych stronach internetowych i blogach, bo nauka trwa:) A masa mocująca nie chce się skończyć i jeszcze sporo czasu upłynie zanim będzie można wrócić do starej, poczciwej, chińskiej taśmy klejącej.

Dla poszukujących inspiracji przy uczeniu dziecka czytania (ale to tylko mikry wybór z tego, na co trafiłam ostatnio):
Obsesje i dygresje Mamy Kangurzycy - Kaganiec oświaty
Tominowo - Filcowy alfabet
Bajdocja - liczne posty z etykietami "czytanie" i "pisanie" - ale jeszcze nie zgłębiłam ich wszystkich , o praktykowaniu nie wspominając
Lasche Junk: Nauka czytania - pierwsza książka
Nauka czytania w przedszkolu według koncepcji Marii Montessori
Edusio - nauka literek

piątek, 17 maja 2013

Musli

Ponieważ w dalszym ciągu sezonowych witamin niewiele (pokazał się rabarbar! Pycha!), a chciałoby się owoców i czegoś słodkiego przypominamy o musli. Wszelkie nasiona i pestki, z których ma się wszakże rozwinąć cała nowa roślina, zawierają moc cennych składników pokarmowych i na pewno warto je jeść. 



Rzadko kupujemy gotowe musli w sklepie, bo jest w nich zwykle mnóstwo płatków owsianych, a mało rodzynek i orzechów. Wszystkie crunchy, fitelle i inne "zlepieńce" są urozmaicone cukrami, a tych chcemy uniknąć w nadmiarze. Lepiej przygotować sobie samodzielnie. A zatem kupujemy rozmaite składniki w osobnych torbach i mieszamy w dowolnych kombinacjach... Minus tej sytuacji: cała szafka zapakowana po brzegi milionem torebek z ziarnami. Pewnie ktoś bardziej skrzętny i spragniony estetyki przesypywałby je do ładnych pojemników, ale jeszcze nie osiągnęłam tego stadium:(

Najczęściej używamy następujących:
- rodzynki
- żurawina
- płatki owsiane i jęczmienne błyskawiczne (bo miększe niż normalne i drobniejsze, a zatem łatwiejsze do pogryzienia)
- słonecznik łuskany
- pestki dyni łuskane, ew. prażone
- siemię lniane
- sezam
- orzechy włoskie z dziadkowego ogrodu
- płatki kukurydziane, niesłodzone
- otręby owsiane, pszenne, żytnie

Rzadziej, opcjonalnie:
- płatki migdałów
- wiórki kokosowe (tłuszcze zawarte w tych dwóch składnikach mają tendencję do jełczenia i wtedy nie smakują dobrze)
- bananowe chipsy (czasem bywają twarde i unurzane w oleju palmowym, nieszczególnie zdrowym)
- śliwki kalifornijskie (podobnie, jak rodzynki czy żurawina są zadane konserwantem, a czasem natłuszczone, żeby były śliskie i się nie sklejały), no i są duże, podobnie, jak daktyle czy figi, i przed wkrojeniem do musli trzeba by je posiekać.

Najlepiej smakuje taka mieszanka zalana ciepłym mlekiem - na śniadanie  albo jogurtem naturalnym - np. na 2. śniadanie.  Rzadziej produkujemy wersję z jabłkiem tartym, miodem i cytryną. Czasami podjadamy na sucho.

Znalazłam także ciekawe przepisy na rozmaite musli w Kuchni w wersji light i zamierzam je trochę protestować:) Zajrzyjcie.

A poniżej przepis Cioci Asi na ciastka owsiane - takie "zlepieńce" z cukrem, ale z pewnością zdrowe. A na dodatek bajecznie proste w produkcji. Wymagają jednak pilnej pracy żuchwą, a wcześniej miłego miętolenia w dłoniach w celu uzyskania kulki, co dzieci lubią bardzo:)


Składniki:
500 g płatków owsianych (lub jęczmiennych) błyskawicznych - 1 paczka
130 g cukru
125 g masła (pół kostki)
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 jajka
rodzynki, orzechy i inne pestki wg uznania
można dorzucić szczyptę cynamonu czy łyżkę kakao

Wszystko razem wymieszać, formować kulki (można lekko spłaszczyć). Piec ok. 30-40 min. (aż będą rumiane) w temp. 150-160 stopni.
SMACZNEGO!!!

A w Urwiskowie - dietetyczne ciastka bez tłuszczu, cukru, mąki!

piątek, 10 maja 2013

Jak się unurzać w Naturze?

Doświadczyć jej wszystkimi zmysłami. Wąchać, dotykać, smakować, oglądać... Nadszedł czas wyjazdów na Łono Natury, na którym spotkać można mnóstwo ciekawych rzeczy. Warto na nie zwrócić uwagę. Poniżej kilka przykładów, na które zwracam uwagę moich dzieci. Listę każdy może jeszcze poszerzyć we własnym zakresie.



Do wąchania:
- żywica drzew iglastych
- grzyby - dojrzałe owocniki
- trawa skoszona i sianko
- kwiaty (pachnie? nie pachnie?)
- roztarte w palcach kwiaty i liście np. rumianku, mięty  macierzanki, podagrycznika, wrotyczu... Można zebrać trochę zielska i po spacerze naparzyć herbatę dosypując do dzbanka garść macierzanki czy rumianku. Pyszna pospacerowa, ziołowa herbatka! Bardzo ładnie pachnie też tatarak, o ile się wie, jak wygląda (zabrać książkę - przewodnik!).
położyć na mrowisku chusteczkę higieniczną i pozostawić na kwadrans. Mrówki "strzelają" w samoobronie kwasem mrówkowym i chusteczka nabiera kwaśnego zapachu
- woń mułu i butwiejących w wodzie roślin nad stawem, czy rzeką. Też ładna wbrew pozorom:)




Do dotykania:
- liście rozmaitych roślin. Jedne puchate, pokryte włoskami, inne twarde i błyszczące. Ekstremalnie: pokrzywa (lepiej niech Tata testuje...), osty.
- mchy i porosty (ścisły związek glonu i grzyba) w różnych wersjach, na korze drzew, kamieniach...
- ślimak spacerujący po ręku (oswajanie ze śluzem)
- owady i pajęczaki na ręku (łaskoczą! No i trzeba zwalczyć niechęć, którą wiele osób posiada)
- żywica (lepka!)
- owoce niecierpka strzelające pod palcami
- brodzenie boso po wodzie, skakanie po kamieniach, chodzenie po trawie, piasku
- rybia skóra pokryta śluzem, łuski, sierść konia, pióra kury...
- porównywać twardość znajdywanych kamieni, próbować je zarysować ostrzem noża (ostrożnie!) lub innym kamieniem.
Lepiej unikać brania do ręki żab i ropuch ze względu na możliwość zetknięcia się z drażniącą skórę wydzieliną gruczołów jadowych leżących w tyle głowy.

Do smakowania:
- wszelkie leśne owoce: borówki brusznice i czernice, poziomki (po umyciu - ze względu na niebezpieczństwo zarażenia się wścieklizną, jeśli przechodziło obok nich chore, śliniące się zwierzę), maliny, jeżyny. Są też owoce leśne zupełnie niejadalne, a wręcz zabójcze, ale tu jednak warto zajrzeć do jakiegoś przewodnika ze zdjęciami zanim spróbujemy
Ekstremalnie, ale już pod jesień: tarnina  - bardzo cierpka i język staje kołkiem. Innym ekstremum bywają owoce dzikiej róży ze względu na małe włoski leżące miedzy nasionami, które nieprzyjemnie kłują w język lub podniebienie. Owoce róży lepiej jadać po pierwszych przymrozkach (instrukcja tutaj)
- ssanie słodkiego źdźbła trawy. Młode trawy u nasady są miękkie i miłe w smaku
- grzyby - najlepiej wiedzieć, które są jadalne i te pozwalać próbować


Do słuchania:
- głosy ptaków, stukanie dzięcioła
- szum wiatru w gałęziach drzew, czasem skrzypienie drzew chylących się pod naporem wiatru
- szum wody w potokach, wodospadach, ciurkającej po kamieniach itpd.
- echo
- szum trzcin i traw na wietrze
- brzęczenie owadów (zwłaszcza pszczół w sąsiedztwie roślin miododajnych)


Pomnikowy dąb zaatakowany przez chronionego
chrząszcza: kozioroga dębosza
Do oglądania:
- wszystko, co się da (owady, liście, ślady zwierząt, odchody, kałuże...) przez lupę i lornetkę*, a jeśli można zainwestować w prosty mikroskop - warto przynieść trofea do domu i tam je obejrzeć w naprawdę solidnym powiększeniu (polecam skrzydło muchy, skórkę z liści, rybie łuski) - ta atrakcja jeszcze czeka na Hanię
- wspiąć się na ambonę myśliwską, wieżę obserwacyjną, czatownię i z niej oglądać świat
- korzystać z zaznaczonych na mapie punktów widokowych, 
- przyjrzeć się tablicom informacyjnym, pokazać na mapie, gdzie jesteśmy, jaka będzie dalsza droga itd.

Zaczęliśmy od lornetki teatralnej, bo powiększa niewiele i łatwo jest ja podnieść do oczu przedszkolaczce, bo mała i lekka. Z dużą lornetką postępowaliśmy następująco:
- najpierw ustalić właściwy rozstaw soczewek, dostosowany do rozstawu oczu
- wskazać duży obiekt w oddali, np. kępę drzew
- pomóc trzymać przed oczami, bo ciężka, pozwalać pokręcić kółeczkiem regulującym ostrość i pozwolić dziecku zobaczyć te kępę przez lornetkę, niech próbuje ustawić sobie właściwą ostrość
- a na lewo od kępy drzew musi przylecieć orzeł:). Nam się trafił do ćwiczeń bocian na łące, niedaleko i powolny. 

Udało się!




poniedziałek, 6 maja 2013

Demolka remontowa

Trwa remont elewacji naszego bloku. Codziennie można dokonywać obserwacji, co prawda nie stricte przyrodniczych, ale są to zmiany w otaczającym nas środowisku, było nie było:)




Loggia wygląda tak:



Klomb podblokowy tak:



Gdzie ta piękna hortensja, o róży nie wspominając? A to, co się pięło po ścianie przykrywając wytrwale jej brzydotę? Za to uciążliwy chwast - podagrycznik na pewno przetrwa.

Kosz na śmieci jest pełen butelek plastikowych - pojemnik do segregacji plastików leży 10 m dalej, ale panowie remontujący go nie dostrzegają:(

Hania zaczęła też z ich inspiracji zbierać aluminiowe puszki po piwie z myślą sprzedaży na cele klockowe.

I jeszcze styropianowy śnieg. Jurek uwielbia go kruszyć. A i bez tego mamy mnóstwo styropianowej dekoracji...

I ta woń papierosowa na klatce schodowej, którą wózek już dawno przesiąkł, a my wdychamy przy każdorazowym wyjściu na świeże powietrze (panowie mają w piwnicy pomieszczenie do odpoczynku). Trzeba przyznać, że ostatnio efekt ten zelżał, bo zwróciłam uwagę, że tu mieszkają osoby niepalące, uczulone, ciężarne, niemowlęta i małe dzieci.

I z której strony mieszkania położyć Jurka do spania, skoro z jednej strony słychać wiercenia, a z drugiej robota idzie cicho, ale za to radio na full i słownictwo niecenzuralne?

Och, och, remonty bywają bardzo nieekologiczne i niezdrowe.

Ale za to, jaki ładny blok będziemy mieć!



Już się nie mogę doczekać, co też spółdzielnia postanowi zasadzić czy zasiać pod domem po tej "klęsce żywiołowej".  Tatuś nie ma złudzeń i mówi, że trawę. Li i jedynie. No to będziemy mieć pole do popisu, nie zapominając o zastrzeżeniach, które zawarte są w poście "Wstęp do ogrodnictwa"


czwartek, 2 maja 2013

Jakie to zwierzątko?

Moje miastowe dzieci staram się jak tylko mogę wywozić na wypoczynek agroturystyczny z dużą ilością zwierząt, żeby zobaczyły, jak wygląda (porusza się, je, pachnie, kwiczy...) prawdziwa świnia, a nie jej rysunkowy, uśmiechnięty odpowiednik w bajce. Udało nam się i tym razem, a po powrocie robimy sobie powtórkę z rozrywki na zdjęciach.


Jakie to zwierzątko? (pytania dla 2-latka)


















Czyje to ucho, oko czy inna część ciała? (dla 6-latki)












A jak radzą sobie Dzieci Szanownych Czytelników? Wydaje mi się, że najtrudniejsze dla dzieci są pisklęta kacze i gęsie. Poza tym - łatwizna :)

A gdyby ktoś chciał więcej zdjęć zwierząt gospodarskich czy innych może zajrzeć np. do Fotoplatformy - kiedyś były na niej też odgłosy, ale wycięto niestety.

P.S. Zdjęcia zrobiłam na Wiatracznym Wzgórzu, gdzie spędziliśmy miłe chwile z fauną gospodarską, również rasową. Wyjątkiem są zdjęcia konia Jaśka, który mieszka w Stadninie Koni Strzegom-Żółkiewka.