czwartek, 17 marca 2011
Wstęp do ogrodnictwa
Na razie Hania grabiła, plewiła i podlewała. Podlewanie lubi najbardziej. Podlała wszystkie rośliny w dziadkowym ogrodzie, nawet starą gruszę. Zdecydowanie preferuje "dorosłe" narzędzia gardząc plastikowymi grabkami, mimo ich sporych rozmiarów.
Wierzę, że "grzebanie się w ziemi" jest pożytecznym zajęciem dla Małolata. Wiedza o przyrodzie i prawach nią rządzących wpada do głowy mimochodem. Dziecko czuje, że robi coś pożytecznego, potrzebnego. Oczywiście jest to też ruch na świeżym powietrzu - bardzo przydatny po zimowym, przymusowym siedzeniu w domu. Ćwiczymy koordynację ruchów (jak tu nie zadeptać tego, co sama przed chwilą pograbiłam, jak się obrócić czy wyminąć na wąskiej ścieżce) oraz wdrażamy do przestrzegania zasad bezpieczeństwa (grabie kładziemy zawsze "zębami" do dołu), ćwiczymy umiejętność sprzątania po sobie (po użyciu konewki postawić ją z powrotem w szklarni) i w ogóle samodzielność.
A gdy się nie ma ogrodu warto coś posadzić pod blokiem (w zeszłym roku sadziłyśmy z Hanią cynie i astry, które dostaliśmy od Dziadka i Babci)
Uwagi dla sadzących i siejących pod blokiem w RP (na podstawie doświadczeń własnych):
- konieczna jest wstępna lustracja i usunięcie ewentualnych szkieł czy innych niebezpiecznych elementów
- uwaga na psie odchody, papierosy i inne śmieci
- trzeba się liczyć z tym, że naszej pracy nikt nie doceni, a może nawet ktoś nam coś połamie, albo wykopie
- posadzić/posiać rzeczy, które dadzą sobie radę, gdy zostaną przydeptane, przejechane rowerem albo nadwątlone w inny sposób
- praktyczne są odmiany plenne, o szybkich przyrostach, sprawdzają się rozchodniki i rośliny płożące
- uodpornić się psychicznie na panów z kosiarką, którzy zostali wynajęci przez naszą własną spółdzielnię mieszkaniową do skoszenia trawy i koszą też wszystko dookoła
- po zakończeniu działań ogrodniczych porządnie, dwukrotnie umyć ręce
Po przeczytaniu powyższego zaczęłam sama trochę wątpić w angażowanie Hani do ogrodnictwa przyblokowego, ale realia są trudne, a idea szczytna. Może warto się jednak nie poddawać. Najlepiej jednak mieć do dyspozycji własny ogród...
P.S. Nie miałam okazji tego sprawdzić, ale sądzę, że można by znaleźć torebki z nasionami czy sadzonkami, które w za pomocą obrazków, w sposób przystępny dla Malucha, pokazują, co należy z nimi zrobić. Wtedy nie musimy tłumaczyć, tylko dziecko tłumaczy nam i bardzo jest zadowolone, że może udzielić instrukcji dorosłemu :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz