piątek, 22 grudnia 2017

W długie zimowe wieczory włączamy sobie muzykę. Bardzo rozmaitą. Zwykle zaczynam od jakiejś klasyki z chwalebną myślą, aby Młodym wdrukować jakie takie w niej obeznanie. A potem włączamy to, co nas zaintryguje tytułem, albo obrazkiem, skacząc z jednego rodzaju muzyki na inny. I tak trafiliśmy na muzykę Wojciecha Kilara do filmu "Smuga cienia".

Nie jest to może mój ulubiony utwór tego wyjątkowego Kompozytora, ale dobry na obecną porę, zwłaszcza, że dobrano do niego ciekawe ilustracje. Oglądaliśmy już całość kilka razy. Wyjaśniam, co widać na obrazkach, a muzyka sobie leci w tle. Młodzi sobie przy niej też trochę milczą, bo całość widocznie robi na nich wrażenie - wrażenie dotykania czegoś wielkiego, wspaniałego, nieogarnionego. Kosmosu po prostu! I przeczucia, że Ktoś to jednak musiał jakoś wymyślić i zaplanować, bo inaczej by się nie dało.
Miłego słuchania i oglądania w gronie rodziny i przyjaciół!




poniedziałek, 18 grudnia 2017

"Rysowanie" dźwiękiem i światłem


Poniżej odsłona kolejnego eksperymentu amerykańskiego nauczyciela-pasjonata. I tym razem kij od mopa się przydał, ale inaczej.


Należy wykonać konstrukcję ukazaną na poniższym zdjęciu.



 Potrzebne są:
- kij od mopa
- pudełko po kawie Ince
- delikatna gumka, np. z cienkiej gumowej rękawiczki lub prezerwatywy (balonik się nie sprawdził)
- wskaźnik laserowy
- niewielki ułamek płyty CD lub lusterka
- taśma klejąca lub izolacyjna, gumki recepturki
- jasna, jednolita w barwie ściana

 Wykonanie:
- z puszki po kawie wycinamy dno i za pomocą taśmy klejącej mocujemy na jego miejscu napiętą błonę gumową
- na błonie mocujemy kawałeczek płyty CD, stroną błyszcząca w stronę lasera tkwiącego na przeciwległym końcu mopa
- puszkę mocujemy do kija od mopa za pomocą taśmy klejącej
- laserowy wskaźnik mocujemy również na kiju, tylko na przeciwległym końcu. Światło z niej ma padać na błonkę.
- mówimy i śpiewamy do wnętrza puszki, błonka drga i drga również przymocowane do niej lustereczko. A pada przecież na nie skupiona wiązka światła! Wiązka ta jest odbijana przez lustereczko i światło z niej pada na ścianę. A całość drga i rysuje na ścianie zygzaki.
A jak drga?
Tak, jak jej zadamy i zaśpiewamy, można się wydzierać, popiskiwać, mruczeć, co Wam tam w duszy zagra, a zygzaczki świetlne na ścianie będą rozmaite.
 


Opis opisem, ale filmik ładnie pokazuje co i jak:



Ogląda się, jak najlepszą bajkę. No i od razu człowiek ma chęć chwycić za wiadro po farbie, worek na śmieci i kaszkę manną, żeby sobie zwizualizować dźwięk jeszcze inaczej. Ale u nas to innym razem, a na razie pochwalę się tylko kilkoma zdjęciami z wizualizacji dźwięku z użyciem kija do mopa:







Filmik nie wyszedł jakoś specjalnie udatnie i może być dla wrażliwych na dźwięki trudny do zniesienia, dlatego uwierzcie mi na słowo, że na naszej ścianie obrazki się ruszały:)




czwartek, 7 grudnia 2017

Post: matematyka+Święta+przyroda...

... stworzony z myślą o Bajdocji i jej wyzwaniu. Gdyby nie Ty, droga Bubo, nie wiedziałabym nawet, że można te trzy kwestie połączyć w całość. Można. Voila:


Wpis-podsumowanie w Bajdocji


Tata znalazł w sieci filmiki, w których amerykański nauczyciel-entuzjasta wykonuje z i dla Młodzieży bardzo ciekawe zabawy naukowe. Polecamy go Wam serdecznie, a poniżej pokazujemy, co zrobiliśmy w domu wg jego pomysłu.





Właściwie filmik pokazuje wszystko, co trzeba, można mieć nawet kulejący angielski:)


Gdzież nam tam do oryginału! Użyliśmy maku!

Na rozpostartym prześcieradle (niestety nie było chętnego do prasowania ze szkodą dla strony estetycznej przedsięwzięcia. No bo dlaczego ja? Ale Wy Drodzy Czytelnicy sobie wyprasujcie, zwłaszcza, że idą Święta...)
Wysypywaliśmy mak z butelki PET podwieszonej pod sufitem (w suficie tkwi hak - pamiątka po zasypianiu Jacka-niemowlaka w bujanym hamaczku).

Każde dziecko (oraz dorosły) miało okazję samodzielnie wypuścić butlę z makiem nad prześcieradło, toteż za każdym razem "rysunek" wychodził nieco inny. Można również manewrować długością i sposobem zaczepu sznurka (filmik!), na którym wisi butelka i w ten sposób otrzymywać coraz to nowe wzory.

Sposób zawieszenia u nas: kij od miotły okazał się elementem kluczowym


Zwą się one fachowo figurami Lissajous (czyt. lisazu, z francuskim akcentem:). Dżentelmen z tym nazwiskiem był francuskim matematykiem i odkrywcą/wynalazcą tych pięknych linii. Voila:








Eksperyment taki warto sobie zrobić właśnie w czasie (przed)świątecznym. Dodajmy, że przed sprzątaniem. Jeśli prześcieradło będzie czyściutkie, a podłoga uprzednio wytarta na mokro możecie zaryzykować użycie maku do wypieku paraświątecznego. My robimy placek z białek. Pierwowzór przepisu znalazłam na stronie pana Roberta Makłowicza, jako przepis na tort czekoladowy z białek. Białek mamy dużo, bo Młodzież często  jada kogle-mogle. Nazwa jest zbyt szumna, wychodzi dość płaski, choć puszysty i wilgotny placuszek, który jest jednakowoż bardzo smaczny i można go rozmaicie przystroić bitymi śmietanami, galaretkami, polewami i czym tam sobie chcecie. U nas znika sauté

Po oczywistych modyfikacjach przedstawiam Wam przepis na

 Tort makowy z białek 
80 g masła (rozpuścić, ostudzić)
80 g maku (można też zmielić orzeszki włoskie, albo dać jedno i drugie pół na pół)
7 białek (ubić na sztywno ze szczyptą soli)
1/2 szklanki cukru brązowego, kokosowego czy jakiego tam lubicie
1/2 szklanki mąki (pełnoziarnistej) 

Wszystkie składniki połączyć w misie, w której ubijaliśmy białka. Wlać na średnią, okrągłą blaszkę i piec ok. pół godziny w 175 stopniach

Wersja z samym makiem

Wersja makowo-orzechowa


Nie muszę Wam chyba pisać o licznych walorach smakowych, odżywczych, a nawet leczniczych ziaren makowych. Gwoli skromnego przypomnienia: zawierają witaminy A, D, E, C oraz sporo wapnia (a także żelazo, miedź, mangan, cynk, magnez, fosfor). Dzięki wysokiej zawartości błonnika korzystnie wpływają na pracę jelit, co przy świątecznym obżarstwie jest nader ważne. Prawie połowę makowego ziarenka stanowią "zdrowe" tłuszcze omega 6, ale o właściwościach oleju makowego musicie poczytać sobie gdzie indziej:)