czwartek, 27 lutego 2014

Dekoracje ścienne

Było już o podłogach, a zatem czas, aby  było też o ścianach.

We wspólnym pokoju Hani i Jurka na ścianach dominują konie. Młodszy Brat z trudem przebija się ze swoimi obrazkami z lokomotywami, Bobem Budowniczym, rybami czy pingwinami, z resztą chyba mu tak bardzo nie zależy, bo jak każdy Młodszy Brat uważa, że Starsza Siostra wie lepiej, co ma być na ścianach.



Zmontowaliśmy też dekorację ścienną dla Najmłodszego z pocztówek z Postcrossingu. W końcu niemowlęciu też się należy zmiana wystroju, żeby je stymulować, jak każą mądre książki.

Wykonanie dekoracji odbyło się nastepująco:
- zgromadzenie widokówek w jednym miejscu
- narysowanie projektu układów kartek (ołówkiem, czarno na białym)



- układanie pocztówek według rysunków
I teraz tak: Starsze dziecko może samo tworzyć wzór do ułożenia, młodsze układa wg wzoru. Jurek podawał mi kartki, które sam wybierał (ciągle podtykając mi tę z wulkanem, choć miała trochę kłopotliwy kształt) i układał w miejscach, które mu wskazywałam.  Zażyczył sobie też, żeby ułożyć choinkę, więc ułożyłam kartki "w jodełkę", ale jakoś zaniechałam wydłużenia im gałęzi...
- sklejenie kartek przezroczystą taśmą jeszcze na podłodze
- zawieszenie na ścianie
- intensywne podziwianie całości (Niemowlak nie mógł oderwać oczu, Jurek zaledwie zerknął)




To jeszcze jeden z powodów, dla których warto pobawić się Międzynarodową Wymianą Pocztówkową, choć ceny znaczków teraz bardziej bolesne dla portfela. Bardzo lubię przywozić pocztówki "na pamiątkę"
z różnych wyjazdów. Przydają się.

Z innych dekoracji przyrodniczych w naszym mieszkaniu:

"Głazy" w oszklonej półeczce z przegródkami

Muszle przyklejone klejem polimerowym do antyram

czwartek, 20 lutego 2014

Deża wi:)

I znowu kolejny kochany Młody Człowiek pochłonięty lekturą na moim tapczanie. Zajrzyjcie tutaj dla porównania:) 

Jacek czyta:) Tym razem coś z geografii Polski.

 A te kropki to kolejne déjà vu. Wszak Hania też już była chora na kropki, o czym pisałam, jakże dawno temu...:)

czwartek, 13 lutego 2014

Chodniczek matematyczny i wariacje na jego temat

Z książki "Matematyka dla naszych dzieci" Marka Pisarskiego zaczerpnęłam pomysł chodniczka matematycznego i zabawy z nim. Bawiłyśmy się z Hanią rozwijając jej talenta matematyczne, ale Jurek też chciał mieć swój chodniczek. No to wymyśliłam inne wersje, żeby go ucieszyć:)



Najpierw o chodniczku matematycznym w jego klasycznej formie: Nakleiłyśmy taśmę malarską papierową na podłogę. Krótko ćwiczyliśmy chodzenie po niej, jak po równoważni. Następnie Hania napisała na niej liczby od 1 do 20. Zasada zabawy jest taka: jedna z osób powinna wybrać liczbę od 1 do 20, ale nie ujawnia jej drugiej osobie. Ta druga ma ustalić, jaka to liczba. Zadaje zatem pytania typu: "Czy to więcej niż 6?", "Czy to mniej niż 3?" do momentu, aż rozwiąże zagadkę. Tata zrobił nam nawet do tego dodatkową pomoc - karteczki ze strzałkami, które położone na chodniczku ułatwiają stopniowe zawężanie ilości liczb (choć Autor sugeruje raczej zakrywanie karteczkami poszczególnych liczb, które osoba pytająca wyklucza stopniowo z całej puli).
Tak, czy siak w książce jest mnóstwo ciekawej treści na temat tej zabawy, a my odbyłyśmy kilka rund, zgadując na zmianę.Wygrywa ten, kto odgadnie tajną liczbę zadając mniej pytań niż przeciwnik.

Chodniczek kolorów
Na naklejonej na podłodze malarskiej taśmie papierowej malujemy mazakami kolorowe plamy (nadaliśmy im kształt koła odrysowując go od niemowlęcego gryzaczka).

Zadania dla małego dziecka (3-latka np.):
- połóż na każdej plamce mazak w kolorze, w jakim jest ta plamka.
- przyjrzyj się dokładnie mazakom i zamknij oczka, a potem otwórz i powiedz co się zmieniło (zamieniałam najpierw miejscami dwa sąsiadujące ze sobą mazaki, potem mazaki, które ze sobą nie sąsiadowały).
 A potem turlaliśmy mazakami po chodniczku. Gdy mazak zatrzymał się na jakimś kolorze trzeba było szybko powiedzieć nazwę przedmiotu, który ma taki kolor.



Chodniczek zwierzątek
Na taśmie malarskiej już przymocowanej do podłogi przyklejamy obrazki zwierząt.

Gra dla Starszaka: rzut 2 kostkami do gry. Po rzucie należy zsumować liczbę wyrzuconych oczek. Po kolei liczymy obrazki aż do tego, który ma numer odpowiadający wyrzuconej sumie. Należy teraz podać nazwę zwierzaka, a wtedy można sobie zdobyte punkty zapisać w tabeli. Jeśli wiemy, co zjada zwierz (czy jest roślino-, mięso- czy wszystkożerny) dopisujemy sobie jeszcze 5 punktów dodatkowo. I teraz kolej przeciwnika:) Wygrywa ten, kto zdobędzie więcej punktów.

Zadania dla Mniejszego: Pokaż zwierzątko, które ma: futerko, skrzydełka, płetwy, długie uszy, kolorowy ogon itd... Pokaż zwierzątko, którego nazwa zaczyna się na literkę m, w, k...

Gra dla dwóch osób ćwiczących liczenie: Przeciwnicy ustawiają swoje pionki (u nas lalki Lego) po przeciwnych stronach taśmy i na zmianę rzucają kostką przesuwając się o tyle pól, ile wypadnie na kostce. Gdy spotkają się na tym samym zwierzaku - remis. Gdy się miną - wygrywa ten, który przeszedł dłuższy dystans.  Pomaga to, że każde pole ma inny obrazek, gdyż ułatwia rozmowę o grze ("Jurek stał na wilku! Oszukuje!"). Zapewne na chodniczku kolorów też by się dało w to grać, ale nie próbowaliśmy.


W ten sposób podłogę w domu obkleiliśmy taśmą malarską:)

Chodniczek literek
Ta zabawa pozostała na razie w sferze pomysłów, bo wymaga pisania po podłodze, a do tego nie dojrzałam. Zaczekamy z tą wersją do pory roku, w której będzie można swobodnie zabawiać się kredą na asfalcie.
Rysujemy chodniczek literkowy (alfabet, jedna literka pod drugą, w pionie), a potem dopisujemy wyrazy do literek tworząc w ten sposób krzyżówkę. Mogą to być wyrazy zaczynające się na daną literkę, albo literka może być w środku wyrazu. Można ustalić, że wpisujemy tylko rzeczowniki, albo tylko bezokoliczniki, albo tylko imiona, czy cokolwiek, co sobie wymyślimy.

PS. Serdecznie dziękuję Autorkom blogów Bajdocja i MAMAtyka za natchnienie do intensywniejszego zajęcia się matematyką. Różnie nam to wychodzi, ale jednak COŚ się u nas w tej materii dzieje (z przerwami na chorowanie)

niedziela, 2 lutego 2014

Salon piękności "Perełka"

Hania założyła w naszej łazience salon piękności. Dałam się uczesać, posmarować sobie usta pomadką ochronną, pomalowałam sobie rzęsy bez lusterka... Posmarowano mnie też kremem i wyperfumowano. Dostałam odręcznie wykonaną wizytówkę reklamującą salon, a na drzwiach łazienkowych widnieje szyld.




Hania tak się zabawiała z ulubioną koleżanką i przeniosła tę rozrywkę na nasz grunt.
Postanowiłam wesprzeć Dziecko w działalności kosmetycznej i wyszukałam w sieci przepisy na proste naturalne kosmetyki, które można wykonać i stosować w domu.
Julka - zapraszamy Cię teraz z wizytą do Hani - tym razem możecie na mamusi i sobie przetestować  następujące kosmetyki:

Maseczka łagodząca z płatków owsianych - łagodzi podrażnienia, alergie, poparzenia słoneczne oraz stany zapalne skóry.
- zmielić płatki owsiane (dobra, zmielę)
- zalać ciepłą wodą i wymieszać, aby uzyskać papkę wygodną do nałożenia na twarz
- nałożyć na 15 minut
- zmyć letnią wodą.
Tej maseczki można także użyć jako pasty do mycia twarzy.
 (Przepis ze  Skin Philosophy)

Tonik z cytryny (źródło: Kosmetoholizm niezawodowy:)
- 4 łyżki naparu z rumianku
- 1 łyżka soku z cytryny
albo
- woda
- sok z cytryny
wymieszać w proporcji 4:1

Tym każę się wysmarować po zażyciu maseczki owsianej:)

Kąpiel do paznokci (ten i inne przepisy na Zwierciadlo.pl)
- oliwa (pół szklanki) - lekko podgrzać
- sok z połowy cytryny
Wymieszać i moczyć w mieszance paznokcie przez kwadrans

Przepis, z którym poczekamy na lato: Owocowy błyszczyk do ust

Planuję wręczyć dziewczynom przepisy, a potrzebne składniki umieścić na stole w kuchni. Niech sobie  poćwiczą czytanie ze zrozumieniem i działanie wg instrukcji.
Zdjęć nie będzie - w końcu w salonie piękności mam się relaksować, a nie biegać z aparatem:)

PS. Jednak szkoda, że nie fotografowałam. Widok wszystkich buź upapranych w płatkach owsianych - niezapomniany:))))))