piątek, 30 września 2011

Owady i inne robale

Gdy nadejdą pierwsze jesienne przymrozki wszystkie dorosłe owady, które nie zabezpieczyły się przed zimnem zapadając w letarg pod ciepłymi liśćmi - zginą. Już teraz coraz częściej można zobaczyć je martwe. Jest to okazja do tego, aby wziąć owada bez obawy do ręki - dotknąć skrzydełek (z motylego skrzydła bardzo łatwo zetrzeć palcem barwne wzory), "futrzanego" ciałka trzmiela, przyjrzeć się groźnej osie,  policzyć odnóża muchy...


Kwestia odnóży jest pomocna do stwierdzenia, czy aby na pewno mamy do czynienia z owadem. Owady mają 3 pary odnóży, a zatem 6 sztuk. Pająki mają 4 pary odnóży czyli w sumie 8, zaś wije o wiele więcej, choć raczej nie sto.

W Bazgroszycie trafiłam na ciekawą malowankę: pokazuje cykl rozwojowy motyla i ćwiczy motorykę rączki. Spróbujcie!

Obserwacja martwego owada to też okazja do rozmowy o przemijaniu i odchodzeniu. O wiele przyjemniej ogląda się żywe owady, ale gdy bzyczą i latają nie można im się dobrze przyjrzeć. Kilka pięknych okazów udało nam się jednak spotkać w ogródku Babci i Dziadka. Poniżej te, które sfotografowałam u schyłku lata.

 Rusałka pokrzywnik

Listkowiec cytryniec

Dostojka malinowiec
 
Pasikonik zielony
Coś zaatakowało tego pluskwiaka i złożyło na nim jajeczka. Ale co?

 Sporo stworów siedziało na krzakach malin:

Pająk tygrzyk oczywiście nie jest owadem - wystarczy policzyć mu nogi....





Hania widząc mamę ciągle z aparatem sama zapragnęła robić zdjęcia. I robiła. To dobrze - dokumentowanie obserwacji to jedna z ważniejszych umiejętności przyrodnika. O tym, że aparat Hani raz wypadł z ręki Tacie nie powiemy. Przeczyta sobie w Internecie :)

poniedziałek, 26 września 2011

Ściana

Jeśli macie w okolicy dwukolorową ścianę z barwami kontrastującymi ze sobą (jasną i ciemną) - skorzystajcie z ostatnich podrygów słonecznych i wybierzcie się na jej dotykanie. Ciemna nagrzewa się mocniej, jasna słabiej. Podczas gdy ciemna jest naprawdę gorąca, jasna zaledwie ciepława. Dzieje się tak, ponieważ ciemne barwy pochłaniają promieniowanie słoneczne silniej, jasne - o wiele słabiej. Większa część  światła słonecznego zostaje przez nie odbita.



 Jest to okazja do rozmowy i zadania Maluchowi np. takich pytań:
- dlaczego latem lepiej ubierać się w jasne kolory?
- które zwierzęta są białe i dlaczego?
- dlaczego niedźwiedź polarny jest biały? Przecież on raczej chciałby się zagrzać, skoro żyje wśród śniegów i lodu?
Takim mniej więcej torem poszła nasza rozmowa z Hanią. U Szanownych Czytelników może to być inaczej. Gdy jednak dojdziecie do tematu niedźwiedzia polarnego warto wiedzieć, że jego skóra jest w rzeczywistości czarna, zaś włosy to przezroczyste rureczki (nie białe! to tylko złudzenie!). Taka powłoka wspaniale go grzeje. Umożliwia przy okazji kamuflaż - to bardzo ładne, nowe słowo do wyjaśnienia dziecku, najlepiej na przykładach.
Na koniec dobre pytanie, które przyszło do głowy Tacie:
- dlaczego Murzyni są czarni?

wtorek, 20 września 2011

Trochę florystyki

Sezon jabłkowy w pełni. Oczywiście najlepiej jest jeść jabłka w rozmaitej postaci, ale można je też wykorzystać tak:


- przekroić na pół i połówki nakłuć widelcem

 

- w czasie spaceru zebrać rozmaite rośliny. Hania ścinała je nożyczkami. W trakcie zbierania mówiłam co jak się nazywa (o ile nazwę znałam). Bardzo dobre okazały się nawłocie (choć to nie nasz gatunek rodzimy) i trzciny (polecamy trawy ze względu na sztywne łodygi). Następnie ogołociłyśmy ogródek Babci z cynii i aksamitek.
 


- powbijać rośliny w jabłko (dziurki wcześniej wykonane widelcem to ułatwią)




Mamy teraz piękną dekorację na stół własnoręcznie wykonaną przez dziecko.

Babcia dała Hani koszyki na stroiki. Na buzi uśmiech nr 5.

Bardzo mnie ucieszył fakt, ze Hania sama pomyślała o tym, żeby posprzątać po wykonaniu dekoracji.



WAŻNE UWAGI:
- dziecko używa nożyczek i widelca pod kontrolą dorosłego, mniejsze dziecko można w tym bardziej lub mniej wyręczyć
- trawy miewają liście z ostrą krawędzią, która może skaleczyć
- do słodkich jabłek przylatują osy
- trwałość stroika jest niewielka, ale przecież zawsze można zrobić następny, a ileż przy tym miłej pracy...

piątek, 9 września 2011

Wycieczka tematyczna

Niewiele pamiętam z wycieczek, na które Rodzice zabierali mnie, gdy byłam małą dziewczynką. Z czasem intensywne wrażenia wymieszały sie ze sobą, zlały... Nie znaczy to oczywiście, że nie warto zabierać Malucha na wycieczkę. Warto! Pomyślałam tylko, że może jeśli jest to wycieczka poświęcona jakiemuś tematowi, do którego stale się wraca, to może i wrażenia z niej utrwalają się lepiej? Pożyjemy, zobaczymy...

Gdy pogoda dopisała wybrałyśmy się na wycieczkę hydrologiczną :).

Wcześniej nie przewidziałam, że trasa naszego spaceru będzie wiodła przez miejsca związane z wodą. Zobaczyliśmy starą pompę (niestety nieczynną), zabytkową, średniowieczną studnię, fontannę i pomnik św. Jana Nepomucena (patron tonących i powodzian). Przy okazji Hania zainteresowała się hydrantem i kratką odpływową na ulicy. Na takiej wycieczce można by jeszcze zahaczyć o oczyszczalnię ścieków, pijalnię wód mineralnychśluzę, basen kąpielowy (owszem, byłyśmy!), kanały i mosty, wszystko, co w naszej miejscowości z wodą się wiąże. Właściwie całe nasze życie jest bardzo związane z wodą i  jest to najłatwiejszy chyba temat wycieczki. Każdy z tych obiektów jest okazją do rozmowy o jego przeznaczeniu, historii, wyglądzie...  Wszystkie zdjęcia robiłam w Strzegomiu - pięknym i starym miasteczku na Dolnym Śląsku - jest tam co zwiedzać:)

Gdy zawieje wiatr można  zostać polanym przez wodę z fontanny


Przy średniowiecznej studni. W tle nie mniej średniowieczny kościół św. Barbary


A tak wygląda studnia w środku


Przy pompie (szkoda, że nie można podejść bliżej)

piątek, 2 września 2011

Ostrzeżenie

Hania namówiła Babcię na zakup konika "Made in China", do którego załącznikiem były kolorowe cukiereczki.


Na odwrocie ulotki załączonej do konika był taki oto skład: "cukier, syrop glukozowy, skrobia modyfikowana, kwasek cytrynowy, dwutlenek tytanu, sztuczne aromaty i sztuczne barwniki: E-102, E-110, E-129, może mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci".

 Pierwszy raz spotkałam producenta, który zechciał poinformować, że częstuje dziecko trucizną. Uczynił to niestety bardzo małym druczkiem (dziecko jest jeszcze nieczytające, a Babcia była bez okularów) i na odwrocie ulotki, którą niewiele osób w ogóle przeczyta. Zanim zagłębiłam się w lekturę, Młoda połknęła wszystkie cukierki.

Mimo licznych postanowień nie udało mi się nigdy zabrać ze sobą na zakupy listy rozmaitych szkodliwych substancji typu "E-...", chociaż generalnie staram się ich unikać, jak mogę. Nie wszystkie "E-..." to trucizny.  Tuż za rogiem już czają się na nas jeszcze produkty z GMO. Znalazłam ciekawego bloga o GMO - polecam dla zainteresowanych: Transgeniczne Organizmy