wtorek, 27 października 2015

Drugie życie naszej pralki

Pralka służyła nam dzielnie przez 11 lat. Ostatnimi czasy prała codziennie (trójka Dziatwy potrafi ją wypełnić!). Poległa i kupiliśmy nową. Co zrobić ze starą? Oddać do elektrośmieci, owszem. Ale my ją rozczłonkowaliśmy sami. Dzieci nolens volens brały w tym udział.

Najpierw trzeba było pralkę rozebrać na czynniki pierwsze, zajrzeć do środka i rozebrać. Cóż to za ciekawa zabawa, a i pobrudzić się można!



Części metalowe pralki oddaliśmy na złom, a kwoty ze złomu są u nas tradycyjnie przeznaczane na zabawki.

Plastiki wrzuciliśmy do pojemnika na śmieci-tworzywa sztuczne.

Z bębna do pralki Tatuś wykonał klosz do lampy i lampa industrialna wisi juz w altance w ogrodzie Dziadków. Wielu wystawia takie dzieła na sprzedaż, ale my się jakoś nie zebraliśmy. Za natchnienie do wykonania lampy dziękujemy Autorce bloga Ekomania, która podsunęła nam wiele pomysłów na to, co z bębnem pralkowym można zrobić.



Bardzo przydatne okazały się pralkowe drzwiczki.
Dzięki nim mamy sporą szklaną misę na owoce, która bardzo nam się przydaje.



Zaś plastikowa ramka z drzwiczek posłużyła jako podstawa do wykonania wieńca (iglaki, bukszpan, hortensja, miechunki) - w sam raz na Wszystkich Świętych.




Z pralki mamy też piękny miedziany drucik o wielu zastosowaniach w gospodarstwie domowym:)


środa, 21 października 2015

Radosna twórczość dyniowa

Kolejny już rok opływamy w dynie i należy spożytkować ich miąższ w sposób jadalny. Jasne, że przynajmniej niektóre z potraw, które stworzyłam w tym roku można by zjeść i bez dyni, ale z dynią są zdrowsze:) I smaczniejsze oczywiście. 

Placki dyniowo-paprykowe, a la ziemniaczane (na słono)

Zetrzeć na dużych oczkach tarki dynię, paprykę czerwoną (bez skórki, miąższem w kierunku tarki), cebulę, dodać ze 2 jajka i trochę mąki, tak aby surowa papka do złudzenia przypominała tę na ziemniaczane. Dodać pieprz ziołowy i sól (dosypałam jeszcze suszonej pokrzywy startej na proszek). Smażyć z obu stron na oleju. Podawać z sosem pomidorowym lub najlepszym ketchupem.



Zapiekany ryż z dynią (na słodko)
Mus dyniowy zadać cukrem i sokiem z pomarańczy lub cytryny (można dodać tez skórki, ale ostrożnie). Można wręcz posłużyć się gotowcem dyniowym. W żaroodpornym naczyniu ułożyć warstwami ryż  i dynię, od czasu do czasu upychając między warstwy wiórki masła. Posypać tym, co lubicie - u nas sezam. Zapiec symbolicznie - aby masełko się stopiło, a całość była gorąca. Polewać jogurtem naturalnym lub śmietanką z cynamonem.


Niektórzy wyjadali u nas wierzch potrawy


Smoothie jarmużowo-bananowo-dyniowe
Chodzi o to, żeby zjeść te składniki i żeby to było smaczne. W oryginale każą zmiksować jarmuż z bananem na surowo podlewając wodą źródlaną - poznaliśmy ten błyskotliwy przepis na Wrocławskim Festiwalu Zdrowia. W naszej wersji dynia i jarmuż zostały poddane obróbce termicznej, bo akurat mieliśmy je zamrożone. Banan wszedł surowy i było go dużo. To uratowało smak całości, Jacek bardzo jadł, ale on jest młody i się nie zna na smakach. Dla fanatyków zdrowego odżywiania. 


Makaron rustykalny
Tak go nazwałam, bo trudno o bardziej banalne składniki, ale całość okazała się tak smakowita, że grzech zapomnieć. Otóż: makaron trzeba ugotować, a w osobnym rondlu na oleju zeszklić sporo cebuli z boczkiem wędzonym, dodać pokrojoną w kostkę paprykę - też sporo, na koniec dorzucić dynię, gdyż ona podda się temperaturze najszybciej. Aha, nie zapomnijcie o czosnku i natce pietruszki.

Makaron był w kształcie zwierzątek. Niestety po ugotowaniu forma ich się wypaczyła i nie można było poznać, jakież to zwierzątko pożeramy wraz z dynią i innymi miłymi składnikami.


Zupa dyniowo-pokrzywowa
Dynię pokrojoną w kostkę rozprażmy z cebulą i czosnkiem. Do tego składu dorzucamy zamrożone kostki surowego soku z pokrzywy, którzy przyrządzaliśmy wiosną. Doprawiamy wg uznania solą,  pieprzem. Podajemy z grzankami i kleksem śmietany lub jogurtu naturalnego.




Wołowina w sosie dyniowym

Kupujemy w biedronie steki minutowe. Kroję je w paseczki i wrzucam do szybkowara. Do tego cebula, dynia pokrojona w kostkę, czerwona papryka, liść laurowy, ziele angielskie. Podlać wodą. Gotować ok. pół godziny w pozycji 2. Po tym czasie mięso stanie się miękkie, a warzywa tak bardzo miękkie, że po zamieszaniu łyżką utworzą smakowity sosik, którego nie trzeba zagęszczać mąką. Wtedy solimy, pieprzymy i doprawiamy tym, co jeszcze lubimy do wołowiny. Podawać z kaszą i natką. No i z kiszonym ogóreczkiem najlepiej.


piątek, 16 października 2015

Nasiona i owoce drzew - filmik i sposoby ich poznawania

Niełatwo go było nakręcić, bo nastał koniec sezonu nasienno-owocowego, pogoda na spacery spsiała, a Hania była ostatnio bardzo zajęta poznawaniem tajników gam molowych. Ale jest. Może nie błyskotliwy, ale do obejrzenia i swój cel poznawczy ma. I dla przygotowujących filmik, i dla oglądaczy. Tzn. mam taką nadzieję:)

Natchnieniem do realizacji nagrania był dla nas wpis w "Babel School in Taiwan", gdzie mają zajmujące sposoby i fantastyczne realia do poznawania nasion i owoców.

Uwagi wstępne:
To był nasz pierwszy raz.
Wiemy, że film jest nieostry, bo nie robię zwykle filmików kamerą naszym "ambitnym" sprzętem i nie umiem z nim fachowo postępować. Z resztą nie wiem, czy możliwości tego sprzętu nie przekraczają naszych ambicji realizatorskich.
Możliwe, że film z udziałem trzecioklasistki powinien zawierać więcej informacji. Rozmawiałyśmy jednak o drzewach w czasie zbioru, przed i po filmie, a gdybyśmy wszystkie te dane chciały umieścić w filmiku wyszedłby nieznośny tasiemiec.
Wiemy, że orzech włoski mógłby wygladać lepiej, ale te u nas właśnie takie już są, na dodatek zbiór nastąpił przy 2 stopniach Celsjusza w plusie, przy drobnej mżawce.
Na filmie Jacek zaryczał w finale, bo mu się skończyły chrupki kukurydziane, którymi był zajęty na czas filmowania. 



Po lekturze rozmaitej literatury, stwierdziłam, że większość naszych roślin podblokowych to gatunki pochodzące z Ameryki Północnej i Azji, zaś ligustr i śnieguliczka, ogólnie rzecz biorąc trujące (tzn. śnieguliczka na pewno, zaś ligustr może być i leczniczy, zależnie od dawki), są żywopłotem w jurkowym przedszkolu. Świetnie ktoś to wymyślił, że przedszkolakom posadził te gatunki z ładnymi jagódkami na krzakach....

Najpierw  Hania miała przyporządkować karteczki z napisami do owoców i nasion, zrobiła to mimochodem przy okazji przygotowań do filmiku.
Potem (w ramach próby) ustaliłyśmy co jest owocem, a co nasionem, i że nasiona zwykle tkwią w środku (są wyjątki, np. truskawka)

A dla Jurka, gdy wrócił z przedszkola, wymyśliłam jeszcze takie zadanie: trzeba tu połączyć w pary pasujące do siebie części roślin. Dał radę:)




Idealnie by było dopasować do nasion i owoców również liście. Hani nawet właśnie teraz polecono w szkole wykonać zielnik z liści drzew. Jednak już na to ćwiczenie nie miałam czasu ani energii.

Można się też bawić w grupowanie nasion i owoców przyjmując różne kryteria, np. jadalne i niejadalne, a nawet jadalne warunkowo (jarzębina po przemrożeniu), suche i mokre, twarde i miękkie itpd. Warto zwrócić uwagę na rolę skrzydełek przy nasionach, kolczastych łupin, haczyków w nasionach łopianu ("rzepy") i w ogóle funkcje owocu - dlaczego bywa słodki, soczysty i kolorowy. Starsze dziecko mogłoby samo spróbować określić kryterium podziału, choć pamiętam z praktyki szkolnej, ze nawet starsi uczniowie mają z tym problemy.

I wreszcie: są takie owoce, w których nie można zlokalizować nasion, np. banany, ananasy a czasem i mandarynki... Ale to już zadanie dla dociekliwych:)

Starsze dzieci mogłyby również poznać terminy "nagonasienne" i "okrytonasienne". Ja jeszcze je utajniłam, czasem gadam o tym na spacerze, gdy znajdujemy szyszki, ale jeszcze się chyba moim nie utrwaliło.

Na deser zadanie, które nie doczekało się realizacji, ale bardzo mnie kusi: Które nasiona preferuje nasz chomik? Na razie wiemy, że bardzo lubi orzechy włoskie. Może jeszcze uda nam się ten test, bo pogoda znowu pięknieje i okazja do nowych zbiorów będzie.

I jeszcze zadanie finałowe (dla Hani i Jurka):


Jakie nasiona i owoce rozpoznajecie? Ile gatunków jest tu widocznych? Co można zjeść?

sobota, 10 października 2015

Memo dźwiękowe

W naszym domu mamy memo dźwiękowe wirtualne i realne. Wirtualne wymyślił nasz Tata i każdy Czytelnik tego bloga może je sobie pobrać za darmo, jeśli ma sprzęt z Androidem. Memory w realu wykonaliśmy ja i Jurek dla ogółu rodziny, a przy okazji wynalezione zostały i inne jego zastosowania.





Do wykonania memory dźwiękowego użyliśmy:
- 10 jednakowych plastikowych opakowań z jaj niespodzianek (można użyć i innych pojemników, byle jednakowych). Były ponumerowane od 1 do 10 po poprzedniej zabawie, ale to się przydało.
- orzechów laskowych
- ziaren ryżu
- płatków kukurydzianych
- nasion grochu łuskanego
- kaszy manny

Najpierw wyjaśniłam Jurkowi co będziemy robić i co nam jest mniej więcej do tego potrzebne.

Potem wyjęliśmy z szafek rozmaite organiczne wypełniacze: nasiona i kasze. Jest to okazja do tego, żeby umiejętnie rozmawiając z dzieckiem przekonać się, które nazwy dziecko faktycznie zna.

Następnie wybraliśmy te rzeczy, które umieścimy w pudełeczkach. Trzeba było coś wybrać, bo nie wszystko się nadawało, np. orzechy włoskie się nie mieściły. Można by było jeszcze poprosić dziecko, żeby ułożyło kasze i ziarna w porządku: od najdrobniejszych po najgrubsze, a to przegapiłam.

Wrzuciliśmy wybrane ziarenka (trzeba zwrócić uwagę, by ilości w obu pudełkach były zbliżone), wymieszaliśmy pudełka i zaczęliśmy testować się nawzajem (a potem i innych członków rodziny). Okazało się, że ryż brzmi dość podobnie do płatków kukurydzianych i to było fajne, choć wyszło przez przypadek - trzeba się było dobrze wsłuchać, żeby je rozróżnić.

Przy okazji Jurek powtórzył sobie cyferki od 1 do 10. Zrobiliśmy na papierze ściągę z par (z informacją, które dwie liczby zawierają to samo) i potem, gdy testowaliśmy Hanię, nie trzeba było otwierać pudełek tylko można było zajrzeć do ściągi.

Mieliśmy 5 par, a zatem dość szybko nauczyliśmy się, co jak brzmi. A wtedy zabawialiśmy się w zgadywanie, co jest w pudełku, już bez szukania par. Za to ćwiczyć tu można nazewnictwo. Jeśli chcecie - po angielsku! Lub w innym języku...

Mam jeszcze pomysł na kolejny wariant - ten sam rodzaj ziaren wrzucić do pojemników z różnych materiałów: szkła, plastiku, drewna, metalu, tkaniny. Można by, nie pokazując pojemnika Dziecku, pytać o to, z czego zrobiony jest pojemnik. Można też spróbować ekstremalnej wersji memo, gdy pary pudełek zawierających te same ziarna wykonane są z różnych materiałów. Jednak jeszcze nie wpadłam na to, jak te pudełka wykonać/pozyskać, żeby były nieprzezroczyste i jednakowe z wyglądu.

A poniżej memory autorstwa Taty, dla tych, którzy chcą kształcić wrażliwość muzyczną dziecka lub swoją z użyciem Androida i za free (do pobrania TUTAJ) :


Tak wygląda strona startowa...
...a tak - stronka, z której wybrać można poziom gry


Jest tu więcej par dźwięków (w wersji najtrudniejszej 10 par), a przy tym są to dźwięki nie byle jakie:
 - jest wersja z instrumentami muzycznymi (można się pokusić o ich rozpoznanie, jeden z instrumentów to klarnet, na którym zagrała kilka dźwieków nasza Córka)
- jest wersja z odgłosami zwierząt
- jest wersja z samymi głosami ptaków
- i bonus: memo z wibracjami. Są bardzo słabo słyszalne, ale za to dobrze wyczuwalne dotykiem. Aktywizujemy tu zatem jeszcze jeden zmysł.

Myślę, że całość nada się również dla dzieci niewidomych i niedowidzących.




środa, 7 października 2015

Twaróg - produkcja własna

Zrobiliśmy twarożek według wskazań Dziadka. Potem zrobiłam drugi - z kminkiem i solą, a potem z rodzynkami, skórką z cytryny i miodem. Nowe pomysły twarogowe nadchodzą:)

Receptura ogólna:
1 litr kefiru (my robimy z pomocą grzybków tybetańskich z mleka 3,2%)
0,5 litra mleka - zagotować
Wrzące mleko wlać do kefiru. Zamieszać. Powinien zacząć pojawiać się skrzep. Dobrze jest trochę jeszcze poogrzewać skrzep na małym ogniu (zwłaszcza, jeśli kefir był bardzo zimny) - wtedy skrzep staje się "lepszy", tzn. jego grudki robią się większe, serwatka bardzo łatwo się oddziela.
 
Tak wygląda powstający skrzep - można zacząć cedzić.
Teraz do sitka wkładamy gazę albo pieluszkę tetrową, albo ściereczkę lnianą czy coś w tym rodzaju i odcedzamy. Rzecz cała dzieje się powoli, a przynajmniej powinna. Niecierpliwa Młodzież nie mogąc się doczekać efektu zmotywowała mnie do brutalnego odciśnięcia serwatki i natychmiastowego wyłożenia na talerz, żeby jak najszybciej spróbować (ser był jeszcze ciepły). Z trudem powstrzymali się na chwilę, żebym mogła zrobić zdjęcie.

Tak powstał...



... twaróg z kminkiem: do skrzepu dodaliśmy soli i kminku (w ilości "na oko"). Kminek jest ciężki, więc osiadł na dnie sitka przy odcedzaniu i w efekcie znajdował się głównie na powierzchni twarogu. Na temat kminku zdania są u nas podzielone: jedni lubią, inni nie, więc doszło do gorszących scen wydłubywania ze środka, żeby nie zjeść kminku, oraz jednoczesnego zdrapywania z góry warstwy kminkowej, żeby właśnie szczególnie kminek zjeść.


... twaróg z rodzynkami, skórką z cytryny i miodem. Skórkę z połowy wyszorowanej cytryny starłam na małych oczkach tarki, a miód (ciekły) dodałam na samym końcu, gdy już ser był chłodniejszy, żeby nie niszczyć wartościowych składników miodu wysoką temperaturą.




Po produkcji twarogu pozostaje serwatka. Rozmaite źródła podają, że to właśnie ona, a nie biały serek, zawiera najwięcej wartościowych składników - sporo wapnia i innych soli mineralnych.


Świeża serwatka.  Można w niej obserwować sedymentację - z czasem resztki ściętych białek osiadają na dnie, a płyn staje się niemal klarowny i intensywniej żółty.

Niestety nam nie smakuje, choć zaleca się picie. Można też podawać ją zwierzętom, podlewać nią rośliny domowe czy ogrodowe. My wybraliśmy wariant gotowania w niej ziemniaków - mamy złudzenie, że może coś z roztworu wniknie do ziemniaków, a nie odwrotnie. Jak jest naprawdę?
Tak czy siak, nasz dwulatek, otwarty na nowe smaki - wypija i serwatkę na świeżo, i serwatkę po gotowaniu ziemniaków:))))
P.S. Do ziemniaków nadała się serwatka po twarogu z kminkiem - ta po wersji cytrynowej zmieniła ziemniaki w coś, co z trudem zjedliśmy, a na dodatek gotowały się 2 razy dłużej pozostając dość twarde. Jeśli chcecie - poeksperymentujcie - obecnie stawiam na podlewanie roślin i to tych na balkonie.


Czynności, które powierzyłam Dzieciom przy produkcji sera:
- odmierzanie pół litra mleka
- dosypywanie dodatków
- przygotowanie rzeczy potrzebnych do cedzenia (sitko, pieluszka, miska, łyżka albo i dwie)
- mieszanie skrzepu (Uwaga! Garnek jeszcze gorący!)
- DEGUSTACJA