poniedziałek, 30 maja 2011

Nad kałużą

Chciałoby się napisać "nad morzem", albo przynajmniej "nad jeziorem" lub "nad stawem". W mieście ma się jednak do dyspozycji kałużę. Szczęśliwie miasto leży nad rzeką i to nie byle jaką. O tym, co zaobserwowałyśmy nad rzeką będzie zatem innym razem...


Kałużnicze obserwacje przyrodnicze:


W kałuży kapią się ptaki i piją z niej wodę - warto zwrócić uwagę na gołębie - one piją inaczej niż pozostałe ptaki - tak jakby ciągnęły wodę przez słomkę. Inne ptaki nabierają wody do dziobka i odchylają głowę do tyłu, a ta spływa im do gardła.



Można też zaobserwować, jak kropelki wody spływają po piórach nie zamaczając ich. Wydzielina gruczołu kuprowego natłuszcza piórka i sprawia, że nie nasiąkają wodą. Ptaki rozsmarowują wydzielinę tego gruczołu systematycznie przeczesując pióra dziobem.

Nie wszystkie pyłki niesione przez wiatr trafiają do kwiatów. Część z nich ląduje w kałuży. Wiosną na obrzeżach wielu kałuż można zauważyć osad z pyłków rozmaitych roślin wiatropylnych.



Gdy wieje wiatr na powierzchni kałuży można obserwować zmarszczki, takie mini-fale. W ten sam sposób powstają fale na morzu, tylko wiatr wieje tam o wiele mocniej.

Wiatr popycha też różne obiekty, które spadną do kałuży: listki, piórka, patyczki, pergaminowe skrawki brzozowej kory, nasiona mniszka... Można wyręczyć wiatr i dmuchać samodzielnie. Zabawa jest udana, gdy do dmuchania staje dwóch zawodników i dmuchają np. na piórko z dwóch przeciwnych brzegów kałuży lub z tego samego brzegu na 2 różne piórka (wyścigi!).



W kałuży toną też rozmaite bezkręgowce, jeśli ich wcześniej nie uratujemy. Uratowanie tonącej pszczoły, przez podsunięcie jej patyczka, może być powodem do dumy. Dżdżownica na dnie kałuży do uratowania się już nie nadaje, ale może być impulsem do rozmowy o tym, że zwierzę to potrzebuje powietrza do oddychania tak jak człowiek, zaś ryba przeciwnie - ma problem z oddychaniem poza wodą.

Wybierzcie do obserwacji kałuże z dala od ruchliwych dróg, najlepiej w parku lub przy skwerze. Warto rzucić okiem, czy nie ma w niej szkieł, niedopałków i innych niesympatycznych rzeczy.

Na koniec ważne pytanie do rozważenia: gdzie jest kałuża, w której tak świetnie bawiliśmy się wczoraj? Zniknęła?

Przypomniał mi się też wiersz:

"Już od rana na podwórzu
wśród patyków i wśród liści
przycupnęli nad kałużą
pracowici kałużyści.
Wygrzebują brud z kałuży,
niech kałuża będzie czysta!
Pełne ręce ma roboty
każdy dobry kałużysta!"
                                   Danuta Wawiłow "Kałużyści"

Po operacji "kałuża" ubranko do pralki, dziecko do wanny. Miłej zabawy!!!

czwartek, 26 maja 2011

Choroby brudnych rąk a przekąski na placu zabaw



 Każdy słyszał o "chorobach brudnych rąk". Przebywanie na dziecięcym placu zabaw sprzyja jednak zapominaniu o ich istnieniu. Hania jest częstowana rozmaitymi smakołykami, których nigdy nie odmawia :) Staram się nie myśleć o salmonelli, wirusowym zapaleniu wątroby, pasożytach, wymiotach, gorączkach i innych atrakcjach, których może się nabawić moje dziecko. Niestety mam fobię, nic na to nie poradzę. Nie wierzę nawet w wycieranie rąk mokrą chusteczką.

Poniżej lista smakołyków, które w moim odczuciu nadają się na plac zabaw. Ręce nie dotykają tego, co znajdzie się w buzi. Może ktoś jeszcze coś innego zaproponuje?
Uwaga! To niekoniecznie są tzw. zdrowe przekąski, to są przekąski pozwalające uniknąć chorób brudnych rąk:

- banany
- lizaki (wada: rujnują zęby, lizaki z witaminami kupujemy w pobliskiej aptece)
- lody na patyku (wada: trzeba szybko zjeść, bo lubią spadać na kolana)
- serek homogenizowany "do kieszonki" (trzeba zjeść do 4 godzin po wyjęciu z lodówki). Na razie trafiłyśmy tylko na serek firmy Bakoma.
- koreczki owocowe (raczej dla starszych maluchów, bo patyczek jest ostry, wada: trzeba mieć chwilę czasu, aby je przygotować -  na wykałaczkę nabić owoce, które ma się pod ręką, również suszone). W wersji uproszczonej pokroić i/lub umyć owoce i warzywa i załączyć wykałaczki.

- cukierek, który bezpośrednio z papierka wkładamy do buzi (Uwaga: bieganie z cukierkiem w buzi stwarza niebezpieczeństwo zadławienia)
- jogurt, jeśli weźmiemy z domu łyżeczkę, a dziecko znajdzie czas, aby go w spokoju zjeść.
- frytki nabijane na wykałaczkę albo mały, plastikowy widelczyk
- kabanos owinięty dołem w folię aluminiową (przynajmniej nie jest słodki...)

Koreczki owocowe w pudełku: banan, rabarbar, śliwka suszona, morela, żurawina, jabłko
Zestaw z wykałaczkami: pomarańcza, marchew, morela suszona. Dodanie chałwy pokrojonej w kosteczkę było złym pomysłem - chałwa łatwo się kruszy...

 Najlepsze są oczywiście te przekąski, którymi można się swobodnie dzielić z innymi....

niedziela, 22 maja 2011

poniedziałek, 16 maja 2011

Chleb

Postanowiłam dodać osobną stronkę "Jak zrobić chleb na zakwasie?". Przede wszystkim dlatego, że znajomi domagają się od mojego Męża przepisu.
W naszym domu chleb piecze wyłącznie Tata. Hania pomagała mu, gdy była mniejsza, obecnie skupia się na konsumpcji. Lubi świeży chleb, nawet bez masła. Jest to pewna alternatywa dla żelków i czipsów, choć trzeba przyznać, że dosyć kaloryczna. Tata wrzuca do chleba pestki z dyni i słonecznika, czasem orzechy, posypuje sezamem... Jest to więc zdrowa przekąska, a w jej tworzeniu udział biorą bakterie i dzikie szczepy drożdżowe, a nie proszek do pieczenia i ulepszacze. Kto ma czas i ochotę - niech spróbuje!

wtorek, 10 maja 2011

Fasola - ciąg dalszy

Kupiłam rozmaite ziarna fasoli. Byłam w amoku - chciałabym kupować jeszcze i jeszcze, bo taką ich Natura (i ludzie:) stworzyli rozmaitość. Miałabym ochotę hodować wszystkie w słoikach i oglądać różne wersje wschodzących pędów. Powstrzymałam się na razie...

Co jeszcze można zrobić z fasolą?
- posadzić w ogródku, do ziemi (jeśli się go ma...)
- jeśli na fasolowej torebce znajduje sie "historyjka obrazkowa" pokazująca, co należy zrobić z nasionami, to przed ich wsadzeniem warto do niej zajrzeć. Pocięłam tę instrukcję na fragmenty i Hania układała obrazki we właściwej kolejności.



- liczyć

5 ziaren fasoli to dokładnie tyle, ile dziecko ma palców...
  
- układać ziarna od największego do najmniejszego lub w ustalonej, powtarzającej się kolejności



- segregować (uprzednio pomieszawszy, co Hania bardzo lubi)
- rzucać do celu (rozmiar i odległość od pojemnika będącego celem dostosować do umiejętności celowniczych dziecka)
- zrobić "wystawkę" w cylindrze miarowym lub wysokiej butelce



- zrobić fasolowy obrazek (dla młodszych najpierw rysujemy szablon, a na nim można ułożyć, a nawet przykleić nasionka)

Można ziarna przykleić na kartonie, Hania układała na dywanie



 - zjeść (dokonując przy tym dokładnej analizy zawartości fasolowego ziarenka). W załączeniu - przepis Babci Marty, który bardzo lubimy:

Fasola "Jaś" w szarym sosie

Wieczorową porą w przeddzień zamierzonej konsumpcji fasolę opłukać, zamoczyć w wodzie.
Wody wlać jej tyle, aby fasola była przykryta "na trzy palce".
Ugotować w szybkowarze (ok. 15 minut) w wodzie z moczenia z dodatkiem soli (Vegety, Jarzynki itpd.).
Na patelni uprażyć mąki na rumiano. Dodać masła i wlać ochłodzoną fasolę wraz z wodą z gotowania. Dodać pieprz, majeranek, kminek. Mieszać.
Podawać z chlebem, szczypiorkiem, zieloną pietruszką. Mięsolubni wzbogacą potrawę boczkiem lub kiełbasą...

piątek, 6 maja 2011

Nasze hodowle - podsumowanie

Fasola wyrosła wspaniale. Po namyśle Hania zgodziła się na umieszczenie jej w wielkiej donicy na balkonie Dziadka i Babci. Mamy nadzieję, że roślina przetrwa i zobaczymy fasolowe kwiaty...




Zimowe hodowle rzeżuchowe oczywiście zostały zjedzone.

Posiana jesienią welwiczja trójcierniowa przetrwała zimę w prawie niezmienionym stanie i obecnie wygląda tak:



Mamy nadzieję, że wiosna jej posłuży i roślinka zacznie bardziej przypominać drzewko :)

Nie udało nam się doczekać awokado. W słoikach rozwinęły się zielone glony! A pestki ani rusz. Poddałyśmy się. Przed ich wyrzuceniem zajrzałyśmy do środka, ale nie było widać śladów kiełkowania. Widocznie trafiły nam się jakieś oporne egzemplarze.


Nadszedł teraz czas na cięższe prace polowe: Hania uczyła się od dziadka kopania grządki. Oczywiście robiła to w swojej najlepszej sukience...