wtorek, 24 lipca 2012

Wrzucone do butelki

Mamy butelkę z mlekomatu. Mleko oczywiście się wypiło - butelka została i aż się prosiła, żeby do niej coś nalać, albo i wrzucić.  Albo jedno i drugie.

Na pierwszy ogień poszła woda z wanny i strzępki papieru toaletowego. Było to jednak zbyt wiele, jak na moje poczucie estetyki. Zaproponowałam, że wrzucimy coś innego, ładniejszego. I zaczęło się:

Woda + płatki kwiatów - wszystkie pływają, zwłaszcza, jeśli obracać co chwila butlę do góry dnem.



Woda + owoce - nie wszystkie pływają, np. wiśnie idą na dno...



Woda+ kamienie - nie pływa żaden z nich, za to tak spreparowana butelka nadaje się do użycia jako grzechotka (choć toporna, trzeba przyznać) lub hantel. No i mokre kamienie są przecież ładniejsze od suchych :)



Przed nami jeszcze duże pole do popisu. Można tu wrzucić muszelki i inne morskie, przybrzeżne znaleziska, drewienka, szyszki modrzewia (bo inne się raczej nie zmieszczą), nasiona, liście (u nas w towarzystwie wody, ale kto by się tam przy tym upierał...), wlać wodę morską, jeziorną i z kałuży... 

No i pytania zasadnicze: 
- dlaczego jedno pływa, a drugie nie? Rozmawiałyśmy o zawartości powietrza w różnych pływających i niepływających obiektach. Wspomniałam też o ich gęstości.
- jak wydobyć z butelki o dość wąskiej szyjce jej zawartość? (przetestowałyśmy warianty: dodania więcej wody, energicznego wytrząsania, pomagania sobie paluchami, ściskania butli...)

Jest to uzupełnienie i nawiązanie do naszych dawnych, zimowych, domowych zajęć: "Co pływa, a co nie pływa?"

środa, 11 lipca 2012

Lupa

Macie lupę? A może Dziadek ma? Haniny Dziadek  pożyczył nam szkło powiększające i spędziłyśmy weekend od czasu do czasu oglądając świat przez lupę. Spróbujcie sami!










Można też użyć lupy do rozniecenia ognia. 










Spróbowałam wykonać ten sam manewr na własnej kończynie dolnej, ale to nie był dobry pomysł. Aj, parzy!


Przez lupę nawet własny brat wygląda, jakby przybył z Marsa:








Warto też szkło powiększające obmacać, żeby zauważyć, jak zmienia się jego grubość, poczuć palcami, jaki ma kształt w przekroju. I poszukać go w różnych urządzeniach czy zabawkach...

sobota, 7 lipca 2012

Botanika podblokowa - krótki kurs

Jeśli nigdzie tymczasem nie wyjeżdżacie i spacerujecie z Dzieckiem po Waszym osiedlu warto spojrzeć pod nogi. Rośnie tam całe mnóstwo ciekawych chwastów, które można bezkarnie zrywać, wąchać i oglądać.

Przy naszym bloku znalazłyśmy to:

Wilczomlecz, po złamaniu łodyżki kapie z niej białe "mleczko"

Glistnik jaskółcze ziele - "mleczko" jest dla odmiany żółte!

Niecierpek (bo nie cierpi, żeby go dotykać - wtedy strzela!. Bardziej właściwa wersja: jest niecierpliwy-patrz komentarz!), nacisnąć delikatnie podłużny owoc - te najgrubsze pękają i strzelają nasionami łaskocząc w palce. Tak naprawdę niecierpek "chce", żeby go dotykać i pomagać mu w ten sposób rozsiewać nasiona.

Szczawik zajęczy - w smaku kwaśny!

Szczaw koński - też kwaśny!

Bodziszek cuchnący - jego nazwa wiele mówi - złamcie łodyżkę i powąchajcie!

Babka lancetowata - w dawnych czasach przykładana na skaleczony paluszek zamiast plasterka z HalloKitty, teraz też można spróbować :)
Tasznik pospolity - jego owoce mają kształt serduszek! Jest roślina leczniczą (przeciw krwotokom), a nawet jadalną (przyznam - nie próbowałam)
Podagrycznik - wytrwale wyrywamy go z klombu po domem, ale bez trwałych efektów, liście jeszcze bujniej odrastają zabierając potrzebne składniki roślinom, które mają zdobić nasz klomb.
A na dodatek: "Ziele i kłącze są stosowane w lecznictwie ludowym w dolegliwościach artretycznych (nazwa rośliny) i jako środek przeciwastmatyczny. Młode ogonki liściowe są spożywane jako jarzyna (!). Wysuszone kwiatostany podagrycznika farbują tkaniny na piękny, cytrynowy kolor." Tyle o podagryczniku pisze Jakub Mowszowicz w "Przewodniku do oznaczania krajowych roślin zielarskich", PWRiL, Warszawa, 1985. Jakież tu pole do popisu dla wytrwałych eksperymentatorów! 

Te kilka roślin to tylko przykładowa próbka. W okolicy rośnie ich znacznie więcej, a dwa bloki dalej spotkamy już nieco inny zestaw gatunków

Uwagi dodatkowe:
Szczawie i szczawiki można by było teoretycznie spróbować, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście są kwaśne. My się wstrzymałyśmy bo podblokowe rośliny mogą być jednak oznakowane przez psy. Bezpieczniej będzie spróbować ich np. w lesie lub na skraju dzikiej łąki, gdzie też zapewne rosną. 

Jest mi łatwo, bo nazwy i ciekawe cechy roślin mam w głowie. A jak ktoś nie ma - niech sobie kupi albo wypożyczy  jakąś książkę ze zdjęciami pospolitych roślin zielnych

A jak ktoś ma rzeczywiście zaciekawione tematem dziecko może sobie roślin nazbierać i wkleić do zeszytu, jak w Oliwier z Urwiskowa, a nawet zrobić zielnik. Hania robi bukiety, które potem zdobią nasz stół kuchenny. Miłej zabawy!

PS. Truskawkowy konkurs wygrałyśmy walkowerem i już jutro zaczniemy konsumpcję słoja dżemu truskawkowo-rabarbarowego. Podobno konkurs za trudny. Poprawię się :)