wtorek, 15 listopada 2016

Siwy dym

Zabawa okazała się bardzo emocjonująca i wciągająca. Wszelako gdybyście mieli na nią ochotę polecam jednak wersję na świeżym powietrzu, a nie tak jak to u nas miało miejsce w zaciszu domowym, gdyż można sobie narobić szkód...



Świeczki z wosku pszczelego są stałym elementem naszej kuchni od czasu wizyty w kluczborskim muzeum im. Jana Dzierżona. Czasami, owszem, jemy kolacje przy świecach, czasami dziatwa lubi je sobie zapalić po zmroku, żeby było nastrojowo lub niesamowicie.

Świeczki spoczywają w miseczkach (szklanej i glinianej) aby ograniczyć wylewy płynnego wosku na podłogę i blat.

Pewnego wieczoru okazało się, że nie tylko knot w świeczce fajnie się pali, ale też zapałka w niej pozostawiona.

A gdyby tak zapalić jakieś zioło? Czy dym byłby pachnący? W końcu kadzidełka, które kupuje się w sklepie - pachną.

Ziół ci u nas dostatek.

Upchnęliśmy do świeczki suchy wrotycz, następnie lawendę, piołun, oregano, dużo zapałek, jeszcze większe gałązki suchego ziela...



Łapaliśmy też dym do drugiej szklaneczki odwróconej dnem do góry. Jest to też okazja do pokazania, że powietrze, a właściwie jego składnik - tlen - jest niezbędny do podtrzymania palenia. Po odcięciu dostępu tlenu płomień dość szybko gaśnie (jeszcze lepsze nasze doświadczenie w tym temacie jest opisane tutaj). Za to powstaje duża dawka dymu.
Dym ten można przenosić w szklaneczce na dość dużą odległość, o ile zachowamy jej położenie dnem do góry. Można nawet ten dym próbować przelewać miedzy dwiema szklaneczkami. Tworzy on też fantastyczne kształty, gdy zostanie ze szklaneczki uwolniony. Można go również rozdmuchiwać na różne strony.



Niestety w zamkniętej przestrzeni kuchni wdycha się go trochę. Otworzyliśmy szeroko okno i zrobiło się zimno. I tu zakończyliśmy rozrywkę, również ze względu na zbyt spontaniczne zachowanie Młodych w kontakcie z ogniem. I na uszczerbek w gładkości powierzchni, jakiego doznał nasz nowy blat stołowy.
Cała ta rozrywka miała w sobie rys szaleństwa.

Kolorystyka dymu (szary, czyż nie?) wpisuje się, zupełnie przypadkowo, w projekt "Spoza tęczy":


2 komentarze:

  1. Chyba rzeczywiście takie eksperymenty robić na świeżym powietrzu (przy ognisku? ;-)
    A jak pachniało? Bo nie napisałaś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dymy z palenia różnych ziół pachną rozmaicie, ale nie bardzo mocno. Różnice są bardzo subtelne, czasami wręcz trudno wyczuwalne. Dla komarów chyba te zapachy są jednak lepiej wyczuwalne, skoro poleca się palenie określonych gatunków ziół, aby je odstraszyć. Dalsze eksperymenty kuszą...

    OdpowiedzUsuń