Podobno dawnymi czasy panny na wsi smarowały sobie policzki burakiem dla uzyskania efektu pięknych rumieńców. Spróbowałyśmy. Hania nie zawężała sobie pola działania tylko do policzków...
Okazało się ponadto, że burak świetnie nadaje się na pieczątki oraz do celów daktyloskopijnych.
Doszłam do wniosku, że najlepiej jednak posłużyć się sokowirówką i wypić świeży sok (do buraka dodałam jabłka, marchew, selera...)
Przepis na kwas buraczany, który robiłyśmy kiedyś (warty wypróbowania przy okazji świątecznej - do produkcji barszczu oczywiście) można znaleźć w Przyrodzie na 6: Jak zaprząc bakterie do roboty?.
Zobaczcie, co wyczytałam o zaletach buraka w różnych mądrych źródłach:
- zawartość witamin: C, B1, B2, B3, B6, B12, E, K, PP, P, prowitamina A
- zawiera: potas, wapń, żelazo, mangan, magnez, kobalt, pierwiastki śladowe: stront, lit, rubid
- pomaga zwalczać anemię, pobudzać odporność, podobno nawet unieszkodliwia bakterie chorobotwórcze, ułatwia usuwanie toksyn z organizmu, korzystnie wpływa na ciśnienie krwi i na trawienie (dzięki zawartości błonnika i pektyn), działa antyrakowo, odkwasza organizm (dlatego jest dobry jako towarzysz potraw mięsnych, np. w zestawieniu z chrzanem), dodaje energii (utrzymując wysoki poziom cukru we krwi) i odstresowuje! (ciekawe jak?). Podobno bywa też przydatny w leczeniu bezsenności i gruźlicy. Przydaje sie przy obstrukcji, gdyż rozluźnia stolec. Same rewelacje!!!