środa, 17 stycznia 2018

Mikrowyprawy po Wrocławiu i okolicach - ciąg jeszcze dalszy

Ze zwrotem "mikrowyprawy" zetknęłam się przypadkiem. Ładna nazwa, chwytliwa, choć lansowana jako coś niezwykle odkrywczego, no, rewelacja wręcz, jeśli do tej pory nie uprawialiście mikrowypraw jesteście bardzo do tyłu. Uprawiamy od zawsze, tylko bez napuszonych omówień. Dziś jeszcze jeden odcinek dla tych, którzy w naszych okolicach chcieliby się mikro wyprawiać.

Wycieczka zabytkowym tramwajem. Tramwajów jest sporo i mają rozmaity wiek oraz wygląd. My załapaliśmy się na przejazd okazem z 1969 roku (a więc nie takim znowu starym w porównaniu z innymi). Jego zaletą jest fakt, że w zimny dzień jest ogrzewany, a w sobotnie popołudnie (godz. 16 i 17) profesjonalny przewodnik Towarzystwa Miłośników Wrocławia opowiada ciekawie o tym, co jest widoczne za oknem. Zażyliśmy tego i nie żałujemy (cena: 3 zł N, 1,50 U, kurs trwa 50 min. i wiedzie przez ciekawe okolice centrum miasta, choć bywają też inne opcje, np. trasa w stronę Hali Stulecia). Polecam (zwłaszcza w pochmurny dzień, gdy mgła i deszcz i pogoda muzealna)!


Hydropolis - można je nazwać muzeum wody i zagadnień z nią związanych. Dla dużych - okazja do zdobycia sążnistej dawki wiedzy, dla małych - mnóstwo ciekawych zakątków, gra świateł, interaktywne ekrany, okazja do zamoczenia... właściwie wszystkiego, na co ma się ochotę. Wiele zależy od tego, jak dorośli pilnują. Minusy - gdy zbyt dużo ludzi, trzeba patrzeć pilniej na dziecko niż na wystawy, bo łatwo je zgubić w półmroku. Każdy znajdzie tu dla siebie coś ciekawego, niezależnie od wieku. Uwaga na sklepik na końcu trasy czyszczący kieszeń.
A gdy wyjdziecie z Hydropolis macie dwa kroki do przejażdżki Polinką, czego nie można przegapić, gdy już się udaliście w ten rejon miasta.

Mostek Czarownic - właściwie rzecz cała polega na wspięciu się na jedną z wież Katedry Polskokatolickiej. Gdy już będziecie na górze - wyjdźcie na mostek, łączący obie wieże, z którego roztacza się ciekawy widok na okoliczne dachy, z rynkowymi włącznie. Powiedziałabym, że jest to opcja dla dzieci w wieku 5+, ale to taka subiektywna ocena. Jest sporo schodów i gdy ktoś ma problemy z włażeniem na wysokości - może być mu nieprzyjemnie. Na dole oczywiście dyżurny sklepik z pamiątkami (i biletami rzecz jasna), a i cała świątynia jest warta odwiedzenia, o ile będzie otwarta, co takie częste nie jest. P.S. Na bocznej ścianie kościoła, na lewo od wejścia - antykwariat (dużo ładnej porcelany)

Zamek Królewski - co prawda należał do króla pruskiego, ale jednak. I to jest dobre miejsce na wyprawę z małolatem, zwłaszcza w listopadzie. Sale mają bardzo różnorodny wystrój wnętrz, a i zestaw zabytków uważam za urozmaicony i ciekawy. Trzeba tylko uważnie czytać tabliczki. W sezonie pozazimowym można wejść do przyzamkowego ogrodu francuskiego, który jest czymś nieoczekiwanym w centrum miasta. Choć niewielki - alejki zachęcają, żeby się nimi przespacerować, a nawet przebiec. Najlepiej "zaliczyć" ogród na początku, zwłaszcza, gdy mamy do zagospodarowania nadwyżkę młodzieńczej energii.



Sky Tower - żaden spontaniczny wjazd nie wchodzi w grę. U nas: Tato wybrał się niedzielnym rankiem, aby kupić bilety na popołudnie niedzielne. Winda emocjonująca, trzeba w drodze łykać ślinkę, ziewać lub dyskretnie wokalizować w celu wyrównania ciśnień we wnętrzu czaszki i na zewnątrz. Widoki z góry niezapomniane. Pomysł, aby wybrać się po południu, gdy dzień zamienia się w noc - dobry. Załapaliśmy się na zachód Słońca i stopniowo zapalające się światełka ulic. Smog nie przeszkadzał zanadto. Dobre na każda porę roku. Wielkim plusem jest fakt, że chcąc wjechać na wieżę nie trzeba wkraczać do centrum handlowego.

Widok ze Sky Tower na zabytkowy fragment Wrocławia

Zamek Książ pod Wałbrzychem jest to bardzo szeroko pojęta okolica Wrocławia. W zimie nie tak zatłoczona, jak latem. Dla rodzin wielodzietnych, jak my, wstęp kosztuje 5 zł od łebka, a w komnatach zamkowych można znaleźć mnóstwo ciekawych zakamarków i detali. Z resztą dostajemy do ręki mapkę, która ciekawie podaje najważniejsze informacje. Przy parkingu pastwisko z końmi, piękne konie rasy śląskiej również w stajniach (osobny bilet), w maju - wszędzie kwitnące rododendrony, ciekawe szlaki turystyczne, palmiarnia w Lubiechowie 2 kroki dalej. Złotego Pociągu nadal brak:)

W wakacyjny weekend kolejka do zwiedzania zamku wygląda tak. lepiej sobie darować, chyba, że przybędziecie jako pierwsi, z samego rana:) 

Muzeum Przyrodnicze - nie najlepiej ono wygląda, widać, że przydałoby mu się dofinansowanie. Mimo wszystko nawet człowiek kompletnie niezainteresowany przyrodą wyjdzie pod wrażeniem tęczowych motyli, szkieletów kopalnych i niekopalnych zwierząt, kolorowych jaj ptasich, niezwykłych okazów roślin. Zamiast biletów dostaliśmy plakaty z ptakami:). Secesyjne detale muzeum - urocze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz