środa, 18 lipca 2018

Jak zbudować szałas za pomocą dzieci?


Metoda naszego Ojca Rodu jest następująca. W czasie popasu w leśnej głuszy nic nie mówić, tylko zabrać się do roboty. Przynieść kilka rozrzuconych kłód i oprzeć je o sporą sosnę. Wtedy Młodzież podjadająca do tej pory leniwie jabłka i migdały, zrywa się na równe nogi i woła: „Budujemy szałas!”. Wtedy już wszyscy wszystko wiedzą.


Żeby zaistniała taka sytuacja Ojciec Rodu przygotowywał pod nią grunt często wieczorową porą oglądając filmiki na jutubie. W filmikach tych dobrze zbudowani panowie w różnych częściach globu zabawiają się w lesie konstruując prymitywnymi technikami szałasy w rozmaitych wersjach i z różnych materiałów. Niektórzy lepią ziemianki, inni wyplatają kurniki lub zagrody dla trzódki, jeszcze inni montują rurociągi z bambusa, a jeden to nawet wytapiał żelazo. Wszystkie filmiki mają tytuły w stylu „Primitive technology” czy inny surwiwal. Poszukajcie sobie, jest tego na pęczki. Summa summarum wolę, żeby Młodzież oglądała to, niż durne kreskówki, czy reklamy. 

 


Gdy Młodzież angażuje się w pracę Tatuś tylko instruuje poszczególnych budowniczych, co i gdzie mają kłaść, i jaki surowiec do budowy przynosić. Najpierw chodziło oczywiście o gałęzie różnych gabarytów, a potem również o mech do wyścielenia wnętrza, korę do obłożenia dachu, suche trawy do ozdobienia i uszczelnienia całości. 

W chwili kryzysu, gdy w upale budowniczym opadały siły, Ciocia zwiększyła motywacje do pracy zapowiadając groźnie, że kto nie będzie budował szałasu, ten nie dostanie lodów.  Wtedy ci, którzy się jeszcze ociągali - zerwali się, pełni nowych sił:)

A potem powstała jeszcze ławka. 

 


A gdy już wszystko było gotowe (Tata stale zabawiał się nanoszeniem poprawek i uzupełnień) można było poćwiczyć posługiwanie się nożem. Czemu nie?

 

Warto dodać, że trafiło nam się w lesie miejsce po wyrębie i to jakimś bałaganiarskim. Kawałki drzew w różnej wielkości rozrzucone były to tu, to tam i to, jak było widać po ich stanie, leżały tam już od dawna. Przykre to było, że sporo drzew ścięto zupełnie niepotrzebnie, po to tylko, żeby zostawić je na wyschniecie, a potem zbutwienie wyrąbując kawał lasu. Mogły sobie przecież rosnąć, produkować tlen i szumieć na wietrze. Smutne.


7 komentarzy:

  1. Fantastyczny schron wyszedł z twórczo pozyskanego materiału. Ławeczka przyjemna, że chce się na niej zatopić w tej leśnej głuszy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałam skrytykowana, że zamieściłam fotkę niedokończonej ławeczki. Finalny efekt jest rzeczywiście wygodny i można się zatapiać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo fajnie czyta sie wasze komentarze :)

    OdpowiedzUsuń