wtorek, 19 stycznia 2021

Eko- Bio- prezent na Dzień Babci i Dziadka

Jak wiadomo Dziadkowie najbardziej cenią wytwory wnuczęcych rączek. Podpowiedzi co Im dać w internetach jest sporo, ale nam się ostatnio spodobał pomysł, który opisuję poniżej, nieco zmodyfikowany, rzecz jasna. Do wykonania dzieła potrzeba deski.

Może to być sklejka, u nas dość cienka, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby to była gruba decha. Nawet lepiej. Na desce Wnuczątko, które już nie jest analfabetą wypisuje wyraźnymi literami imię Dziadka lub Babci. W pionie, tak, jak w krzyżówce. Następnie, w dalszym ciągu jak w krzyżówce, poprzecznie wypisujemy cechy charakteryzujące Seniora, same miłe i pochlebne, niech się Wnuczęta wysilą i powymyślają. Można to zrobić z użyciem rozmaitych materiałów piśmiennych: kredek, mazaków, farbek, tuszów czy co tam dziecko lubi najbardziej. Można by użyć plasteliny, brokatów, naklejek, ale tu już by powstawał przyszły śmieć wielomateriałowy, więc nie taki znowu eko. U nas najstarsza Wnuczka zdecydowała się na pirografię, ale do tego trzeba mieć pirograf, który polecamy pasjonatom. 

Dobrze jest w deseczce nawiercić dziurkę, żeby można ją było powiesić na ścianie. W oryginale sugerowano wydrukować całą krzyżówkę, wetknąć w ramkę uzyskując właśnie obrazek przeznaczony do wieszania lub stawiania na biurku. Deska jest lepsza - jeśli dobierzecie właściwą grubość Babcia czy Dziadek mogą jej sobie użyć w charakterze podkładki pod gorący garnek, czy wręcz deseczki do krojenia chleba. Najlepiej do tego się nada obrazek pirografowany, bo krzyżówka się nie rozpłynie przy myciu...

No i jest to prezent biodegradowalny.

Miłej zabawy!

poniedziałek, 11 stycznia 2021

Prezent inkrustowany

Dostałam go na Gwiazdkę. Jest to wisiorek na szyję (a właściwie wisiorki są dwa) i jest prezentem zbiorczym. 

 


Najpierw Dziadek znalazł w lesie nadwyrężoną mocno sarnią czaszkę z różkami w niezłym stanie. Pomyślał, że podaruje ją wnuczętom zainteresowanym przyrodą. Wnuczęta zainteresowały się znaleziskiem, owszem, ale orzekły, że pod jednym dachem z kośćmi biednego zwierzęcia spać nie będą. Tatuś dostał wolną rękę co do rożków, ale chwilowo nie miał na nie pomysłu.

Pomysł się znalazł, gdy wleźliśmy na stronę Pana Krzysztofa Mikundy, na którą często zaglądamy, jako, że podziwiamy tam zdjęcia przyrodnicze, nader udatne. Okazało się, że Pan Krzyś założył był sklep z nożami przydatnymi prawdziwym mężczyznom, z biżuterią przydatną prawdziwym kobietom (oraz z kubkami, workami i innymi ciekawymi rzeczami). No i ta biżuteria przykuła moją uwagę. W pamięci mając szczątki sarenki podsunęłam Ukochanemu Mężczyźnie natchnienie. Chodziło mi o to, aby zainkrustował różki sarnie. W czasie, gdy my lepiliśmy pierogi, uszka i pierniczki tatuś przygotował dla mamusi piękny prezent. Przebywał w tym celu w samotności, w piwnicy, wśród pyłu kościanego o niemiłej woni, wśród narzędzi, drucików miedzianych i innych niezwykle miłych szpargałów, unikając przedświątecznego rozgardiaszu, a potem pod choinką znalazłam to:

 


Rzemień skórzany różowy dodała mi Córka. No i mam. Wieszam z dumą na szyi. Nie sprzedam:)



 

niedziela, 3 stycznia 2021

Budki lęgowe: dla sikor i nietoperzy

Dogłębna analiza preferencji żywieniowych nietoperzy i sikor wykazała, że nietoperz pożre więcej komarów niż sikora. Z tych względów, ściśle praktycznych, Ojciec postawił na budowę domku dla nietoperzy. Wszelako Syn skłaniający się ku ornitologii uparł się przy sikorach, które potrzebują budki lęgowej typu A. Można pogodzić Ojca z Synem konstruując obydwie budki:)



Budka dla nietoperza powstała z resztek desek wygrzebanych w dziadkowym składziku. Do budki takiej nietoperz wlatuje od dołu, może się wspinać dzięki rowkom naciętym na ściankach na całej wewnętrznej powierzchni chatki. Ma w niej również drążek, na którym może zawisnąć głową w dół. Aby nietoperza chałupka nie raziła zmysłu estetycznego Babci (w której ogrodzie zawisła) zaplanowano artystyczne wejście rżnięte w kształt nietoperzowych skrzydeł oraz dekoracje pirograficzne. Nietoperze padną na kolana na widok tego cuda.

Budkę chroni daszek, a kijek widoczny z dołu po wyjęciu umożliwi wysuniecie dolnej części domku w celu wyczyszczenia go.

Na budkę dla sikor zabrakło desek odpowiedniej grubości i precyzyjnych narzędzi - otwór wlotowy MUSI mieć bowiem 33 mm. Ni mniej, ni więcej. Z tych względów zdecydowano o zakupie budki przez Internet, ale żeby Młody Człowiek miał jednak jakąś radość konstrukcyjną - jest to budka do samodzielnego złożenia. 




Bezinteresownie reklamujemy na zdjęciach Producenta, który wysłał paczkę szybko (choć uprzedza, że wyśle z opóźnieniem), a przede wszystkim deseczki są precyzyjnie docięte i ładne. Wielka radość dla małoletniego konstruktora! Jest to budka typu A (nie mylić z A1) dla sikor, wróbli, muchołówek i innych małych dziuplaków. Przymocowana jest nieco inaczej niż zaplanował to producent. Deszczułka mocująca jest dłuższa, a specjalny system wbijania gwoździków pozwoli na rozrost pnia drzewa, tak, aby budka nie odpadła w trakcie wieloletniego użytkowania. Warto zwrócić uwagę, że budka powinna być zawieszona w kierunku na południe lub południowy-wschód


Sugerowaliśmy powieszenie budki na sośnie tuż przy babcinym oknie, aby można było łatwo obserwować ptaszki, ale Dziecko powiedziało stanowczo, że tu nie chodzi o to, aby nam było wygodnie, tylko ptakom. Budka zatem tkwi na nieco oddalonym od siedzib ludzkich orzechu.

Zima to dobry czas na wieszanie budek. Dlatego jeśli jeszcze do tej pory nie powiesiliście żadnej - nie ma na co czekać, prawda? Nasze zawisły w Wigilię.

PS. Dodam jeszcze, że w okolicy stanął również ponad 3-metrowy drąg z poprzeczką, na której mają w zamierzeniu siadać ptaki drapieżne, aby mogły z niej prowadzić rozległe obserwacje terenowe i wypatrywać ofiar. Na razie widziany był wróbel.

PS 2. Dziecko wspomniało, że można jeszcze zbudować domek dla kaczki krzyżówki. Rzeka z kaczkami jest nieopodal. Jeszcze nie wiem, jak i czy w ogóle ta koncepcja jakoś się rozwinie.



poniedziałek, 14 grudnia 2020

Matematyka na Święta

Wszelkie święta, podczas których się je, ułatwiają naukę matematyki. Ledwie zaczął się grudzień a już rzeczywistość świąteczna nas woła i zmusza do obliczeń. Trzeba tylko dostrzec tę kwestię w swojej codzienności. U nas dzieje się to za sprawą bloga Bajdocja, którego Autorka zaprasza do corocznego wyzwania "Matematyka na Święta"


Dla tych, którzy zaglądają tu pierwszy raz powiem, że mam moc obliczeniową w postaci dzieci z klasy pierwszej, trzeciej i ósmej szkoły podstawowej. Zadania mają więc różny poziom. Może kogoś zachęcą do obliczeń matematycznych przy śniadaniu, czy świątecznym stole. Dlaczego nie?

Oto nasze przykłady:

1. Tuba świątecznych śrutów śniadaniowych w naszej 5-osobowej rodzinie starcza na raz. Kosztuje ona 15 zł. Ile kosztuje porcja dla jednego członka rodziny? Przy założeniu, że każdemu do talerza wlaliśmy jeszcze mleko (1l do podziału między wszystkich), a na dodatek dosypaliśmy płatki kukurydziane, pestki dyni i słonecznika (po garści) oraz wkroiliśmy każdemu po pół banana, czy zmieściliśmy się w cenie 5 zł za śniadanie od łebka? 


 Jeśli zrobimy na kolację 2 jaja w koszuli z chlebem pełnoziarnistym, masłem i papryką czerwoną oraz sałatą (każdemu 2 liście sałaty i 1 papryka do podziału na 5) - czy śniadanie będzie droższe czy kolacja?

Dochodzi też kwestia ceny gazu za podgrzanie mleka, zagotowanie wody na jaja itpd. 

Robocizny nie liczę:)

Można się tu zabawić w rozmaite obliczenia, my pozostaliśmy przy tych śniadaniowych. Można tu użyć obliczeń z proporcji, ale potrzebna jest waga elektroniczna. Jeśli cała paczka płatków kukurydzianych kosztuje 6 zł/250g, to ile kosztuje garść płatków ważąca 15 g? 

Podsumowanie jest niewesołe. Covidowa drożyzna i inflacja widoczne.

2. Ulepiliśmy pierogi na kolację wigilijną. Liczyły trzy osoby. Każdej wyszła inna liczba pierogów. Chwila na refleksję: dlaczego mylimy się przy liczeniu? Jaki sposób zastosować, aby się nie pomylić? Wyszło nam, że najlepiej policzyć pierogi leżące na każdym talerzu osobno i potem je dodać do siebie. Czy do zamrażarki włożyłam 77 pierogów? Oj nie, pewna porcja została przeznaczona na doraźne testy smakowe. Ale na Wigilię trochę zostało:)

3. Mikołaj przyniósł nam sporą bombonierkę z czekoladkami. Wychynęła kwestia sprawiedliwego podziału dóbr. Kulturalne podjadanie w leniwej atmosferze jest u nas znane dopiero po sprawiedliwych podziałach. Dokonano dzielenia w pamięci, a potem na konkretach. Następnie doszło do handlu wymiennego i wykończyliśmy całość. 

 


4. Potem lepiliśmy uszka i ładnie je ułożyłam w rządkach, a młodzież miała je policzyć z wykorzystaniem mnożenia, a potem podzielić na sześć osób, które zasiądą przy wigilijnym stole. Było to dzielenie z resztą, ale obyło się bezkonfliktowo z powodów, jak w punkcie 2 (testy smakowe). 

 

5. Następnie dzieci z babcią robiły ciasteczka kruche kształtowane przez maszynkę do mięsa. Miały okazję pokręcić korbką i w ogóle zapoznać się z tym urządzeniem, w naszym własnym gospodarstwie domowym w ogóle nieznanym. Liczenie ciastek nie nastąpiło, bo układali je na blasze dość chaotycznie (o teorii chaosu jeszcze nie rozmawiamy). Pewnie dlatego, aby matka z obsesją znowu nie kazała im liczyć. Zwłaszcza, że były ważniejsze kwestie (testy smakowe).


6. Upiekliśmy też pierniczki. Nastąpiło szacowanie - jakże ważna umiejętność matematyczna. Konkluzja, że jest ich za mało (dzięki testom smakowym) okazała się końcową. 

Żeby choć trochę zbliżyć się do przyrodniczej tematyki bloga dodam, że mam świadomość dietetycznej strony zagadnienia. Zbliża się obżarstwo. Szczęśliwie nigdy jeszcze w czasie świątecznym nie doświadczyliśmy negatywnych jego skutków, ale w innych okolicznościach owszem. Niewielka gałązka suszonego piołunu zaparzona małą dawka wrzątku praktycznie kasuje wszelkie dolegliwości gastryczne. Kompot z suszonych owoców też sprzyja trawieniu.

Słodycze, podobnie, jak mięso i produkty mleczne, zakwaszają organizm, a wtedy spada mu odporność. Odkwaszająco w okresie świątecznym działają buraczki z chrzanem, barszcz kiszony, cytrusy, wszelka surowizna i zielona herbata. 

Mamy też suszoną pokrzywę, rumianek, szałwię, miętę i skrzyp. Wszystkie te zioła parzymy (skrzyp trzeba pogotować) i popijamy między posiłkami, ale nie bezpośrednio po nich, aby nie rozcieńczać soków żołądkowych. Mięta jedynie stymuluje wydzielanie soków trawiennych, ale należałoby ją w takim razie zażyć w niewielkiej dawce przed jedzeniem...

Ważką dla trawienia kwestią jest też ruch, a zatem po jedzeniu trzeba wybrać się na spacer, najlepiej z dala od bliźnich. Może trafi Wam się coś ciekawego, tak jak nam? 

Tu grasują bobry! Stobrawski Park Krajobrazowy